
-
Liczba zawartości
44 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Galeria
Forms
Zawartość dodana przez MrFoodos
-
10 lat temu to ja miałem 1 ruk! :_:
-
Wtf dude? Już robią minecrafta na ps3. Nie mówcie mi ,,kłamiesz nuppku!' Bo mam to w du***. Będzie i jest. KONIEC KROPKA! ^^
-
:p Teraz Mojang Pracuje nad ,,Cube World!" Opłacało się migratować konto! xd
-
W Nią? Jestem facetem... :_:
-
Zrób reinstall minecrafta. Te mody z skydaza maja all mody potrzebne do uruchomienia! :_: Jak masz jakieś mody , to poprostu ci nie zainstaluje.
-
Fajny :D Podoba mi się. :) Hue hue :)
-
Dość fajne..
-
Wynocha hejterzy! każdego hejtera zgłoszę jak zhejtuje! :_:
-
Witam. Tutaj MrFoodos. Mam wam do przedstawienie bardzo smutny fanfic my Little Pony Friendship Is Magic. Sorry za ten tytuł , ale jakby dobre zakończenie :p Opowiada o przyjażni Kucyka Z Człowiekiem. Zapraszam do czytania. (Fanfic nie jest mój) ja tylko przepisałem i się z wami nim podzieliłem.! … My little Dashie Autor ROBCakeran53 http://robcakeran53.deviantart.com/ Na podstawie komiksu http://img269.imageshack.us/img269/5121/happybirthdayrd1.jpg autorstwa Oppositebros http://oppositebros.deviantart.com/ Żyłem swoim życiem, z dnia na dzień. Dobrą stroną tych dni był spokój, zawsze wpadający w tą samą rutynę: Wstaję, idę do pracy, pracuję, wracam do domu, a potem obijam się zanim pójdę spać. Czasami spotkam się z przyjaciółmi, innym razem po prostu pogram w gry video lub obejrzę My Little Pony: Friendship is Magic. Od czasu do czasu zdarzy się coś nowego i ciekawego: spotkam starego przyjaciela, znajdę dolara na ziemi, albo zacznie mnie gonić zabłąkany pies. Życie w umierającym mieście nie jest zbyt wesołe ani interesujące. To miasto było niegdyś pełne życia i kolorów, ale teraz...większość domów zaczyna się rozpadać, miejsca pracy są pozostawione, a kawałki terenu leżą odłogiem, niegdyś należące do fabryki napędzającej tutejszą gospodarkę. Nigdy nie widziałem tego miasta, takiego osobiście , ale widziałem zdjęcia. Moja matka i ojciec żyli szczęśliwie, i życzyli mi tego samego, kiedy dorastałem. Niestety, nie mogę powiedzieć, że ich życzenie się spełniło. Popadłem w tą samą tępą rutynę: Wstaję, pracuję, śpię i tak w kółko. Miewam też szczęśliwe momenty, ale codzienna walka , przez którą przechodzę przeważa nad tymi małymi momentami radości. My little Pony mi pomogło, ale to dalej tylko kolejna rzecz, która tylko podnosi mnie na duchu. Za każdym razem, kiedy oglądam serial lub któregoś z kucyków w Internecie, odskakuję do tych jasnych kolorów, wesołych twarzy kucyków, i spokojnego wyglądu ich świata. Ciężko jest patrzeć na ten piękny świat, mając na wyciągnięcie ręki te ciepłe kolory, światło, uśmiechnięte miny kucyków. Po to by zatrzymały się na monitorze mojego komputera. Wracam do rzeczywistości. Dochodzę do punktu, w którym wyłączam komputer i wychodzę. Często to robię, szczególnie po śmierci moich rodziców. Idę się przejść. Kiedy jestem smutny, spaceruję. Kiedy jestem zmęczony, spaceruję. Kiedy chcę się przejść... spaceruję. Spacery to moje drugie życie. Spędzam prawie połowę dnia idąc pomiędzy gnijącymi przedmieściami. Widziałem ludzi przychodzących i odchodzących. Widziałem zburzone budynki, spalone, lub mające tyle graffiti na ścianach że ich pierwotny kolor jest nierozpoznawalny. Rzadko mijam jakichkolwiek ludzi podczas spaceru. Większość z nich nie chce oglądać ich pięknego miasta, ich domów czy dawnych interesów. Nie obwiniam ich. Nawet im zazdroszczę. Widzą to miejsce własnymi oczyma, widzą budynki ciągle stojące wysoko i dumnie, świeżo ścięte trawniki, brukowane ścieżki, i ciągle całe chodniki. Jedynymi rzeczami , które podziwiam za każdym razem gdy je widzę są obrazy mojej matki, wszystkie kolorowe, przedstawiające ten betonowy świat. Zaczęła malować to, kiedy wszystko zawaliło się pod jej stopami, tworząc smutne obrazy. Jej dziełem było otwarte pole ustępujące garażowi. Nad nim namalowała niesamowitą tęczę. Mój ulubiony obraz. Może to był powód, dla którego polubiłem Rainbow Dash najbardziej wyróżniającego się ze wszystkich kucyków. Jej kolory, niesamowity grom tęczowy, to wszystko przypominało mi ten obraz. Był czas kiedy marzyłem o posiadaniu własnej Rainbow Dash, albo bardzo do niej podobną pluszową maskotkę, do położenia w łóżku. Ze starego Simby zrobiłem tymczasowy zamiennik, do czasu kiedy będę w stanie odłożyć trochę pieniędzy na jedną. W każdym razie to pomaga. Jakby trzymanie jej blisko leczyło moje rany, ból, i cały mój smutek. Moje stopy, po niezliczonych godzinach marszu w starych butach, pulsowały pod pościelą, przez całą tę chwilę, trzymałem tego wypchanego zwierzaka mocniej niż matka chroniąca swoje dziecko. To jedyna rzecz, którą teraz widzę i mam z niej jakąś radość, nawet jeśli to nie jest fizycznie taka Rainbow Dash jaką bym chciał. Dzisiaj, jak zwykle, szedłem do pracy. Znowu to samo gówno, tylko inny dzień, oglądając tych samych ludzi wchodzących do sklepu, biorą swój towar, płacą, i wychodzą ze swoimi torbami. Moja zmiana skończyła się po kilku godzinach tego widoku. Spakowałem się i zacząłem wracać do domu. Postanowiłem iść inną drogą niż zwykle, dla zmiany tempa, mała odmiana od trasy, którą normalnie idę. Ta część miasta była najgorzej dotknięta, tylko kilka mieszkań nadal stała, ale żadne z nich nie było zajęte. To naprawdę smutny widok. Potem znowu ten sam widok. Jedyny możliwy widok. A przynajmniej tak mi się zdawało. Zatrzymało mnie coś niezwykłego; odstawione kartonowe pudło na środku chodnika. Teraz, żyjąc w tego typu okolicy widzę rozrzucone śmieci cały czas. Pudełka, Kubki z McDolnalda, plastikowe siatki zaśmiecające ulice i opustoszałe tereny, ale rzadko widuję niezniszczone kartony stojące w przejściu. Zwróciłem uwagę na to konkretne pudło, bo stało mi na drodze. Kiedy byłem mały, próbowałem robić co tylko mogłem dla społeczeństwa. Podnosiłem śmieci kiedy takowe widziałem, albo próbowałem pomagać sąsiadom. To była przegrana walka. Dzisiaj nie angażuję się już w sprzątanie tego miasta, i tym bardziej mojego sąsiedztwa. Teraz po prostu omijam śmieci, dając im lecieć z wiatrem lub stać w miejscu i powoli się rozkładać. Robię to, co robią pozostali „ludzieâ€, od kiedy większość z nich nie obchodzi nic poza ich własnymi sprawami. Niby czemu miałbym być inny? Minąłem pudełko, ledwo na nie zerkając. Nic nie zwracało mojej uwagi od tej chwili. Szedłem dalej, już nie daleko mojego domu. Po powrocie, usiadłem i grałem na komputerze, Próbując wypchnąć pudełko z mojej głowy. Miałem trochę szczęścia, pudełko jakoś zdołało wepchnąć się tam z powrotem. Czas wlókł się powoli, i wkrótce znalazłem chęci na kolejny spacer. Opuściłem dom, idąc swoją normalną drogą, i nagle się zatrzymałem. Co było z tym pudełkiem, które cały czas siedziało w mojej pamięci. Odwróciłem się, zacząłem iść drogą, którą wcześniej wracałem do domu, drogą którą raz szedłem w niebieskim świetle księżyca. Ciekawość mnie dopadła, i chciałem to zakończyć. Po paru minutach znalazłem je, cały czas tam stało, smutne i samotne pomiędzy popękanym betonem i przerośniętą trawą. Nie ruszało się, nie wyróżniało się niczym specjalnym. To było zwykłe, brązowe kartonowe pudło. Nie mogłem powiedzieć, że przyszedłem tu po nic, więc podszedłem bliżej niego. Kiedy podszedłem bliżej, jakkolwiek, zacząłem zauważać coś w środku. Było jaskrawo kolorowe, wielo kolorowe właściwie, i było dość małe. Może wielkości kilkumiesięcznego Labradora. Zatrzymałem się przy pudełku, i wpatrywałem się w kolorową kulkę w środku W tym momencie po prostu stałem: przyglądając się małemu... czemuś. Nie, wiedziałem dokładnie, co to jest, ale mój mózg nie pozwalał mi jeszcze przyjąć tego do wiadomości. Najpierw chciałem powiedzieć , że to po prostu zabawka, porzucona by umrzeć razem z innymi rzeczami w tym bloku. Ale wtedy zauważyłem , że to oddycha. Właściwie wyglądało jakby spało. Moje ręce zaczęły się pocić, mój oddech był nierówny, i mrugałem nie wierząc własnym oczom. Przez cały czas, obraz pozostał ten sam. Wewnątrz była śpiąca... mała... Rainbow Dash. Klęknąłem, próbując spojrzeć z bliska zawartości pudełka. Nie mogłem uwierzyć temu co widziałem. Nie było fizycznej, mentalnej, ani żadnej możliwości w jaki mogło się to tutaj znaleźć...jak ona mogła się tu znaleźć, w moim ponurym, ciemnym i okropnym świecie. Obejrzałem dokładniej pudełko, na boku było napisane zwykłym długopisem „oddam w dobre ręceâ€. Pierwsza rzecz, która przebiegła mi przez myśl, obok „Mała Rainbow Dash w pudełkuâ€, była â€Kto mógł porzucić Rainbow Dashâ€? W myślach kłębiły się kolejne pytania. Jak się tu dostała? Dlaczego tu jest? Czemu jest źrebakiem? Na jej boku nie było śladu cutie mark’a co oznaczało, że musie być jeszcze źrebakiem. Kiedy wstałem by rozprostować zmęczone nogi, niechcący kopnąłem w ścianę kartonu, stało się nie uniknione: obudziła się. Rozejrzała się, ocierając twarz przednią łapką, i próbując się podnieść. Pierwszym, co zobaczyła były brązowe ściany kartonu, kiedy spojrzała w górę, na mnie. Jej wielkie czarne oczy otoczone fioletowymi obwódkami jej tęczówek, doprowadziły moje serce oraz umysł do, explozji... podwójnej. Cały jej urok sprawił, że przyklęknąłem z powrotem, i nie mogłem powstrzymać dłużej uśmiechu. Nie uśmiechałem się w ten sposób przez lata, od kiedy razem z moimi rodzicami wyszliśmy do jedynego ocalałego parku w okolicy. Jej oczy kontynuowały przyglądanie się mojej osobie, ja odwzajemniłem się tym samym. Nie wiedziałem, co powiedzieć, ani co robić, ale musiałem jakoś zacząć. „Witaj†Odezwałem się, ale nie odpowiedziała. „Umm, co ty tutaj robisz?†Rozejrzała się wokoło, potem znów na mnie. Im więcej się o niej uczyłem, tym mocniej zdawałem sobie sprawę, że jest bardzo młoda; młodsza niż we wspomnieniach z odcinka dwudziestego trzeciego. Nie mogła jeszcze umieć mówić... no właśnie, jeśli ona w ogóle może mówić w moim świecie. Sam fakt, że ona istnieje w tym momencie wprowadzała zamęt w mojej głowie. Z powrotem skupiłem swoją uwagę na niej, zauważyłem dreszcze na jej ciele. Była teraz chłodna pora roku, i mogło się zrobić naprawdę zimno, szczególnie w środku września. Nie byłem pewny jak opanować tą sytuację; zabrać ją do domu? Zadzwonić do kogoś? Do kogo w ogóle mógłbym dzwonić? Jestem cichym Bronym, więc żaden z moich znajomych nie wiedział o moim zamiłowaniu do serialu. Nie mogłem jej zabrać do schroniska... To była moja najgłupsza myśl. To mógł by być okropny widok, mogła by być zabrana do jakiegoś laboratorium do experymentów albo zrobić coś równie okropnego. Miałem tylko jedno rozwiązanie. Zatrzęsła się jeszcze mocniej, kiedy zimny wiatr uniósł jej futerko; Jej skrzydła nastroszyły się kiedy położyła się z powrotem tuląc nogi bliżej ciała żeby zatrzymać ciepło. To była kropla, która przepełniła czarę, nie mogłem już znieść więcej. Zdjąłem swoją kurtkę próbując ją podnieść i stamtąd. Pierwsza odpowiedź, jaką otrzymałem; strach. Zaczęła wiercić się, nie wiedząc, co jej chcę zrobić. Nie umiała jeszcze latać, mimo to zaczęła trzepotać skrzydłami jakby modląc się o cud że nagle w magiczny sposób nauczy się latać. Ułożyłem ją w mojej kurtce, owinąłem ją tak, że wystawała jej tylko głowa, a ja trzymałem ją pod ramieniem. Dalej się wierciła, ale kiedy ciepło mojego ciała zaczęło przepływać przez cienką kurtkę, uspokoiła się. „wszystko w porządku. Zabierzemy cię w jakieś cieplejsze miejsce, hę? Uśmiechnąłem się do niej znowu. Spojrzała na mnie z dezorientacją w oczach i próbując zrozumieć, co się stało. „Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. Robi się późno a ty zamarzniesz na zewnątrz.†Wydaje mi się, że mnie zrozumiała, bo kiedy to powiedziałem jej oczy wróciły do normalnego rozmiaru, i wtuliła się spokojnie w moją kurtkę. Trochę się wierciła, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję. Mogłem poczuć jej kopytka i skrzydełka szturchające mnie podczas przesuwania. W tedy, na koniec tego wszystkiego, oparła podbródek na moim ramieniu i ziewnęła głęboko, zamknęła oczy zapadając w sen. Moje serce wybuchło po raz trzeci. Całą drogę powrotną, uważałem na ludzi, którzy mogli mnie minąć. Nie chciałem by ktokolwiek inny ją zobaczył. Nie mam pewności jak mogliby zareagować. Jak zawsze, nie widziałem ani jednej osoby. Była północ kiedy wróciłem do domu; szczęśliwie dla nas obojga, zapaliłem światło w przedsionku, w innym wypadku bym tego nie robił. Mieszkanie w jednym z niewielu zajmowanych mieszkań w bloku oznacza sporo ciemności. Miasto nawet przestało doprowadzać prąd do ulicznych lamp, więc to czyniło to wszystko bardziej uciążliwym. Spojrzałem na małą, która dalej spała w kurtce kiedy ją niosłem. Już nie drżała, i była trochę cieplejsza. Wszedłem do przedsionka, ostrożnie by nie robić zbytniego hałasu wyciągnąłem klucze, odblokowałem dwa zamki, kłódkę, w końcu przekręciłem klamkę i otworzyłem drzwi. W środku było ciemno przez to, że zgasiłem światło kiedy wcześniej wychodziłem. Jednym pstryknięciem włącznika, jedyna żarówka w korytarzu wróciła do życia, rzucając trochę światła do saloniku. Większość wyposażenia należała do moich rodziców. I znowu, jak cała reszta mieszkania. Stałem się właścicielem tego po ich odejściu i robiłem, co mogłem by pozostało w takim stanie. Cały czas z małą Rainbow Dash w rękach, wszedłem do salonu. Kiedy minąłem portret rodzinny, przywitałem się słowami „Cześć mamo, cześć tato†wiedziałem że ich tu nie ma, lecz myśl że oni mnie kochali , a ja kocham ich, pomagało mi pozostać przy zdrowych zmysłach, i wieść dalej moje nędzne życie. Po wejściu do salonu, poczułem poruszenie pod ramieniem. Obudziła się, najprawdopodobniej wtedy, gdy włączyłem światło, zrobiła się nerwowa. Nie mając pojęcia co zrobić ani jak opanować sytuację, położyłem ją na kanapie. Natychmiast wyskoczyła z kurtki i zaczęła się rozglądać, badając swoje otoczenie. Patrzyłem jak zwiedza kanapę, kiedy dotarła do stolika z kawą. „Co ty tu robisz w moim świecie?†Nie chciałem powiedzieć tego na głos, ale zdarzało mi się to czasem. Widząc moich paru znajomych tylko raz na dłuższy czas, łapałem się na rozmawianiu z, no cóż, samym sobą. Nie miałem zwierzaka, ponieważ to oznacza więcej pieniędzy do wydania i już walczyłem z takim nastawieniem na sprawę. Na moje pytanie, jedyną odpowiedzią było puste spojrzenie na jej twarzy. To dało mi do zrozumienia, że ona też nie ma pojęcia. W sumie, czego innego powinienem się spodziewać od źrebaka, który jeszcze nawet nie umie mówić. „Zgubiłaś się?†W momencie, gdy te słowa wyszły mi z ust, opuściła uszy i spojrzała na podłogę. „Oh...†Uderzyła mnie świadomość , że ona nie ma zielonego pojęcia co się stało, gdzie jest, kim ja jestem, czy czegokolwiek innego. Ona znajdowała się poza słowem â€zgubionaâ€: ona pomyliła światy. „Więc, do póki coś się nie wydarzy, myślę że możesz... zostać ze mną.†Zauważyłem, że podnosi główkę, uszy uniosły się ponownie, i spojrzała na mnie z obawą. Moje słowa nie brzmiały zachęcająco, więc uśmiechnąłem się tylko kiedy mówiłem. „Nie martw się. Jestem pewien, że cokolwiek cię tu przyniosło wyjaśni się za jakiś czas. Po prostu... musimy poczekać. W porządku?†Nie jestem pewien, dlaczego o to spytałem, ale wyglądało na to że zadziałało. Jej uszy się poruszyły i uśmiechnęła się do mnie. Następne kilka godzin spędziłem oprowadzając ją po domu. Nic nadzwyczajnego do oglądania, ale nie zabierałem jej do mojej sypialni ze strachu, że spora ilość brudnych ubrań mogła by ją pochłonąć. Po wszystkim, dałem jej coś do jedzenia. Pokroiłem małe marchewki, i ze zdumieniem odkryłem że ma już kilka ząbków. W końcu była jeszcze źrebakiem i nie byłem pewny czy powinna już jeść stały pokarm, taki jak marchewka. W sumie, przecież była z kreskówki więc i tak nie wiedział bym co jest dla niej â€właściweâ€. Zadowolona z jedzenia, znalazła wygodnie miejsce w fotelu mojego ojca i tam też usiadła. Nie miałem nic przeciwko, co innego ja. Ja nigdy nie miałem tam wstępu, kiedy żył, więc niby czemu miał bym to zmieniać nawet po jego odejściu? To jego fotel. Ale nie będę tego skąpił małej, która tego nie wie, więc dałem jej siedzieć gdzie jej wygodnie. Nawet przyniosłem jej mały kocyk do przykrycia, z uwagi na temperaturę w moim domu. Nie było tak zimno jak na zewnątrz, ale z kotłownią były problemy jeszcze przed odejściem rodziców. Był sposób by to naprawić, ale ten umarł razem z moim ojcem. Musiałem w końcu pójść spać. Szczerze mówiąc miałem pozostać czujny z uwagi na to interesujące zdarzenie, ale po długich godzinach pracy i opieki nad Dash, moje ciało miało inne plany. Nie jestem pewien ile czasu upłynęło zanim się obudziłem, ale to nie ma znaczenia; kiedy zamknąłem oczy, poczułem, że coś się o mnie opiera. Spojrzałem, przy mnie spał mały cyjanowy źrebak; jej tęczowa grzywa i ogon leżały nieruchomo, jej główka oparła się na moim ramieniu. Wiem, że się powtarzam, ale muszę to powiedzieć: moje serce znów eksplodowało. Leżąc tam, spała zwinięta w kulkę obok mnie uśmiechniętego od ucha do ucha. Jej spokojny oddech był ledwo słyszalny. Włosy na jej grzywie łaskotały mnie w ramię, ale pozostałem w bezruchu. Ciepło jej ciała naprzeciw ciepła mojego, już słabego serca. Te kilka miesięcy nie trwały długo, bo tyle czasu marzyłem o takiej chwili jak ta. Mój własny mały kucyk, pluszowa Rainbow Dash do snu i do przytulenia. A teraz mam prawdziwą Rainbow Dash, maleństwo, śpiące obok mnie; zadowolone jakby znało mnie od urodzenia. Teraz, nic innego nie miało znaczenia. Moja rozpacz, moje obolałe nogi i złamane serce, to wszystko było nie zauważalne, nic nie mogło w najmniejszym stopniu opisać , co teraz czuję; radości tego momentu kiedy leżę na kanapie. Ona tu jest. Ona jest prawdziwa. Teraz, jest moim małym kucykiem. Jest... moją małą Dashie. ... Minęły cztery miesiące od czasu, kiedy przygarnąłem młodą Rainbow Dash do mojego domu. Zrobiłem kilka drobnych „badańâ€, które mogły by mieć jakieś znaczenie, Ale żadnych wskazówek nie znalazłem. Nie mam pojęcia jak tu się znalazła, i szczerze mówiąc już mnie to nie obchodzi. Te kilka miesięcy było najbardziej niesamowitymi chwilami mojego życia. Ona otworzyła mi serce na miłość i radość, mimo innych rzeczy. W tej chwili, siedzi przede mną na kanapie oglądając ze mną telewizję. Wygląda na to, że lubi poranne kreskówki na lokalnych kanałach, mi też zaczynają się podobać. Zachowuje się bardziej tak jak powinno się zachowywać małe dziecko. W sumie, dlaczego nie? Kolejnym jej niesamowitym dokonaniem była nauka mówienia. Nie czuję się zbytnio nauczycielem, albo w tym przypadku rodzicem, ale robię, co w mojej mocy żeby nauczyć ją mówić i czytać. Nie wiem jak, ani nawet gdzie zacząć próby uczenia jej pisania. W serialu robiły to ustami, ale na razie dałem sobie z tym spokój. Obecnie jest troszkę starsza, i jeśli nawet zajmie to dużo czasu, zrobię co mogę by ją uczyć. ... Przyzwyczaiłem się do tego, że zwykle rok mija powoli. Zwykle patrzyłem na nowy rok, w nadziei na nowy początek. Teraz jednak, czuję że ten rok minął dla mnie trochę za szybko. Postanowiłem, że skoro nie znam jej prawdziwej daty urodzin, to zrobię z dnia, w którym ją znalazłem jej urodziny. Siedemnasty września... dziwnym trafem, w tym samym dniu zeszłego roku rozpoczął się drugi sezon My Little Pony; Friendship is Magic. Przestałem oglądać serial po tym jak Dashie pojawiła się w moim życiu. Już nie miałem powodu by oglądać go dalej, szczerze mówiąc, to i tak nie mam zbyt wiele czasu dla siebie. Było by mi trudno oglądać serial w ukryciu przed nią, a jeszcze trudnej było by mi wytłumaczyć jej wszystko gdyby go kiedykolwiek zobaczyła, szczególnie w jej wieku. Wie, że nazywa się Rainbow Dash, ale zacząłem ją nazywać po prostu „Dashieâ€. W pełni mnie rozumie, tak samo dobrze idzie jej czytanie po Angielsku, nawet zaczęła się uczyć pisać, jak się domyślacie, za pomocą ust. Próbowałem „skonstruować†jakieś narzędzia do pisania za pomocą jej kopytek, ale wygląda na to, że pisanie ustami jest dla niej bardziej naturalne niż obracanie kopytkiem. Jedna tylko rzecz nie daje mi spokoju. Codziennie siada przy oknie i wygląda przez okno. O to, że zobaczą ją przechodnie się nie martwię. Mieszkam w ślepym zaułku ulicy, więc to moje najmniejsze zmartwienie. Lecz cały czas, mimo że nie umie mi tego jeszcze powiedzieć, widzę głód świeżego powietrza w jej oczach. Nie mogę jej tu trzymać do końca życia. Ha... cały czas mówię jakby miała tu zostać na zawsze. To nie prawda. Jednego dnia, pewnego dnia, wróci do domu, może to będzie po prostu â€puuf†i zniknie, albo przez jakieś magiczne zaklęcie pojawi się Twilight i zabierze ją do domu by naprawić wszystko. W moim sercu, mam nadzieję, że to się nigdy ni stanie. W moim umyśle, wiem, że tak się stanie. To tylko kwestia czasu. Mam nadzieję, że w krotce zabiorę ją na dwór. Sprawdziłem kilka opuszczonych, starych parków w drodze do i z pracy, szukając jak najlepszego miejsca gdzie mógł bym ją zabrać. Dziwnym trafem, wydaje się, że park w którym sam się bawiłem kiedy byłem mały będzie najlepszą opcją. To będzie to miejsce, gdzie będę ją zabierał. Jak ją tu przyprowadzę? Dalej jest dość mała, więc mogę ją schować w kurtce czy coś w tym stylu. W każdym razie, Jutro zapowiada się ładny dzień. ... Udało jej się. Po dwóch latach pod moją opieką, i nie mając żadnego pojęcia o lataniu, pomogłem jej nauczyć się latać. Dość mocno urosła przez te kilka lat i ciężko było ją ukryć, kiedy szedłem do parku. Byłem tak zdesperowany , że kupiłem psi kostium dla niej by przechodziła niezauważona. Nie była zadowolona z tego powodu. Więc, wypożyczyłem z biblioteki kilka książek o tym jak nauczyć ptaki latać. Powinienem poszukać w Internecie, ale boje się, że może się nim zainteresować. Jest w sieci dużo okropności, a ona nie jest na to gotowa. Po fakcie dotarło do mnie że wystarczająco niebezpieczne dla niej jest oglądanie telewizji, ale tak się jej spodobał Spongebob i Nascar że nie mam serca jej tego zabierać. Wracając do Latania. Zabierałem ją do tego parku przez całe tygodnie, w nadziei , że pomogę jej nauczyć się latać. Było tam spore drzewo, za gałęziami wystającymi nad piaskownicę. Doskonale miejsce dla niej do ćwiczeń. Jeśli od czas upadku nie będę mógł jej złapać, przynajmniej będzie mała w miarę miękkie lądowanie. Często upada. Wiedziałem , że będzie dużo spadała. Było wiele obtarć, skaleczeń i siniaków po drodze, ale nareszcie, po wielu tygodniach pracy, wzleciała. To był tylko krótki dystans, około pięć metrów, ale zrobiła to. Była trochę zadrapana, mimo to była rozpromieniona i dumna z siebie, Może teraz mogłaby latać w górze, tak by tych kilku ludzi na dole jej nie zauważyło. Ciekaw jestem czy może sterować chmurami jak to robiła w serialu; to by znacznie ułatwiło sprawę. Mogłaby wtedy schować się w chmurach podczas drogi do parku. Inna rzecz, która zwróciła moją uwagę. Spytała się mnie czy mogłaby mieć własny pokój. Pomyślałem, i zdałem sobie sprawę, że mieszkanie ma przecież wolną sypialnię, w której moi rodzice schowali moje stare szkolne rzeczy z moich młodych lat, to samo zrobili z kilkoma moimi starymi zabawkami. Mogłyby się jej spodobać, choć przez to, że rośnie nie jestem pewien czy będą dla niej interesujące. Jeśli będzie miała własny pokój, będę mógł do niej zabrać jej własne rzeczy, może wiec przez to będzie mogła się poczuć jakoś normalniej. Jest bardzo mądra jak na źrebaka, widzi różnicę pomiędzy naszymi gatunkami, ale dalej nie wie nic o swoim pochodzeniu. Jeszcze nie jest na to gotowa; jedyną rzeczą, jaką mogę zrobić to dalej czynić ją szczęśliwą. Chciałbym tylko kupić jej rzeczy, które by sama chciała. ... Gdybyś mi powiedział cztery lata temu, że będę się opiekował bajkowym, tęczowo kolorowym kucykiem, nazwał bym cię nienormalnym. Prawdopodobnie jestem w absolutnej rzeczywistości, ale nie obchodzi mnie to. Ja jestem szczęśliwy. Ona jest szczęśliwa. Dzisiaj jest wielkie święto, ponieważ dzisiaj, moja mała Dashie dostała swój cutie mark. Szczerze mówiąc nie wiedziałem jak uporać się z tym faktem. Ona nawet nie wiedziała, co to było dopóki ja jej tego nie wyjaśniłem. Teraz jest jeszcze bardziej podekscytowana niż wcześniej. To było normalne wyjście do parku, ale tym razem postanowiła sprawdzić jak wysoko może polecieć. Dałem jej limit jak wysoko może latać, ale tak naprawdę nie mogę nic na to poradzić, kiedy jest tam na górze. Nie umiem latać, więc jedyne, co mogę zrobić to mówić jej by była ostrożna. Gdzieś w jej głowie pojawił się pomysł by sprawdzić jak szybko potrafi latać, prawdopodobnie przez fakt bycia fanką Nascar i w ogóle wyścigów. Przez jakiś czas próbowała robić sztuczki i akrobacje, dając im przy tym nazwy. Ja po prostu siedziałem na ławce, oglądając i dopingując ją. Nikogo więcej nie było wokoło. Właściwie, na tym bloku, wydaje mi się że ostatnia osoba wyprowadziła się ponad rok temu. Zostały tu ruiny, cała okolica będzie i tak wykupiona przez jakąś firmę, to wszystko zmieniło się w wielki przemysłowy teren. Nie wiem, co o tym myśleć... ale to teraz nie ważne. W tej chwili jestem ogarnięty radością, że moja mała Dashie teraz zna swoje miejsce. Po prawdzie to nie jest jej świat, ona dalej jest tą samą Rainbow Dash z serialu. Bez względu na to jak ją wychowałem, ma ten sam charakter i podejście w serialu. A teraz, ma swój własny cutie mark. W każdym razie, wzbiła się dość wysoko by spróbować wyciągnąć prędkość z upadku. Więc, wszystkie te rzeczy współgrały dla niej; to jak oceniała swoje siły, jej skupienie, i możliwe że i ja na ziemi oglądający i dopingujący ją, ale zrobiła to. Przebiła się przez barierę dźwięku, i stworzyła Tęczowy Grom na niebie. W tym czasie, nawet sobie nie wyobrażałem, że możliwe jest dokonanie tego w moim świecie. Wiem że można przekroczyć barierę dźwięku, ale że tęczową część też? Mój umysł eksplodował. I nie tylko, początkowa eksplozja wybiła wiele okien w pobliżu a dalej włączyła alarmy w samochodach. Szybko ją stamtąd zabrałem i razem uciekliśmy do domu zanim ktoś mógłby przyjść do parku. Na moje szczęście żadne z moich okien się nie pobiło. Resztę dnia spędziliśmy świętując. To akurat wydarzyło się w jej czwarte urodziny. Nie miałem pojęcia ile właściwie miała, kiedy ją znalazłem, więc Liczyłem od tamtej chwili. Miałem kupić tort, ale przez wybuch wszystkie sklepy były zamknięte i miały okna do wymiany. Dlatego, upiekliśmy je sami. Widocznie autorzy fan fick’ów mieli rację: ona zupełnie nie umie piec. Przyznaję, że sam nie jestem w tym najlepszy, dalej mam zostawiony bałagan po tym. Ale dobrze się bawiliśmy, ona miała z tego dużo radości, i była szczęśliwa. Przez co ja też jestem szczęśliwy. To była jej główna atrakcja dnia, Moja była chwile później. Teraz musiała się przyzwyczaić do spania we własnym pokoju zamiast ze mną na kanapie. Właściwie to już od jakiegoś czasu przestałem spać w swoim pokoju, i dotrzymywałem jej towarzystwa w salonie. Teraz mogę w końcu położyć się we własnym łóżku, ale zostawiam drzwi otwarte, żeby mogła przyjść gdyby mnie potrzebowała. Zaniosłem ją do łóżka i powiedziałem jej dobranoc, kiedy to powiedziała. „Dobranoc tatusiu. Kocham cię.†Nie siedziałem w Internecie, od jakichś, trzech lat? Nie wiem jak się mają w sieci sprawy z My Little Pony, albo jakie memy dalej żyją lub nie. Ale chrzanić to wszystko, powiem to bo to prawda! Moje serce eksplodowało podwójnie! Po pierwsze, nie tylko dlatego że nazwała mnie tatusiem, co robiła okazyjnie, ale nawet powiedziała ... „Kocham cię.†Przez chwilę, nie wiedziałem , co powiedzieć ani co robić. Jeszcze nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji. Ale pamiętałem, co moja mama i tata robili. Więc, pochyliłem się, pocałowałem ją w czółko i odpowiedziałem jej to samo. „Dobranoc, moja mała Dashie. Ja też cię kocham.†Uśmiechnęła się do mnie, kiedy zamknęła oczy i zasnęła. Wyszedłem, wyłączyłem światło, upewniając się, że jej lampka nocna w kształcie Spongebob’a była włączona, oczywiście, zamknąłem jej drzwi, następnie usiadłem na kanapie. Nie ruszałem się tak przez godzinę, pogrążony w myślach. Przez te kilka razy, kiedy nazwała mnie „tatusiemâ€, nie myślałem o tym zupełnie. Powinienem wyobrazić sobie, dlaczego mnie tak nazwała. Spędzanie z nią tyle czasu przyjąłem jako część opieki nad nią. Ale tej nocy, kiedy wypowiedziała te trzy słowa, ta świadomość wypełniła mi serce. Jestem jej tatą. Ona uważała mnie za swojego tatę. I po prawdzie, ja uważałem ją za swoją córkę. Nawet mimo to, że jesteśmy zupełnie innymi gatunkami, cały czas kocham ją całym swoim sercem. I coś spowodowało, że wypowiedziała te słowa bym wreszcie to sobie uświadomił. Myślę, że w końcu to zrobiłem. Rozbiłem twardą skorupę, którą uformowałem kiedy umarli moi rodzice. Wpuściłem małego słodkiego źrebaka do mojego życia. Dałem jej dom do zamieszkania, posiłki do jedzenia, a teraz tatę do kochania. Ona za to dała mi nadzieję, miłość, współczucie, a teraz coś o czym myślałem że nigdy tego nie wypowiem: córkę. Dalej zastanawiam się, kiedy przyjdzie czas w którym wróci do Equestrii. I z każdym dniem trudniej mi sobie wyobrazić , kiedy to się właściwie stanie. Mam tylko nadzieję, że nigdy mnie nie zapomni, bo ja nigdy jej nie zapomnę. ... Sądzę, że Dashie osiągnęła swój pełny rozmiar. Mając już ponad dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, jest już w pełni dorosła. Jednak dalej ma tylko dziesięć lat według moich założeń, sądzę że w rzeczywistości w tym czasie jej rzeczywisty wiek może wynosić już czternaście albo piętnaście lat. Więc, razem świętowaliśmy pięć przeoczonych urodzin i oficjalną przeprowadzkę. Właśnie tak, przeprowadzkę. Wyprowadziliśmy się z mieszkania moich rodziców, dzięki temu, że zaoszczędziłem trochę pieniędzy, plus miałem odrobinę szczęścia w kasynie. Kupiliśmy ładny dom setki kilometrów od miasta. Ma dużo otwartej przestrzeni, i nie ma tam żadnego innego domu w przeciągu ośmiu kilometrów, tylko ja i ona. Teraz może sobie latać tyle ile chce, i gdzie chce. Jest naprawdę szczęśliwa, chociaż tęskni za starym parkiem. Przepadł, razem ze wszystkim, co zostało w okolicy. Jakiś duży koncern wykupił cały teren, zrównał go z ziemią, i wybudował tam sporą fabrykę. To był niesamowity wybuch ekonomiczny, ludzie zaczęli ponownie budować domy! Jestem z tego zadowolony, ale... to po prostu nie było dla nas. Taka liczba ludzi przeszkadzałaby jej wychodzić na zewnątrz, i sam musiał bym siłą trzymać ją cały dzień w domu z wyjątkiem deszczowych dni. Dostałem nową pracę, w której płacą mi dużo więcej niż w poprzedniej. Dashie nawet mówiła o pójściu do pracy, ale przypomniała sobie, co jej mówiłem. Spojrzenie na jej twarzy łamało serce. Cieszyliśmy się z tortu, które razem piekliśmy, muszę dodać że poprawiliśmy tą umiejętność, kiedy się wychowywała. Zażartowałem mówiąc, że nie może przez to że jest kucykiem i się roześmiałem. Ona pozostała milcząca. Mój boże jestem okropny. Ja... roześmiałem się, bo moja córka jest inna. Przepraszałem ją godzinami, i nawet kiedy powiedziała, że rozumie, wiedziałem że dalej jest skrzywdzona. Na szczęście, znalazłem sposób by to naprawić. Przez sam rozmiar posesji, wymagała ona częstego koszenia trawy. Jutro przerobię kosiarkę żeby mogła jej używać, dzięki temu będzie mogła pracować. Nawet będę jej płacił, więc będzie mogła kupować własne rzeczy jeśli będzie chciała. Mimo że to ja jej wymyśliłem, dalej właściwie może powiedzieć, że pracuje dla kogoś. Nawiązując do serialu, była kucykiem odpowiedzialnym za pogodę. A ja nie znam kłopotów z matką naturą, chyba że to jakiś nagły wypadek, więc i tak naprawdę nie ma tu nic innego do roboty. Cały czas nie mogę uwierzyć, że mam ją już dziesięć lat. Mój boże, czas leci szybko... chciałbym , żeby zwolnił, tak żebym spędzał więcej czasu z nią. Nie wiem, kiedy, ale mam nagłe przeczucie że nasz wspólny czas dobiega końca. To wszystko jest zbyt piękne by było prawdziwe. ... Dzisiaj był najgorszy dzień w moim życiu, nawet gorszy niż wtedy gdy umarli mi rodzice. Ze względu na wydarzenia nie mogłem być przygotowany na to że, Dashie dowie się prawdy zanim ja jej to powiedziałem. Wie czym jest, wymyślonym bohaterem kreskówki telewizyjnej dla dzieci, Jest zła, nie, jest wściekła ponad wszelkie wyobrażenie. Zamknęła się w pokoju, ale znam swoją córkę. Nie została tam długo. Otworzyła sobie okno i odleciała, prawdopodobnie na drzewo by pogrążyć się w rozpaczy. Jestem potworem. Powinienem powiedzieć jej wcześniej, porostu nie byłem pewien, kiedy będzie odpowiedni moment. Teraz oboje cierpimy przez moją bezmyślność. Myślałem, że posiadanie kablówki będzie dobrym pomysłem, dać jej więcej programów do oglądania, ale z czego nie zdawałem sobie sprawy był fakt że mamy kanał HUB. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że dalej istnieje, i ku mojemu zaskoczeniu serial My Little Pony jest cały czas NADAWANY! Zakończył się na ósmym sezonie, ale dalej był odtwarzany. Pamiętam, że wracałem z pracy z zakupami, zostawiłem je w kuchni i wszedłem do salonu, Wtedy to zobaczyłem. „YAY! ZROBIŁA TO!†Fluttershy krzyczała, skacząc z radością kiedy Applejack, Twilight, i Pinkie Pie wszystkie siedziały na chmurce z oniemiałe. Moje serce się ruszyło... znam ten odcinek... pamiętam ten odcinek. Nawet po nie oglądaniu tego przez dwanaście lat... dalej pamiętam ten cholerny odcinek. W tym odcinku, Rainbow Dash wykonała Tęczowy Grom, tak samo jak moja Dashie zrobiła to kilka lat temu. W tym czasie cały czas trzymałem klucze... upuściłem je. Zadzwoniły na drewnianej podłodze, jeśli nie wiedziała, że jestem w domu, wiedziała to teraz. „Jak długo...†Dashie spytała mnie, bez emocji w jej głosie. „Ja..†„Jak długo o tym wiedziałeś?†„Ja...†Dashie odwróciła się by na mnie spojrzeć. Płakała, a jej grzywa była w jeszcze gorszym stanie niż normalnie. „JAK DŁUGO O TYM WIEDZIAŁEŚ?!†Nie mogłem tego powstrzymać... łza spłynęła po moim policzku, kiedy krzyknęła na mnie. To był pierwszy raz przez całe te lata, kiedy podniosła na mnie głos. A zasłużyłem na to całkowicie. Więc, usiadłem, wyłączyłem telewizor, i wszystko jej opowiedziałem. Opowiedziałem jej o serialu, o tym jak ją znalazłem, i odpowiedziałem na wszystkie pytania , które mi zadała. Było ich dużo. Większość z nich schodziła z kwestii kreskówki, do takich, w których po prostu mówiłem jej w co naprawdę wierzyłem. W to, że chociaż jest Rainbow Dash z serialu, to jest sama w sobie innym kucykiem niż ten z kreskówki. Próbowałem jej to wyjaśnić, to jej upór wziął górę, kiedy zaczęła mnie napiętnować. Przyjąłem na siebie wszystko. Zasłużyłem na to wszystko. Ukrywałem ten okropny sekret przed nią na zbyt długo. Ona jest teraz dorosłą klaczą, zdolną do zadbania o siebie gdyby żyła w Equestrii. Tutaj, traktowałem ją jakby cały czas była moim małym źrebakiem. To był mój błąd, ale nie mogłem temu zapobiec. Nie chciałem by się to kiedyś wydarzyło, chociaż wiedziałem że tak się stanie. Powinienem zrobić , co do mnie należało, ale tego nie zrobiłem. To była tylko kwestia czasu zanim by to odkryła, i dowiedziała się, że jest inna. Po naszej kłótni, poleciała na górę do swojej sypialni, i zamknęła z trzaskiem drzwi. Sprawdziłem , co u niej godzinę później, brak odpowiedzi dał mi do zrozumienia że wyleciała. Mogłem mieć tylko nadzieję, że wróci, a przynajmniej, jeśli nie, to będzie się trzymać z dala od jakichkolwiek innych ludzi. Jeśli już, to mam nadzieję, że coś w rodzaju portalu otworzy się by mogła wrócić do swojego świata, i nigdy więcej o mnie nie myśleć. Wszystko , co mogę jej powiedzieć w tym momencie, jest to że jest mi przykro. Jest mi tak... tak... przykro. Minęły trzy dni od kiedy Dashie przepadła. W noc, kiedy odleciała, zrobiłem coś czego nie robiłem od długiego czasu: wyszedłem na spacer. Nie byłem pewien gdzie, ani jak długo szedłem, ale to zrobiłem. Wyszedłem. Teraz, trzy dni późnej znajduję się na zewnątrz ponownie spacerując. Szedłem tak prawie trzy godziny, i mimo, że była dopiero piąta po południu, zaczęło się ściemniać. Burza nadchodziła, i lada chwila uderzy mnie jej siła. Odwróciłem się w stronę domu, mimo że się nie śpieszyłem. Moja energia od tych kilku dni nie istniała, ponieważ nie jadłem nic prócz tostów. Czułem się taki zagubiony podczas, gdy szedłem przez lasek otaczający mój dom. Nie, nasz dom. Był bardziej jej niż mój, i nic tego nie zmieni. Zaczęło padać, ale nie przyśpieszałem kroku. Ja po prostu szedłem, jak to robiłem tak dawno temu. Odległe wspomnienia całego mojego bólu i rozpaczy zanim Dashie zaczęła przedostawać się do moich myśli. Nie myślałem tak przez lata. Plusk wody o liście drzew pomagały trzymać minie w rozkojarzeniu. To spokojny dźwięk, jeden z tych, którego nigdy nie usłyszysz w mieście. Deszcz padał coraz mocniej, kiedy moja koszula była już przesiąknięta wodą. Jestem pewien, że będę chory jutro rano, ale nie obchodzi mnie to. Byłem już chory przez trzy dni; psychiczna niemoc, która rozdzierała mnie wewnętrznie. Moja córka jest gdzieś tam, skrzywdzona, potrzebująca ukojenia i ciepła w tym deszczu. Myślę, że powinienem tam przy niej być, nawet jeśli ona może nie chcieć mnie tam. Może nawet nie chcieć mnie więcej widzieć po tym jak się zachowała. Nie obwiniam jej... to musi być okropna rzecz odkryć swoją przeszłość w taki sposób. Nie mogę sobie nawet wyobrazić jak to jest. Wiem, że Dashie jest silną klaczą, i może przejść przez to. Ale wiem też jaką czasem może chować urazę. Nie jestem tego pewien, nawet jeśli wróci, czy mi kiedykolwiek wybaczy. Albo, co ważniejsze, czy ja kiedykolwiek wybaczę sobie. Teraz jest tu ulewa. Korony drzew ledwo hamują rzęsisty deszcz w czasie gdy ja jestem uderzany przez krople wody. Przestałem się rozglądać, i znalazłem kierunek powrotu do domu. Nie zgubiłem się; większość okolicy jest łatwa do przejścia kiedy się do niej przyzwyczaisz. To przez to że szukałem też Dashie, kiedy szedłem. To był powód, dla którego najpierw poszedłem do lasu. Kontynuowałem, trzymając równe tempo przez ten deszcz. Nagle dostrzegłem spore, gęsto ulistnione drzewo. Jego gałęzie wystawały ponad resztę, i spoglądając na lekko wilgotną trawę pod nim mogę stwierdzić, że te wiele gałęzi powstrzymuje nawet ten silny deszcz. Musiałem odpocząć, więc poszedłem pod drzewo i usiadłem. Trawa była trochę mokra, z tylko kilkoma kroplami zjeżdżającymi po nich. To był rodzaj drzewa, pod którym wyobrażałem sobie Dashie chowającą się przed tym deszczem. Chciałbym żeby to była prawda, ale nie zauważyłem po niej śladu kiedy podszedłem. Zamknąłem oczy, i oparłem się o drzewo ciężkie jak moje wyobrażenie o moim życiu... naszym życiu, razem jako ojciec i córka. Dorastaliśmy jak rodzina, i mieliśmy wystarczająco dużo szczęścia by mieć tylko kilka kłótni. Żadna z nich tak nie łamała serca jak ta trzy dni temu. Poczułem łzę spływającą mi po policzku, kiedy wyobraziłem sobie twarz Dashie ponownie. Gniew w jej oczach, zmieszane z rozdarciem, po prostu doprowadzały mnie do płaczu. Tak bardzo chciałem naprawić to wszystko, lub cofnąć się w czasie i powstrzymać to, co się stało. Ale nie mogłem zrobić nic. Co się stało to się stało. „Przepraszam...†Powiedziałem na głos, nie zwracając uwagi, że nikt nie słucha. Jestem w tym lesie sam, obok dzikiego życia. W tym deszczu było dobrze schowane, i w tym przypadku jego sytuacja nie różniła się mocno od mojej. „Przepraszam cię Dashie.†Płakałem mimo zamkniętych oczu, opierając się o drzewo. Deszcz dalej lał wokoło nie. Od czasu do czasu kropla spadała mi na głowę, ale nie zwracałem na to uwagi. Trzask. Otworzyłem oczy usłyszawszy nagły dźwięk, i pojrzałem w lewo. Zszokowało mnie to co zobaczyłem przed sobą, patrząca na mnie załzawionymi oczami, ona. Dashie, moja mała Dashie, pokryta patykami i sokiem drzewnym na jej grzywie i ogonie, stała kilka metrów ode mnie. Była mokra, zarówno od deszczu jak i łez. Nie słyszałem, kiedy się zbliżyła, z drugiej strony przez to że jest pegazem jest bardzo cicha i uważa gdzie stawia kopytka. Nic nie powiedziała, i zamiast tego podeszła do mnie, nie zwracając uwagi, jakie dźwięki wydaje pod kopytami. Ja się nie ruszałem; tylko siedziałem na ziemi i wpatrywałem się moimi załzawionymi oczami. Wyglądała tak okropnie, i tak pięknie za razem. Jej sierść potrzebowała porządnego mycia, ale to było moje ostatnie zmartwienie. Bez słowa, usiadła przede mną, nie patrzyła mi w oczy tylko gdzieś w las. Mogłem tylko na nią patrzeć, chcąc ją przytulić mocno i już nigdy więcej nie wypuścić. Ale się powstrzymałem, wiedząc, że na to za wcześnie. W końcu, odezwała się pierwsza. „Ja... słyszałam cię†Jej głos stał się tak cichy jakby szeptała,†I ja też przepraszam†Uśmiechnąłem się mimo łez; jej uparta postawa nadal pokazywała, że zawsze miała trudności z przeprosinami, â€Dashie, nie masz za co przepraszać. To był mój błąd, to przecież jasne.†Wyglądało na to, że mój punkt widzenia do niej nie docierał do jej wiadomości, kiedy w końcu spojrzała na mnie zrozpaczoną twarzą. „Tato. Czy.. czy nadal mnie kochasz?†W tym momencie przyszła kolej na mnie. Zbliżyłem się i podniosłem, mocno ją przytulając. „Oczywiście, Dashie. Zawsze cię kochałem. Cały czas cię kocham, bez względu na wszystko. Nawet mała kłótnia taka jak ta tego nie zmieni.†Odwzajemniła uścisk, gdy tak siedzieliśmy tam i płakaliśmy razem. Przepraszaliśmy się nawzajem, ja za to że nie powiedziałem prawdy, a ona za to, że podniosła głos i krzyczała. Po jakimś czasie, deszcz ucichł , gdy pozostawaliśmy pod drzewem. „Tato.†„Hm?†„Możemy już pójść do domu? Potrzebuję kąpieli, porządnej.†Zachichotałem, ona też się roześmiała, gdy wstawałem. Wracaliśmy z powrotem do domu; znowu się uśmiechała. Ja też. Przyszło mi coś do głowy, i myślę, że dam jej prezent urodzinowy trochę wcześniej. Bilet na zawody Formuły 1. Tak, zabieram ją na Formułę 1. Będzie mogła sobie siedzieć na jakiejś chmurce i oglądać w czasie, gdy ja będę na trybunach. Nawet nie musiałem dawać jej biletu, ale potrzebowała jakiejś pamiątki z tej wizyty. Jestem pewien, że będzie się świetnie bawić, nie oczekuję że to jej wszystko wynagrodzi, mogę mieć tylko nadzieję że ją to rozweseli. Z czasem, jestem pewien że się uspokoi i przyzwyczai do tego że jest z kreskówki. Jest mądrą klaczą, i wie, że jest prawdziwa, nie tym wymyślonym kucykiem z serialu. Mogę jej tylko pomóc jej w to wierzyć, i mam nadzieję, że ona zrobi to samo dla mnie. ... To znajduje się punkt w życiu każdego rodzica, w którym trzeba dać odejść swojemu dziecku. Czy to na lepsze czy na najgorsze, to musie się zażyć, w którymś momencie. Teraz siedzę w moim salonie, sam, posępny nad fotografiami moich odległych wspomnień mnie i Dashie. Na jej dwunaste urodziny, planowałem specjalne wyjście by zobaczyć pokaz lotniczy. Gdy przygotowywaliśmy się do wyjścia, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Nigdy, przez całe lata, gdy tu mieszkaliśmy, nikt nie pukał do drzwi. Cholera, nawet się nie przygotowywaliśmy na wypadek gdyby ktoś tu przyszedł. Po prostu powiedziałem jej, żeby poszła do swojego pokoju dopóki się tym nie zajmę. Kiedy już usłyszałem jak zamyka drzwi, spokojnie i zwarcie spytałem, kto pukał, oczekując jakiegoś obcego człowieka możliwe że zagubionego w podróży. Kobiecy głos odpowiedział z taką elegancją, jak i przykuwającym uwagę tonem, czułem że słucham z największą możliwą uwagą. Spytała czy może wejść; prośba , na którą normalnie bym odmówił bez bicia serca, ale teraz jej głos coś mi przypominał. Nie mogłem zrobić nic innego niż wyjść i otworzyć drzwi. Kiedy po raz pierwszy spojrzałem na postać stojącą na ganku, nie byłem pewny czy śnię albo mam halucynacje. Stała tam, promieniująca i majestatyczna Księżniczka Celestia. Nie byłem zdolny wyksztusić słowa; walczyły ze sobą dwie emocje; ekscytacji Brony’ego jakiej doświadczyłem tylko raz gdy po raz pierwszy znalazłem Dashie, i uczucie rozpaczy przez świadomość co to oznacza. Stała tam jeszcze chwilę patrząc na mnie; byliśmy tego samego wzrostu, jej ciało było wielkości prawie dorosłego konia. Cofnąłem się, i pozwoliłem jej wejść. Co mnie zaskoczyło, było tam pięć innych kucyków podążających za nią. Najpierw Twilight Sparkle, potem reszta drużyny: Applejack, Rarity, Fluttershy, i na końcu podskakująca Pinkie Pie. „Ooooh, więc tak wygląda dom obcych wśród- O MÓJ! MASZ TU KUCHNIĘ! Jestem głodna, a wy jesteście głodne? Mogę nam zrobić jakieś-„ Została uciszona przez kopyto Applejack,†Spokojnie cukiereczku. Jesteśmy tu tylko po Rainbow, więc nie mamy czasu na żadne jedzenie.†Appejack zaburczało w brzuchu, â€Nie ważne jak głodne jesteśmy.†Dalej nie byłem kompletnie pewny jak zareagować na to wszystko, ale nie chcąc być nieuprzejmy zaproponowałem jakieś pozostałości, â€Um, coś nam zostało z poprzedniego obiadu. Jeśli chcecie to nie krępujcie się.†Pinkie uznała to za zgodę i wbiegła z wigorem do kuchni. Zauważyłem że nawet nie muszę jej mówić gdzie co się znajduje, natychmiast wiedziała gdzie jest wszystko. Czy to przez łut szczęścia czy przez to, że jest po prostu Pinkie Pie... stawiam na to drugie. „Będę trzymała na nią oko,†powiedziała Applejack, ruszając by dołączyć do nadpobudliwego kucyka. Kiedy mnie mijała, skinęła swoim kapeluszem w moją stronę. Zauważyłem, że reszta kucyków musiała nigdy wcześniej nie widzieć takiego stworzenia jak ja. Właściwie, to samo mogłem powiedzieć o nich, ale podobna sytuacja zdarzyła mi się piętnaście lat temu gdy znalazłem Dashie. Tym razem, mam pięć innych kucyków i dorosłego boskiego konia, patrzących na mnie z taką za mą ciekawością jaką ja przyglądałem się im. To był moment cieszy, kiedy oglądałem się dwóm klaczom wchodzącym do mojej kuchni i zaczynające grzebać w mojej lodówce. „Jestem dość zaskoczona†zaczęła Celestia â€Spodziewałam się trochę większego oporu by nas wpuścić.†„Dlaczego? Wiem kim wy wszystkie jesteście.†Celestia przytaknęła, â€Ah, więc w takim razie wiesz.†„ To, że jesteście fikcyjnymi bohaterami telewizyjnej bajki dla dzieci, to tak. Ale dlaczego tu jesteście, nie mam pojęcia.†Skłamałem, mając nadzieję, że to uspokoi moje myśli. Znałem powód, ale wolałem go zignorować. „Oh, wydaje mi się, że wiesz.†Serce podeszło mi do gardła. Wiedziałem, trafiła dokładnie w punkt, Przez te wszystkie lata, spodziewałem się tego momentu, ale pod wpływem czasu powoli ta wizja zanikała stając się małym uciskiem w mojej głowie. To się dzieje zawsze w takich chwilach, no wiecie; kiedy wszystko jest nareszcie doskonałe i już nigdy więcej nie musisz się martwić. „Um, przepraszam pana,†zaczęła Twilight, â€Ale z tego co ustaliłyśmy Rainbow Dash powinna tutaj być. Czy tak?†Spojrzałem na purpurową klacz; Chciałem powiedzieć jej nie, ale wiedziałem, że to będzie bezowocne. „Jest na piętrze w swoim pokoju.†„W swoim pokoju?†Rarity spytała zaskoczona. „Tak, Dashie jest w swoim pokoju. Nie wiedziałem kto pukał i nie chciałem żeby ktoś ją zauważył.†„Dashie?O mój... aż tak się z nią zdążyłeś zaprzyjaźnić?†kontynuowała Rarity. Miałem ochotę uderzyć tego kuca tak mocno, jak jej odpowiedź dotknęła mnie, â€Zaprzyjaźnić? To nawet nie zahacza o to. I powinienem się was spytać co wy kuce do cholery zrobiłyście?†Celestia podniosła czoło, przybierając mój ton mówienia, „Widzisz, mój uczniu-„ „Wiem kim ona jest, przejdźcie do rzeczy, †Trzymałem z nią krótko. Tak jak byłem wściekły, tak chciałem wiedzieć, dlaczego wysłali Dashie jako źrebaka do jakiegoś innego świata. Twilight przygryzła wargę kiedy jej nauczycielka kontynuowała, †Oczywiście. Więc, pracowała nad zaklęciem by pomóc drużynie odpowiedzialnej za pogodę z rozwojem burzy. Więc, stworzyli trochę za durzą burzę, i kiedy Twilight użyła magii, by spróbowiać ją rozproszyć, błyskawica zderzyła się z jej magią, Rainbow Dash była niestety w zasięgu uderzenia, i porywając ją wysłała do, no cóż, tutaj. Więc, jesteśmy tutaj by odebrać ją z powrotem, tak proste jak to sobie wyobrażałam.†Zanim zdążyłem odpowiedzieć, Dashie zawołała ze swojej sypialni, â€Tato? Czy wszystko w porządku?†W tej sekundzie moje serce się zatrzymało kiedy spoglądałem od kucyka do kucyka. Na twarzach wszystkich widniał szok i zdezorientowanie. Rozpoznały głos Rainbow Dash, ale ona powiedziała „Tato.†„Um.. wybacz cukiereczku, †powiedziała Applejack, wychodząc z kuchni, „Czy ja usłyszałam że Rainbow nazwała cię â€Tatąâ€?†Zanim mogłem odpowiedzieć, Celestia zaczęła ponownie, „Mógłbyś to wyjaśnić?†Byłem zgubiony; tyle rzeczy kłębiło się w moim umyśle w jednej chwili. Miałem tylko jedno wyjście... i zamierzałem to zrobić, mimo że wiedziałem , że będę tego żałować. „Wejdźcie do salonu i się rozgośćcie, zaraz tu z nią przyjdę.†Nie czekałem na odpowiedź; odwróciłem się i wszedłem powoli na piętro. „Tato?†„Tak Dashie, Już idę, Musimy...†Spojrzałem za siebie na grupę kucyków które patrzyły jak wchodzę,â€...musimy porozmawiać.†Ito właśnie zrobiłem. Powiedziałem jej kto jest na dole, i że są tu by zabrać ją z powrotem. Oglądała kreskówkę od czasu do czasu, i znała zwariowane przygody w niej zawarte. Odpuściła sobie jakiekolwiek myśli, że Rainbow Dash w serialu to ona, i oglądała jak każdą inną kreskówkę. Kiedy rozmawiałem z nią i wyjaśniałem sprawę z tymi kucykami, nie wierzyła że są da dole, odpowiadała mi śmiechem. Nie wierzyła mi, myśląc, że stroję sobie z niej żarty. Zabrałem ją do salonu. „Dashie!†Krzyknęła Pinkie, podskakując do swojej cyjanowej przyjaciółki .Dashie szybko odepchnęła różowego kucyka. â€Hej, zostaw mnie!†Cofnęła się na widok kucyków zajmujących nasz salon. Wszystkie patrzyły na nią z niepokojem dziwiąc się , dlaczego odepchnęła swoją najbliższą przyjaciółkę. Przypominająca watę cukrową grzywa Pinkie wyprostowała się gdy ta patrzyła z niedowierzaniem. „Ty... nie pamiętasz mnie... tak?†„Nie, ani żadnego z was,†powiedziała Dashie. To mnie bardzo zabolało. Wiedziałem, że to były jej przyjaciółki, ale tyle rzeczy potoczyło się inaczej że nie znała całej prawdy. One też nie, więc musiałem to wyjaśnić. „Ja...†zacząłem, „Dashie, usiądź proszę, chcę im coś powiedzieć.†Usiadła w swoim fotelu. Przez cały czas patrzyła na te wszystkie kucyki , które zajmowały kanapy i środek dywanu przy kominku. Nadszedł już czas, zacząłem rozmowę od pytania, †Jak dawno temu tu przybyła?†Pytanie speszyło gości, lecz Twilight chrząknęła i powiedziała, â€Jakieś piętnaście dni temu, czemu pytasz?†Oniemiałem. Piętnaście dni temu? Cholera, ona była ze mną przez piętnaście lat! To oznacza, że dzień w ich świecie równa się roku tutaj. „Więc,†Kontynuowałem, „ Tu minęło dużo więcej czasu.†„Ile?†Spytała Twilight. „...Piętnaście lat.†Wszystkie kucyki, z wyjątkiem Celestii, miały właśnie opuszczone szczęki. „To nie wyjaśnia dlaczego nas nie zna,†powiedziała Applejack. „Więc, w tym rzecz. Kiedy ją znalazłem, była... źrebięciem.†„Słucham?†„według moich przypuszczeń, myślę że nie miała więcej jak cztery albo pięć lat.†Teraz nawet Celestia wyglądała na zaskoczoną. „Chcesz nam powiedzieć, że opiekowałeś się Rainbow Dash przez piętnaście lat, od kiedy była małym źrebakiem?†spytała. Przytaknąłem tylko, i spojrzałem na Dashie, która przybrała bez emocjonalny wyraz twarzy. „My... ona jest...†Zacząłem, ale nie mogłem już powstrzymać się od płaczu,†Wiem że to nie prawda... boże, chciałbym żeby tak było, ale-„ „Rozumiem, ‘tato’ teraz ma sens,†Celestia przerwała mi, trzymając poważny wyraz na jej twarzy. Myślała, próbując poukładać w myślach, co mogło się wtedy wydarzyć. Ja przypisywałem to magii, będąc niestabilna mogła cofnąć jej wiek. Przez kilka chwil było cicho, poza dźwiękiem oddech siedmiu kuców i mojego. W końcu, Dashie przerwała ciszę. „Więc, co się teraz stanie?†Spojrzałem na księżniczkę, próbując wyczytać z jej twarzy. Nie ważne jak dobry byłem w czytaniu twarzy Dashie, Księżniczka Celestia miała najlepszą pokerową twarz jaką kiedykolwiek widziałem. Nie miałem pojęcia o czym myślała, ani co czuła w tym momencie. „Więc, to dość proste. Twilight?†Celestia spojrzała na swoją ulubienicę, która ożywiła się słysząc swoje imię, â€Czy dalej pamiętasz to zaklęcie pamięci? Z incydentu z Discordem?†Twilight przytaknęła, wstając z kanapy i zeskakując na podłogę. Wiedziałem, co się miało teraz stać, co Celestia miała na myśli. Chciałaby Twilight wymazała jej pamięć i zaczęła od nowa. Albo, możliwe, miałem taką nadzieję, że tylko przywróci wspomnienia ich przyjaźni i czasu w Ponyville. Nie byłem pewien, co robić, czułem że tak ma być, i że tak będzie lepiej. Mówiłem sobie, że na ten moment przez piętnaście lat czekałem. Ale było coś, co musiałem powiedzieć zanim to się dokona. Te kucyki chcą zabrać moją Dashie, i muszę jeszcze coś powiedzieć zanim to się stanie. „Nie, poczekaj proszę, †powiedziałem. Twilight zatrzymała się, i spojrzała na słoneczną boginię, â€Błagam, daj mi tylko chwilę z nią. To wszystko o co proszę skoro...skoro to ostatni raz, kiedy się widzimy.†Poddałem się i nie powstrzymywałem już łez, w tym momencie otwarcie płakałem. Kucykom to mogło powiedzieć, że cierpiałem, Dashie też nie wyglądała jakby miała się dobrze. Więc, stwierdzając, że lepiej nie przedłużać nieuniknionego, podszedłem do fotelu na którym siedziała Dashie, przyklęknąłem by zobaczyć się z nią oko w oko gdy mówiłem. „Dashie, moja mała Dashie. Kocham cię z całego mojego serca. Dokonałaś cudu, że wyciągnęłaś mnie z człowieka którym kiedyś byłem. Ty...â€Musiałem spauzować by się uspokoić,â€... ty wniosłaś tyle radości do mojego życia, że nie nigdy nie będę w stanie ci za to podziękować.†W tym momencie Dashie też zaczęła płakać. To tylko pogorszyło mój stan. „Te piętnaście lat, które spędziliśmy razem, rozmawiając, bawiąc się, latając; one wszystkie były dla mnie specjalne. Chcę tylko byś wiedziała, że zawsze będę cię kochał. Nie ważne że nie jesteśmy biologicznie spokrewnieni, ani to że jesteśmy z innych światów. Nie obchodzi mnie co kiedyś o mnie mogłaś pomyśleć, albo czy będziesz mnie jeszcze pamiętać, ale teraz, jesteś moją Dashie, i chcę,†Klepnąłem ją w ramię, by pokazać fizycznie że do niej mówię, ‿ebyś wiedziała. Ze jeśli będziesz miała jakiś problem, i będziesz mnie potrzebowała, nie wahaj się znaleźć sposób by do mnie dotrzeć, okej?†Próbowałem się zaśmiać, uznając ostatnią część za żart. Pomogło, na krótko, dopóki na powrót się nie rozpłakaliśmy. Słyszałem też jakieś wzdychanie za sobą; mogłem sobie tylko wyobrazić, że to Pinkie płacząca tak jak na końcu drugiego odcinka, po tym jak Luna i Celestia się zjednoczyły. „Cz-czy mu-usz-szę iś-ść tat-tusiu?†Minęło kila lat od kiedy nazwała mnie â€tatusiem.†Zwykle mówiła po prostu „tatoâ€. To było miłe uczucie, świadomość że dalej myśli o mnie tak by nazywać mnie tatusiem, lepsze niż to gdy pierwszy raz to powiedziała, tak wiele lat temu. „To twój prawdziwy dom, Dashie. To nie twoje miejsce. Powinnaś wrócić tam skąd pochodzisz.†„To jest moje miejsce, przy tobie!†To był nieopisany ból, ale musiałem ją przekonać , że to dla niej lepsze, „Nie, nie prawda. Tutaj jesteś ograniczana, możesz tylko latać wokół domu. Nie masz przyjaciół, a nie znasz innych kucyków. Opiekowałem się tobą dopóki nie nadejdzie ten czas, ale nigdy nie sądziłem że to będzie takie bolesne.†Zapadła cisza przez kilka minut, gdy tak trzymaliśmy się coraz mocniej. Nie walczyła z tym, ani nie chciała się opierać przed tym, co się działo, to dało mi do zrozumienia że wie co musie się dokonać. „Kocham cię tatusiu...†„Ja też cię kocham, moja mała Dashie†Rozdzieliliśmy się, gdy opuściła się na podłogę. W tym momencie wszystkie kucyki zalewały się łzami, nawet bogini we własnej osobie. Wyglądała na zadowoloną wiedząc, co tu się działo, taka różnica czasu, ale i ewidentna różnica wieku była szokiem. Prędzej pewnie się spodziewała trzydziesto pięcioletnią Rainbow Dash, a zamiast tego znalazła moją dwunastoletnią Dashie. Twilight podeszła do Rainbow Dash, wzdychając raz zanim jej róg zabłysł. Wiedziałem, co się szykuje, to było bolesne... ale wiedziałem, że właściwe. To się miało stać, dla niej, dla jej przyjaciół, i w pewnym sensie dla mnie. Teraz wiedziałem, że wraca do prawdziwego domu, będzie znów w gronie przyjaciół i będzie mogła latać gdziekolwiek zechce i kiedy zechce, bez żadnych ograniczeń. Dołączy do swoich towarzyszy jeszcze raz. „Poczekaj.†Przeniosłem wzrok z podłogi na Dashie, gdy ta cofnęła się od Twilight, â€Zanim odejdę, chcę coś zrobić.†Zanim którykolwiek kucyk lub ja, zdążył zaprotestować, poleciała do swojego pokoju. Była tam tylko chwilę, i wróciła z pudełkiem po butach w przednich kopytkach. Nie byłem pewny czy będzie mogła zabrać cokolwiek ze sobą, poniekąd spodziewałem się protestu księżniczki. Ale pozostała milcząca, pozwalając Dashie szybko coś napisać na kawałku papieru i położyć go na stoliku do kawy. Spojrzała na mnie, dalej płacząc, ale z uśmiechem na twarzy. Wiedziałem, że zdawała sobie sprawę z tego jak to się musi skończyć, wiedziałem to doskonale. Pudełko, według moich przypuszczeń, zawierało jej najbardziej ukochane rzeczy, które schowała na wypadek gdyby musiała odejść. Bolała mnie taka myśl, ale miałem nadzieję że ma też nasze zdjęcie. Właściwie, miałem też nadzieję, że nie, przez to że mogło by przypominać o mnie w odległym świecie, i to bolało równie jak cała reszta. „Wybacz Rainbow Dash.†Zaczęła Twilight. „Na... naprawdę chciała bym by był inny sposób by to zrobić. Chciała bym tego nie robić. Ale...†„Nie...†spytała Dashie â€On nie może iść ze mną?†Jej jąkanie dało mi do zrozumienia, że po prostu mówi co myśli, a nie zadaje pytanie. Twilight potrząsnęła głową, nie mogąc utrzymać kontaktu wzrokowego ze swoją przyjaciółką płacząc przed nią. „Rainbow Dash-„ powiedziała Księżniczka Celestia, â€On nie może dołączyć do ciebie w naszym świecie tak jak ty nie możesz zostać tutaj. To się nigdy nie miało wydarzyć, i ten świat wokół nas nie może być twoim domem. To jednak...†Celestia spojrzała na mnie, uśmiechając się, potem rozejrzała się po salonie. Na wszystkie nasze zdjęcia, na wszystkie drobiazgi i rzeczy rozsiane po pokoju,â€...to jednak, coś pięknego się tu wydarzyło. Coś , czego nie potrafię do końca wyjaśnić.†„Kiedy zdałam sobie sprawę gdzie trafiłaś, spodziewałam się najgorszego. Sądziłam, że będziesz zepsuta i zakażona przez okrucieństwo tego świata. Ale teraz, widzę coś zupełnie odwrotnego. To, że ten człowiek przygarnął cię, pokazało mi że byłaś w dobrych kopytach- lub, rękach w tym przypadku.†Dashie westchnęła raz, zaczynając się uspokajać, gdy Celestia mówiła Celestia z powrotem parzyła na mnie, ciągle uśmiechając się, â€Nie mogę mówić za ciebie, ale przez to, co widzę przed sobą, miara miłości was obojga którą się obdarowaliście, mówi mi że przygarnąłeś ją jak własną. Nawet mimo oczywistych różnic, i tak wziąłeś ją do siebie bez uprzedzeń względem jej gatunku, jej pochodzenia. Przygarnąłeś ją jako własną córkę, które uczyniło ten sądny dzień jeszcze gorszym.†Pochłaniałem jej słowa, tak samo jak reszta kucyków w pokoju. „Więc, muszę to powiedzieć panu, proszę nie trzymaj tu mojej uczennicy w nieskończoność. To nigdy nie była jej, ani jakiegokolwiek kucyka intencja by wywołało to taki ból również tobie. Jeśli musisz kogoś obwiniać, obwiniaj mnie. To ja pomogłam przysłać je tutaj, by zabrać Rainbow Dash do domu... z dala od tego miejsca.†Nie mogłem patrzeć na żadne z nich. Mój ciężki oddech mieszał się z łkaniem. Mój umysł po prostu robił swoje, wracając myślami do tych wszystkich rzeczy, które ja i Dashie razem zrobiliśmy. Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem, „...Jak mógłbym kogokolwiek obwiniać? Za to że przysłał Rainbow Dash tutaj?†Westchnąłem, i oczyściłem gardło by kontynuować. Prawie się udusiłem , kiedy szukałem słów by wyrazić siebie. „To było najlepsze piętnaście lat w moim życiu. Więc, jeśli cokolwiek, to czuję coś zupełnie odwrotnego; chciałbym ci podziękować Twilight, i wam wszystkim. Dziękuję, za to, co zrobiłaś, nawet jeśli przez przypadek. Dziękuję wam, za wszystko co z tego wynikło. I w końcu dziękuję wam, za wszystkie moje lata, moje życie, i moją miłość... z Dashie.†Próbowałem się uśmiechnąć do Twilight mimo płaczu, ale ona patrzyła na swoje łzy, i mogła tylko odwrócić wzrok, zanim się kompletnie rozpłakała. Wtedy Celestia wstała z dywaniku, na którym leżała, i podeszła do mnie gdy tak stałem. „Nie musisz dziękować, dobry człowieku. Raczej, to ja chcę ci podziękować, za zaopiekowanie się jednym z moich małych kucyków. Nigdy by się jej nie udało bez kogoś takiego jak ty.†Celestia zamknęła oczy, i skierowała na mnie swój róg. Nie ruszyłem się; nie byłem pewien, co się dzieje dopóki nie dotknęła rogiem mojej głowy. Poczułem nagłe ciepło przepływające przez moje ciało. Odsunęła róg, dale się uśmiechając, gdy się cofała. „Dziękuję ci.†Wtedy, inny kucyk odezwał się. „Dziękuję panu.†Dodała Twilight, w końcu zdolna do mówienia przez łzy. „Dziękuję,†Powiedziała Applejack. „Dziękuję, mój drogi, za opiekę nad Rainbow Dash,†przemówiła Rarity „Um, Dz-dziękuję ci,†Flutterhy cichutko powiedziała. „DZIĘKI!†Krzyknęła Pinkie, wyskoczyła w moją stronę i przytuliła mnie. Nie mogłem na to nic poradzić, ale zaśmiałem się lekko z jej postawy. Na dodatek, plotki w internecie okazały się być prawdą; jej grzywa rzeczywiście pachnie jak wata cukrowa. Pozostałem milczący, gdy przytaknąłem, następnie spojrzałem z powrotem na Dashie, która również miała uśmiech na twarzy. Wszystkie kucyki powróciły do Dashie, gdy róg Twilight zabłysł jeszcze raz. „Jesteś już gotowa, Rainbow†Twilight spytała ponownie, wracając do Dashie i rozpoczynając swoją magię. Tylko przytaknęła, zamykając oczy w oczekiwaniu na nieuniknione. Wydawało się że czas zwolnił gdy Twilight zbliżyła róg do czoła Dashie. Mój umysł zaczął wypełniać się przypadkowymi wspomnieniami nas obojga. Wyraźnie pamiętałem plusk w wannie z dawnych czasów, zanim myła się sama. Cały czas pamiętam smak naszych wielu nieudanych prób gotowania i pieczenia. Cały czas czuję zapach powietrza z czasów w parku, gdzie mogła rozwinąć skrzydła. Było jeszcze tyle wspomnień, które po prostu próbowałem wyrzucić z mojego mózgu bym mógł dalej skupić się na Dashie. Pojedyncza łza spłynęła jej po lewym policzku, mogłem zobaczyć jej oczy poruszające się pod powiekami. W jej umyśle działo się to samo, co w moim, opierał się przed najmniejszymi wspomnieniami w jednym momencie, dlatego że to ostatni raz kiedy się widzimy. W końcu, róg Twilight dotknął czoła Dashie, Zaświeciło jasnym światłem, i kiedy mogłem znów coś zobaczyć, nikogo już nie było. Wszystkie kucyki zniknęły. Przez moje łzy, nastąpiła ulga. Czułem się źle, i dobrze w jednej chwili. Była teraz normalną Rainbow Dash znajdującą się w Ponyvile. Ja stałem w salonie przez jeszcze kilka minut, gapiąc się beznamiętnie na pustą podłogę, na której stała Dashie jeszcze chwilę temu. Wtedy, rozejrzałem się po pokoju i przyglądając się otoczeniu; zauważyłem że kilka rzeczy się zmieniło. Ramek, w których były zdjęcia ze mną i Dashie nie było już na ścianach. Wiele jej rzeczy osobistych które były porozrzucane po salonie również przepadły. Byłem zdezorientowany, więc pobiegłem do jej sypialni by się rozejrzeć. Gdy otworzyłem drzwi, to co zobaczyłem zamiast jej plakatów Nascar i pokazów lotniczych, jej łóżka i innych mebli... było zwykłe biuro. Tani stół z komputerem i brzydko wyglądającą roślinką w doniczce. Minęło chwilę czasu zanim przemyślałem sobie, czego właśnie doświadczyłem, zanim dotarło do mnie co musiało się stać. To ma sens, chociaż i tak kuje mnie w sercu. By mieć pewność, że nic się pomiędzy światami nie wydarzyło, Celestia musiała stąd usunąć wszystkie ślady istnienia Dashie. Jej pobytu ze mną. Piętnaście lat, przepadło w zapomnieniu tak jak jej istnienie zostało wymazane z tej planety. Czułem, że te wszystkie lata poszły na nic, zmarnowane jakbym nie miał możliwości zapamiętania jej. A jednak... moje wspomnienia o niej trwały nadal. Mogłem sobie przypomnieć wszystko tak wyraźnie jak wtedy, gdy się wydarzyły. Wtedy w myślach zajaśniało: Ona coś zrobiła swoją magią, gdy dotknęła mnie swoim rogiem. Czy... czy ona ochroniła moje wspomnienia ta bym dalej o niej pamiętał? Zrobiła to samo Dashie? Zszedłem na dół. Na stoliku do kawy, leżała książka. Rozpoznałem ją; to był mój album fotograficzny. Usiadłem na kanapie, otwierając ją na pierwszej stronie. Tam, była moja matka i ojciec ze mną krótko po moich narodzinach. Dalej przewracałem strony, oglądając swoją przeszłość. Była tam przerwa po śmierci moich rodziców, ale by podtrzymać marzenie mojej mamy zająłem się tym. Robiąc fałszywe zdjęcia szczęśliwych czasów i radości życia by wkładać je do jej pamiętnika. Wtedy, otworzyłem stronę, na której była kartka papieru. Wyciągnąłem go, i natychmiast rozpoznałem rękopis. A właściwie, ustopis. Domyśliłem się ze to było to, co napisała zanim odeszła. „Tato, Przez piętnaście lat opiekowałeś się mną. Przez piętnaście lat kochałeś mnie, bawiłeś się mną, i miej pewność, że cieszyłam się życiem w świecie który nie mógł być moim domem. Nie potrafię się rozpisywać, i mimo to że powiedziałam to osobiście, czuję, że będziesz potrzebował pisemnej wersji byś wiedział że to wszystko stało się naprawdę. Kocham cię tatusiu. Pomogłeś mi stać się klaczą jaką jestem teraz. Nie wiem, co się stanie teraz, czy cokolwiek będę pamiętać czy nie, ale chcę żebyś wiedział że zrobiłeś kawał dobrej roboty zajmując się mną, nawet jeśli byłam czasem trochę uparta i nieczuła wobec ciebie. Za zgodą Celestii, mam nadzieję że pozwoli ci zatrzymać nasze zdjęcia; nasze wspomnienia, byś nigdy nie zapomniał. Jeszcze raz, kocham cię, i dziękuję. Twoja córeczka na wieki, Twoja mała Dashie na zawsze, Rainbow Dash.†Włożyłem list z powrotem na stronę, wyrównując ją palcami aż poczułem wysychającą łzę pozostawiającą ślad na papierze. Przeczytałem list jeszcze i jeszcze i po raz kolejny, dopóki nie znałem go na pamięć. Wtedy, odwróciłem stronę, i zostałem powitany uśmiechem małej Dashie. Więc teraz siedzę tutaj, oglądając mój album z naszych czasów spędzonych razem. Jej pierwsza kąpiel, jej pierwsze słowa, jej pierwszy rysunek, nawet jej pierwsze mycie zębów, wszystko było w tym pamiętniku. Wszystko inne w tym domu zniknęło, ale to co włożyłem d tej książki dalej tam było. Nie zamierzam też tego zmieniać, ale dalej będę kontynuował dodawanie nowych. By pokazać , że te lata z nią pomogły nie tylko odmienić ją, ale pomogły zarówno odmienić mnie. Jestem innym człowiekiem niż byłem piętnaście lat temu. Odmieniony, otrzymałem przez istny cud zbiegu szczęśliwych okoliczności , które wyszły z czegoś czego nie mogłem się nawet domyślać. Jeśli nigdy nie wróciłem by zobaczyć, co było w pudełku... zrobiłem coś innego niż robiłem... wszystko między nami pewnie się zmieniło. Wydaje mi się że jestem szczęśliwy że to wszystko się wydarzyło. Mogę spokojnie powiedzieć , że osiągnąłem to czego chcieli moi rodzice; mojego szczęścia. Mimo mojego smutku, cały czas cieszę się z czasu, który z nią spędziłem. Teraz siedzę sam w tym pustym domu, patrząc na tęczowy obraz mojej mamy z uśmiechem przyklejonym do twarzy, za każdym razem, gdy go widzę, myślę o Dashie. Powinienem płakać, powinienem czuć się strasznie i nie chcieć niczego innego prócz powrotu mojej córeczki. A jednak, czuję spokój i wiem, że wszystko jest w porządku. Nie uciekła, ani nie zostawiła mnie; odeszła, tam gdzie jej miejsce, gdzie jest bezpieczna. Patrzę na mój album, odwracając stronę z nie dawno wykonanymi zdjęciami. Strony są puste. Cały czas mam życie przed sobą, i chcę wykorzystać je najlepiej. Dla siebie. Dla mojej małej Dashie. Koniec. ... … ..My little Dashie Autor ROBCakeran53 http://robcakeran53.deviantart.com/ Na podstawie komiksu http://img269.imageshack.us/img269/5121/happybirthdayrd1.jpg autorstwa Oppositebros http://oppositebros.deviantart.com/ Żyłem swoim życiem, z dnia na dzień. Dobrą stroną tych dni był spokój, zawsze wpadający w tą samą rutynę: Wstaję, idę do pracy, pracuję, wracam do domu, a potem obijam się zanim pójdę spać. Czasami spotkam się z przyjaciółmi, innym razem po prostu pogram w gry video lub obejrzę My Little Pony: Friendship is Magic. Od czasu do czasu zdarzy się coś nowego i ciekawego: spotkam starego przyjaciela, znajdę dolara na ziemi, albo zacznie mnie gonić zabłąkany pies. Życie w umierającym mieście nie jest zbyt wesołe ani interesujące. To miasto było niegdyś pełne życia i kolorów, ale teraz...większość domów zaczyna się rozpadać, miejsca pracy są pozostawione, a kawałki terenu leżą odłogiem, niegdyś należące do fabryki napędzającej tutejszą gospodarkę. Nigdy nie widziałem tego miasta, takiego osobiście , ale widziałem zdjęcia. Moja matka i ojciec żyli szczęśliwie, i życzyli mi tego samego, kiedy dorastałem. Niestety, nie mogę powiedzieć, że ich życzenie się spełniło. Popadłem w tą samą tępą rutynę: Wstaję, pracuję, śpię i tak w kółko. Miewam też szczęśliwe momenty, ale codzienna walka , przez którą przechodzę przeważa nad tymi małymi momentami radości. My little Pony mi pomogło, ale to dalej tylko kolejna rzecz, która tylko podnosi mnie na duchu. Za każdym razem, kiedy oglądam serial lub któregoś z kucyków w Internecie, odskakuję do tych jasnych kolorów, wesołych twarzy kucyków, i spokojnego wyglądu ich świata. Ciężko jest patrzeć na ten piękny świat, mając na wyciągnięcie ręki te ciepłe kolory, światło, uśmiechnięte miny kucyków. Po to by zatrzymały się na monitorze mojego komputera. Wracam do rzeczywistości. Dochodzę do punktu, w którym wyłączam komputer i wychodzę. Często to robię, szczególnie po śmierci moich rodziców. Idę się przejść. Kiedy jestem smutny, spaceruję. Kiedy jestem zmęczony, spaceruję. Kiedy chcę się przejść... spaceruję. Spacery to moje drugie życie. Spędzam prawie połowę dnia idąc pomiędzy gnijącymi przedmieściami. Widziałem ludzi przychodzących i odchodzących. Widziałem zburzone budynki, spalone, lub mające tyle graffiti na ścianach że ich pierwotny kolor jest nierozpoznawalny. Rzadko mijam jakichkolwiek ludzi podczas spaceru. Większość z nich nie chce oglądać ich pięknego miasta, ich domów czy dawnych interesów. Nie obwiniam ich. Nawet im zazdroszczę. Widzą to miejsce własnymi oczyma, widzą budynki ciągle stojące wysoko i dumnie, świeżo ścięte trawniki, brukowane ścieżki, i ciągle całe chodniki. Jedynymi rzeczami , które podziwiam za każdym razem gdy je widzę są obrazy mojej matki, wszystkie kolorowe, przedstawiające ten betonowy świat. Zaczęła malować to, kiedy wszystko zawaliło się pod jej stopami, tworząc smutne obrazy. Jej dziełem było otwarte pole ustępujące garażowi. Nad nim namalowała niesamowitą tęczę. Mój ulubiony obraz. Może to był powód, dla którego polubiłem Rainbow Dash najbardziej wyróżniającego się ze wszystkich kucyków. Jej kolory, niesamowity grom tęczowy, to wszystko przypominało mi ten obraz. Był czas kiedy marzyłem o posiadaniu własnej Rainbow Dash, albo bardzo do niej podobną pluszową maskotkę, do położenia w łóżku. Ze starego Simby zrobiłem tymczasowy zamiennik, do czasu kiedy będę w stanie odłożyć trochę pieniędzy na jedną. W każdym razie to pomaga. Jakby trzymanie jej blisko leczyło moje rany, ból, i cały mój smutek. Moje stopy, po niezliczonych godzinach marszu w starych butach, pulsowały pod pościelą, przez całą tę chwilę, trzymałem tego wypchanego zwierzaka mocniej niż matka chroniąca swoje dziecko. To jedyna rzecz, którą teraz widzę i mam z niej jakąś radość, nawet jeśli to nie jest fizycznie taka Rainbow Dash jaką bym chciał. Dzisiaj, jak zwykle, szedłem do pracy. Znowu to samo gówno, tylko inny dzień, oglądając tych samych ludzi wchodzących do sklepu, biorą swój towar, płacą, i wychodzą ze swoimi torbami. Moja zmiana skończyła się po kilku godzinach tego widoku. Spakowałem się i zacząłem wracać do domu. Postanowiłem iść inną drogą niż zwykle, dla zmiany tempa, mała odmiana od trasy, którą normalnie idę. Ta część miasta była najgorzej dotknięta, tylko kilka mieszkań nadal stała, ale żadne z nich nie było zajęte. To naprawdę smutny widok. Potem znowu ten sam widok. Jedyny możliwy widok. A przynajmniej tak mi się zdawało. Zatrzymało mnie coś niezwykłego; odstawione kartonowe pudło na środku chodnika. Teraz, żyjąc w tego typu okolicy widzę rozrzucone śmieci cały czas. Pudełka, Kubki z McDolnalda, plastikowe siatki zaśmiecające ulice i opustoszałe tereny, ale rzadko widuję niezniszczone kartony stojące w przejściu. Zwróciłem uwagę na to konkretne pudło, bo stało mi na drodze. Kiedy byłem mały, próbowałem robić co tylko mogłem dla społeczeństwa. Podnosiłem śmieci kiedy takowe widziałem, albo próbowałem pomagać sąsiadom. To była przegrana walka. Dzisiaj nie angażuję się już w sprzątanie tego miasta, i tym bardziej mojego sąsiedztwa. Teraz po prostu omijam śmieci, dając im lecieć z wiatrem lub stać w miejscu i powoli się rozkładać. Robię to, co robią pozostali „ludzieâ€, od kiedy większość z nich nie obchodzi nic poza ich własnymi sprawami. Niby czemu miałbym być inny? Minąłem pudełko, ledwo na nie zerkając. Nic nie zwracało mojej uwagi od tej chwili. Szedłem dalej, już nie daleko mojego domu. Po powrocie, usiadłem i grałem na komputerze, Próbując wypchnąć pudełko z mojej głowy. Miałem trochę szczęścia, pudełko jakoś zdołało wepchnąć się tam z powrotem. Czas wlókł się powoli, i wkrótce znalazłem chęci na kolejny spacer. Opuściłem dom, idąc swoją normalną drogą, i nagle się zatrzymałem. Co było z tym pudełkiem, które cały czas siedziało w mojej pamięci. Odwróciłem się, zacząłem iść drogą, którą wcześniej wracałem do domu, drogą którą raz szedłem w niebieskim świetle księżyca. Ciekawość mnie dopadła, i chciałem to zakończyć. Po paru minutach znalazłem je, cały czas tam stało, smutne i samotne pomiędzy popękanym betonem i przerośniętą trawą. Nie ruszało się, nie wyróżniało się niczym specjalnym. To było zwykłe, brązowe kartonowe pudło. Nie mogłem powiedzieć, że przyszedłem tu po nic, więc podszedłem bliżej niego. Kiedy podszedłem bliżej, jakkolwiek, zacząłem zauważać coś w środku. Było jaskrawo kolorowe, wielo kolorowe właściwie, i było dość małe. Może wielkości kilkumiesięcznego Labradora. Zatrzymałem się przy pudełku, i wpatrywałem się w kolorową kulkę w środku W tym momencie po prostu stałem: przyglądając się małemu... czemuś. Nie, wiedziałem dokładnie, co to jest, ale mój mózg nie pozwalał mi jeszcze przyjąć tego do wiadomości. Najpierw chciałem powiedzieć , że to po prostu zabawka, porzucona by umrzeć razem z innymi rzeczami w tym bloku. Ale wtedy zauważyłem , że to oddycha. Właściwie wyglądało jakby spało. Moje ręce zaczęły się pocić, mój oddech był nierówny, i mrugałem nie wierząc własnym oczom. Przez cały czas, obraz pozostał ten sam. Wewnątrz była śpiąca... mała... Rainbow Dash. Klęknąłem, próbując spojrzeć z bliska zawartości pudełka. Nie mogłem uwierzyć temu co widziałem. Nie było fizycznej, mentalnej, ani żadnej możliwości w jaki mogło się to tutaj znaleźć...jak ona mogła się tu znaleźć, w moim ponurym, ciemnym i okropnym świecie. Obejrzałem dokładniej pudełko, na boku było napisane zwykłym długopisem „oddam w dobre ręceâ€. Pierwsza rzecz, która przebiegła mi przez myśl, obok „Mała Rainbow Dash w pudełkuâ€, była â€Kto mógł porzucić Rainbow Dashâ€? W myślach kłębiły się kolejne pytania. Jak się tu dostała? Dlaczego tu jest? Czemu jest źrebakiem? Na jej boku nie było śladu cutie mark’a co oznaczało, że musie być jeszcze źrebakiem. Kiedy wstałem by rozprostować zmęczone nogi, niechcący kopnąłem w ścianę kartonu, stało się nie uniknione: obudziła się. Rozejrzała się, ocierając twarz przednią łapką, i próbując się podnieść. Pierwszym, co zobaczyła były brązowe ściany kartonu, kiedy spojrzała w górę, na mnie. Jej wielkie czarne oczy otoczone fioletowymi obwódkami jej tęczówek, doprowadziły moje serce oraz umysł do, explozji... podwójnej. Cały jej urok sprawił, że przyklęknąłem z powrotem, i nie mogłem powstrzymać dłużej uśmiechu. Nie uśmiechałem się w ten sposób przez lata, od kiedy razem z moimi rodzicami wyszliśmy do jedynego ocalałego parku w okolicy. Jej oczy kontynuowały przyglądanie się mojej osobie, ja odwzajemniłem się tym samym. Nie wiedziałem, co powiedzieć, ani co robić, ale musiałem jakoś zacząć. „Witaj†Odezwałem się, ale nie odpowiedziała. „Umm, co ty tutaj robisz?†Rozejrzała się wokoło, potem znów na mnie. Im więcej się o niej uczyłem, tym mocniej zdawałem sobie sprawę, że jest bardzo młoda; młodsza niż we wspomnieniach z odcinka dwudziestego trzeciego. Nie mogła jeszcze umieć mówić... no właśnie, jeśli ona w ogóle może mówić w moim świecie. Sam fakt, że ona istnieje w tym momencie wprowadzała zamęt w mojej głowie. Z powrotem skupiłem swoją uwagę na niej, zauważyłem dreszcze na jej ciele. Była teraz chłodna pora roku, i mogło się zrobić naprawdę zimno, szczególnie w środku września. Nie byłem pewny jak opanować tą sytuację; zabrać ją do domu? Zadzwonić do kogoś? Do kogo w ogóle mógłbym dzwonić? Jestem cichym Bronym, więc żaden z moich znajomych nie wiedział o moim zamiłowaniu do serialu. Nie mogłem jej zabrać do schroniska... To była moja najgłupsza myśl. To mógł by być okropny widok, mogła by być zabrana do jakiegoś laboratorium do experymentów albo zrobić coś równie okropnego. Miałem tylko jedno rozwiązanie. Zatrzęsła się jeszcze mocniej, kiedy zimny wiatr uniósł jej futerko; Jej skrzydła nastroszyły się kiedy położyła się z powrotem tuląc nogi bliżej ciała żeby zatrzymać ciepło. To była kropla, która przepełniła czarę, nie mogłem już znieść więcej. Zdjąłem swoją kurtkę próbując ją podnieść i stamtąd. Pierwsza odpowiedź, jaką otrzymałem; strach. Zaczęła wiercić się, nie wiedząc, co jej chcę zrobić. Nie umiała jeszcze latać, mimo to zaczęła trzepotać skrzydłami jakby modląc się o cud że nagle w magiczny sposób nauczy się latać. Ułożyłem ją w mojej kurtce, owinąłem ją tak, że wystawała jej tylko głowa, a ja trzymałem ją pod ramieniem. Dalej się wierciła, ale kiedy ciepło mojego ciała zaczęło przepływać przez cienką kurtkę, uspokoiła się. „wszystko w porządku. Zabierzemy cię w jakieś cieplejsze miejsce, hę? Uśmiechnąłem się do niej znowu. Spojrzała na mnie z dezorientacją w oczach i próbując zrozumieć, co się stało. „Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. Robi się późno a ty zamarzniesz na zewnątrz.†Wydaje mi się, że mnie zrozumiała, bo kiedy to powiedziałem jej oczy wróciły do normalnego rozmiaru, i wtuliła się spokojnie w moją kurtkę. Trochę się wierciła, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję. Mogłem poczuć jej kopytka i skrzydełka szturchające mnie podczas przesuwania. W tedy, na koniec tego wszystkiego, oparła podbródek na moim ramieniu i ziewnęła głęboko, zamknęła oczy zapadając w sen. Moje serce wybuchło po raz trzeci. Całą drogę powrotną, uważałem na ludzi, którzy mogli mnie minąć. Nie chciałem by ktokolwiek inny ją zobaczył. Nie mam pewności jak mogliby zareagować. Jak zawsze, nie widziałem ani jednej osoby. Była północ kiedy wróciłem do domu; szczęśliwie dla nas obojga, zapaliłem światło w przedsionku, w innym wypadku bym tego nie robił. Mieszkanie w jednym z niewielu zajmowanych mieszkań w bloku oznacza sporo ciemności. Miasto nawet przestało doprowadzać prąd do ulicznych lamp, więc to czyniło to wszystko bardziej uciążliwym. Spojrzałem na małą, która dalej spała w kurtce kiedy ją niosłem. Już nie drżała, i była trochę cieplejsza. Wszedłem do przedsionka, ostrożnie by nie robić zbytniego hałasu wyciągnąłem klucze, odblokowałem dwa zamki, kłódkę, w końcu przekręciłem klamkę i otworzyłem drzwi. W środku było ciemno przez to, że zgasiłem światło kiedy wcześniej wychodziłem. Jednym pstryknięciem włącznika, jedyna żarówka w korytarzu wróciła do życia, rzucając trochę światła do saloniku. Większość wyposażenia należała do moich rodziców. I znowu, jak cała reszta mieszkania. Stałem się właścicielem tego po ich odejściu i robiłem, co mogłem by pozostało w takim stanie. Cały czas z małą Rainbow Dash w rękach, wszedłem do salonu. Kiedy minąłem portret rodzinny, przywitałem się słowami „Cześć mamo, cześć tato†wiedziałem że ich tu nie ma, lecz myśl że oni mnie kochali , a ja kocham ich, pomagało mi pozostać przy zdrowych zmysłach, i wieść dalej moje nędzne życie. Po wejściu do salonu, poczułem poruszenie pod ramieniem. Obudziła się, najprawdopodobniej wtedy, gdy włączyłem światło, zrobiła się nerwowa. Nie mając pojęcia co zrobić ani jak opanować sytuację, położyłem ją na kanapie. Natychmiast wyskoczyła z kurtki i zaczęła się rozglądać, badając swoje otoczenie. Patrzyłem jak zwiedza kanapę, kiedy dotarła do stolika z kawą. „Co ty tu robisz w moim świecie?†Nie chciałem powiedzieć tego na głos, ale zdarzało mi się to czasem. Widząc moich paru znajomych tylko raz na dłuższy czas, łapałem się na rozmawianiu z, no cóż, samym sobą. Nie miałem zwierzaka, ponieważ to oznacza więcej pieniędzy do wydania i już walczyłem z takim nastawieniem na sprawę. Na moje pytanie, jedyną odpowiedzią było puste spojrzenie na jej twarzy. To dało mi do zrozumienia, że ona też nie ma pojęcia. W sumie, czego innego powinienem się spodziewać od źrebaka, który jeszcze nawet nie umie mówić. „Zgubiłaś się?†W momencie, gdy te słowa wyszły mi z ust, opuściła uszy i spojrzała na podłogę. „Oh...†Uderzyła mnie świadomość , że ona nie ma zielonego pojęcia co się stało, gdzie jest, kim ja jestem, czy czegokolwiek innego. Ona znajdowała się poza słowem â€zgubionaâ€: ona pomyliła światy. „Więc, do póki coś się nie wydarzy, myślę że możesz... zostać ze mną.†Zauważyłem, że podnosi główkę, uszy uniosły się ponownie, i spojrzała na mnie z obawą. Moje słowa nie brzmiały zachęcająco, więc uśmiechnąłem się tylko kiedy mówiłem. „Nie martw się. Jestem pewien, że cokolwiek cię tu przyniosło wyjaśni się za jakiś czas. Po prostu... musimy poczekać. W porządku?†Nie jestem pewien, dlaczego o to spytałem, ale wyglądało na to że zadziałało. Jej uszy się poruszyły i uśmiechnęła się do mnie. Następne kilka godzin spędziłem oprowadzając ją po domu. Nic nadzwyczajnego do oglądania, ale nie zabierałem jej do mojej sypialni ze strachu, że spora ilość brudnych ubrań mogła by ją pochłonąć. Po wszystkim, dałem jej coś do jedzenia. Pokroiłem małe marchewki, i ze zdumieniem odkryłem że ma już kilka ząbków. W końcu była jeszcze źrebakiem i nie byłem pewny czy powinna już jeść stały pokarm, taki jak marchewka. W sumie, przecież była z kreskówki więc i tak nie wiedział bym co jest dla niej â€właściweâ€. Zadowolona z jedzenia, znalazła wygodnie miejsce w fotelu mojego ojca i tam też usiadła. Nie miałem nic przeciwko, co innego ja. Ja nigdy nie miałem tam wstępu, kiedy żył, więc niby czemu miał bym to zmieniać nawet po jego odejściu? To jego fotel. Ale nie będę tego skąpił małej, która tego nie wie, więc dałem jej siedzieć gdzie jej wygodnie. Nawet przyniosłem jej mały kocyk do przykrycia, z uwagi na temperaturę w moim domu. Nie było tak zimno jak na zewnątrz, ale z kotłownią były problemy jeszcze przed odejściem rodziców. Był sposób by to naprawić, ale ten umarł razem z moim ojcem. Musiałem w końcu pójść spać. Szczerze mówiąc miałem pozostać czujny z uwagi na to interesujące zdarzenie, ale po długich godzinach pracy i opieki nad Dash, moje ciało miało inne plany. Nie jestem pewien ile czasu upłynęło zanim się obudziłem, ale to nie ma znaczenia; kiedy zamknąłem oczy, poczułem, że coś się o mnie opiera. Spojrzałem, przy mnie spał mały cyjanowy źrebak; jej tęczowa grzywa i ogon leżały nieruchomo, jej główka oparła się na moim ramieniu. Wiem, że się powtarzam, ale muszę to powiedzieć: moje serce znów eksplodowało. Leżąc tam, spała zwinięta w kulkę obok mnie uśmiechniętego od ucha do ucha. Jej spokojny oddech był ledwo słyszalny. Włosy na jej grzywie łaskotały mnie w ramię, ale pozostałem w bezruchu. Ciepło jej ciała naprzeciw ciepła mojego, już słabego serca. Te kilka miesięcy nie trwały długo, bo tyle czasu marzyłem o takiej chwili jak ta. Mój własny mały kucyk, pluszowa Rainbow Dash do snu i do przytulenia. A teraz mam prawdziwą Rainbow Dash, maleństwo, śpiące obok mnie; zadowolone jakby znało mnie od urodzenia. Teraz, nic innego nie miało znaczenia. Moja rozpacz, moje obolałe nogi i złamane serce, to wszystko było nie zauważalne, nic nie mogło w najmniejszym stopniu opisać , co teraz czuję; radości tego momentu kiedy leżę na kanapie. Ona tu jest. Ona jest prawdziwa. Teraz, jest moim małym kucykiem. Jest... moją małą Dashie. ... Minęły cztery miesiące od czasu, kiedy przygarnąłem młodą Rainbow Dash do mojego domu. Zrobiłem kilka drobnych „badańâ€, które mogły by mieć jakieś znaczenie, Ale żadnych wskazówek nie znalazłem. Nie mam pojęcia jak tu się znalazła, i szczerze mówiąc już mnie to nie obchodzi. Te kilka miesięcy było najbardziej niesamowitymi chwilami mojego życia. Ona otworzyła mi serce na miłość i radość, mimo innych rzeczy. W tej chwili, siedzi przede mną na kanapie oglądając ze mną telewizję. Wygląda na to, że lubi poranne kreskówki na lokalnych kanałach, mi też zaczynają się podobać. Zachowuje się bardziej tak jak powinno się zachowywać małe dziecko. W sumie, dlaczego nie? Kolejnym jej niesamowitym dokonaniem była nauka mówienia. Nie czuję się zbytnio nauczycielem, albo w tym przypadku rodzicem, ale robię, co w mojej mocy żeby nauczyć ją mówić i czytać. Nie wiem jak, ani nawet gdzie zacząć próby uczenia jej pisania. W serialu robiły to ustami, ale na razie dałem sobie z tym spokój. Obecnie jest troszkę starsza, i jeśli nawet zajmie to dużo czasu, zrobię co mogę by ją uczyć. ... Przyzwyczaiłem się do tego, że zwykle rok mija powoli. Zwykle patrzyłem na nowy rok, w nadziei na nowy początek. Teraz jednak, czuję że ten rok minął dla mnie trochę za szybko. Postanowiłem, że skoro nie znam jej prawdziwej daty urodzin, to zrobię z dnia, w którym ją znalazłem jej urodziny. Siedemnasty września... dziwnym trafem, w tym samym dniu zeszłego roku rozpoczął się drugi sezon My Little Pony; Friendship is Magic. Przestałem oglądać serial po tym jak Dashie pojawiła się w moim życiu. Już nie miałem powodu by oglądać go dalej, szczerze mówiąc, to i tak nie mam zbyt wiele czasu dla siebie. Było by mi trudno oglądać serial w ukryciu przed nią, a jeszcze trudnej było by mi wytłumaczyć jej wszystko gdyby go kiedykolwiek zobaczyła, szczególnie w jej wieku. Wie, że nazywa się Rainbow Dash, ale zacząłem ją nazywać po prostu „Dashieâ€. W pełni mnie rozumie, tak samo dobrze idzie jej czytanie po Angielsku, nawet zaczęła się uczyć pisać, jak się domyślacie, za pomocą ust. Próbowałem „skonstruować†jakieś narzędzia do pisania za pomocą jej kopytek, ale wygląda na to, że pisanie ustami jest dla niej bardziej naturalne niż obracanie kopytkiem. Jedna tylko rzecz nie daje mi spokoju. Codziennie siada przy oknie i wygląda przez okno. O to, że zobaczą ją przechodnie się nie martwię. Mieszkam w ślepym zaułku ulicy, więc to moje najmniejsze zmartwienie. Lecz cały czas, mimo że nie umie mi tego jeszcze powiedzieć, widzę głód świeżego powietrza w jej oczach. Nie mogę jej tu trzymać do końca życia. Ha... cały czas mówię jakby miała tu zostać na zawsze. To nie prawda. Jednego dnia, pewnego dnia, wróci do domu, może to będzie po prostu â€puuf†i zniknie, albo przez jakieś magiczne zaklęcie pojawi się Twilight i zabierze ją do domu by naprawić wszystko. W moim sercu, mam nadzieję, że to się nigdy ni stanie. W moim umyśle, wiem, że tak się stanie. To tylko kwestia czasu. Mam nadzieję, że w krotce zabiorę ją na dwór. Sprawdziłem kilka opuszczonych, starych parków w drodze do i z pracy, szukając jak najlepszego miejsca gdzie mógł bym ją zabrać. Dziwnym trafem, wydaje się, że park w którym sam się bawiłem kiedy byłem mały będzie najlepszą opcją. To będzie to miejsce, gdzie będę ją zabierał. Jak ją tu przyprowadzę? Dalej jest dość mała, więc mogę ją schować w kurtce czy coś w tym stylu. W każdym razie, Jutro zapowiada się ładny dzień. ... Udało jej się. Po dwóch latach pod moją opieką, i nie mając żadnego pojęcia o lataniu, pomogłem jej nauczyć się latać. Dość mocno urosła przez te kilka lat i ciężko było ją ukryć, kiedy szedłem do parku. Byłem tak zdesperowany , że kupiłem psi kostium dla niej by przechodziła niezauważona. Nie była zadowolona z tego powodu. Więc, wypożyczyłem z biblioteki kilka książek o tym jak nauczyć ptaki latać. Powinienem poszukać w Internecie, ale boje się, że może się nim zainteresować. Jest w sieci dużo okropności, a ona nie jest na to gotowa. Po fakcie dotarło do mnie że wystarczająco niebezpieczne dla niej jest oglądanie telewizji, ale tak się jej spodobał Spongebob i Nascar że nie mam serca jej tego zabierać. Wracając do Latania. Zabierałem ją do tego parku przez całe tygodnie, w nadziei , że pomogę jej nauczyć się latać. Było tam spore drzewo, za gałęziami wystającymi nad piaskownicę. Doskonale miejsce dla niej do ćwiczeń. Jeśli od czas upadku nie będę mógł jej złapać, przynajmniej będzie mała w miarę miękkie lądowanie. Często upada. Wiedziałem , że będzie dużo spadała. Było wiele obtarć, skaleczeń i siniaków po drodze, ale nareszcie, po wielu tygodniach pracy, wzleciała. To był tylko krótki dystans, około pięć metrów, ale zrobiła to. Była trochę zadrapana, mimo to była rozpromieniona i dumna z siebie, Może teraz mogłaby latać w górze, tak by tych kilku ludzi na dole jej nie zauważyło. Ciekaw jestem czy może sterować chmurami jak to robiła w serialu; to by znacznie ułatwiło sprawę. Mogłaby wtedy schować się w chmurach podczas drogi do parku. Inna rzecz, która zwróciła moją uwagę. Spytała się mnie czy mogłaby mieć własny pokój. Pomyślałem, i zdałem sobie sprawę, że mieszkanie ma przecież wolną sypialnię, w której moi rodzice schowali moje stare szkolne rzeczy z moich młodych lat, to samo zrobili z kilkoma moimi starymi zabawkami. Mogłyby się jej spodobać, choć przez to, że rośnie nie jestem pewien czy będą dla niej interesujące. Jeśli będzie miała własny pokój, będę mógł do niej zabrać jej własne rzeczy, może wiec przez to będzie mogła się poczuć jakoś normalniej. Jest bardzo mądra jak na źrebaka, widzi różnicę pomiędzy naszymi gatunkami, ale dalej nie wie nic o swoim pochodzeniu. Jeszcze nie jest na to gotowa; jedyną rzeczą, jaką mogę zrobić to dalej czynić ją szczęśliwą. Chciałbym tylko kupić jej rzeczy, które by sama chciała. ... Gdybyś mi powiedział cztery lata temu, że będę się opiekował bajkowym, tęczowo kolorowym kucykiem, nazwał bym cię nienormalnym. Prawdopodobnie jestem w absolutnej rzeczywistości, ale nie obchodzi mnie to. Ja jestem szczęśliwy. Ona jest szczęśliwa. Dzisiaj jest wielkie święto, ponieważ dzisiaj, moja mała Dashie dostała swój cutie mark. Szczerze mówiąc nie wiedziałem jak uporać się z tym faktem. Ona nawet nie wiedziała, co to było dopóki ja jej tego nie wyjaśniłem. Teraz jest jeszcze bardziej podekscytowana niż wcześniej. To było normalne wyjście do parku, ale tym razem postanowiła sprawdzić jak wysoko może polecieć. Dałem jej limit jak wysoko może latać, ale tak naprawdę nie mogę nic na to poradzić, kiedy jest tam na górze. Nie umiem latać, więc jedyne, co mogę zrobić to mówić jej by była ostrożna. Gdzieś w jej głowie pojawił się pomysł by sprawdzić jak szybko potrafi latać, prawdopodobnie przez fakt bycia fanką Nascar i w ogóle wyścigów. Przez jakiś czas próbowała robić sztuczki i akrobacje, dając im przy tym nazwy. Ja po prostu siedziałem na ławce, oglądając i dopingując ją. Nikogo więcej nie było wokoło. Właściwie, na tym bloku, wydaje mi się że ostatnia osoba wyprowadziła się ponad rok temu. Zostały tu ruiny, cała okolica będzie i tak wykupiona przez jakąś firmę, to wszystko zmieniło się w wielki przemysłowy teren. Nie wiem, co o tym myśleć... ale to teraz nie ważne. W tej chwili jestem ogarnięty radością, że moja mała Dashie teraz zna swoje miejsce. Po prawdzie to nie jest jej świat, ona dalej jest tą samą Rainbow Dash z serialu. Bez względu na to jak ją wychowałem, ma ten sam charakter i podejście w serialu. A teraz, ma swój własny cutie mark. W każdym razie, wzbiła się dość wysoko by spróbować wyciągnąć prędkość z upadku. Więc, wszystkie te rzeczy współgrały dla niej; to jak oceniała swoje siły, jej skupienie, i możliwe że i ja na ziemi oglądający i dopingujący ją, ale zrobiła to. Przebiła się przez barierę dźwięku, i stworzyła Tęczowy Grom na niebie. W tym czasie, nawet sobie nie wyobrażałem, że możliwe jest dokonanie tego w moim świecie. Wiem że można przekroczyć barierę dźwięku, ale że tęczową część też? Mój umysł eksplodował. I nie tylko, początkowa eksplozja wybiła wiele okien w pobliżu a dalej włączyła alarmy w samochodach. Szybko ją stamtąd zabrałem i razem uciekliśmy do domu zanim ktoś mógłby przyjść do parku. Na moje szczęście żadne z moich okien się nie pobiło. Resztę dnia spędziliśmy świętując. To akurat wydarzyło się w jej czwarte urodziny. Nie miałem pojęcia ile właściwie miała, kiedy ją znalazłem, więc Liczyłem od tamtej chwili. Miałem kupić tort, ale przez wybuch wszystkie sklepy były zamknięte i miały okna do wymiany. Dlatego, upiekliśmy je sami. Widocznie autorzy fan fick’ów mieli rację: ona zupełnie nie umie piec. Przyznaję, że sam nie jestem w tym najlepszy, dalej mam zostawiony bałagan po tym. Ale dobrze się bawiliśmy, ona miała z tego dużo radości, i była szczęśliwa. Przez co ja też jestem szczęśliwy. To była jej główna atrakcja dnia, Moja była chwile później. Teraz musiała się przyzwyczaić do spania we własnym pokoju zamiast ze mną na kanapie. Właściwie to już od jakiegoś czasu przestałem spać w swoim pokoju, i dotrzymywałem jej towarzystwa w salonie. Teraz mogę w końcu położyć się we własnym łóżku, ale zostawiam drzwi otwarte, żeby mogła przyjść gdyby mnie potrzebowała. Zaniosłem ją do łóżka i powiedziałem jej dobranoc, kiedy to powiedziała. „Dobranoc tatusiu. Kocham cię.†Nie siedziałem w Internecie, od jakichś, trzech lat? Nie wiem jak się mają w sieci sprawy z My Little Pony, albo jakie memy dalej żyją lub nie. Ale chrzanić to wszystko, powiem to bo to prawda! Moje serce eksplodowało podwójnie! Po pierwsze, nie tylko dlatego że nazwała mnie tatusiem, co robiła okazyjnie, ale nawet powiedziała ... „Kocham cię.†Przez chwilę, nie wiedziałem , co powiedzieć ani co robić. Jeszcze nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji. Ale pamiętałem, co moja mama i tata robili. Więc, pochyliłem się, pocałowałem ją w czółko i odpowiedziałem jej to samo. „Dobranoc, moja mała Dashie. Ja też cię kocham.†Uśmiechnęła się do mnie, kiedy zamknęła oczy i zasnęła. Wyszedłem, wyłączyłem światło, upewniając się, że jej lampka nocna w kształcie Spongebob’a była włączona, oczywiście, zamknąłem jej drzwi, następnie usiadłem na kanapie. Nie ruszałem się tak przez godzinę, pogrążony w myślach. Przez te kilka razy, kiedy nazwała mnie „tatusiemâ€, nie myślałem o tym zupełnie. Powinienem wyobrazić sobie, dlaczego mnie tak nazwała. Spędzanie z nią tyle czasu przyjąłem jako część opieki nad nią. Ale tej nocy, kiedy wypowiedziała te trzy słowa, ta świadomość wypełniła mi serce. Jestem jej tatą. Ona uważała mnie za swojego tatę. I po prawdzie, ja uważałem ją za swoją córkę. Nawet mimo to, że jesteśmy zupełnie innymi gatunkami, cały czas kocham ją całym swoim sercem. I coś spowodowało, że wypowiedziała te słowa bym wreszcie to sobie uświadomił. Myślę, że w końcu to zrobiłem. Rozbiłem twardą skorupę, którą uformowałem kiedy umarli moi rodzice. Wpuściłem małego słodkiego źrebaka do mojego życia. Dałem jej dom do zamieszkania, posiłki do jedzenia, a teraz tatę do kochania. Ona za to dała mi nadzieję, miłość, współczucie, a teraz coś o czym myślałem że nigdy tego nie wypowiem: córkę. Dalej zastanawiam się, kiedy przyjdzie czas w którym wróci do Equestrii. I z każdym dniem trudniej mi sobie wyobrazić , kiedy to się właściwie stanie. Mam tylko nadzieję, że nigdy mnie nie zapomni, bo ja nigdy jej nie zapomnę. ... Sądzę, że Dashie osiągnęła swój pełny rozmiar. Mając już ponad dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, jest już w pełni dorosła. Jednak dalej ma tylko dziesięć lat według moich założeń, sądzę że w rzeczywistości w tym czasie jej rzeczywisty wiek może wynosić już czternaście albo piętnaście lat. Więc, razem świętowaliśmy pięć przeoczonych urodzin i oficjalną przeprowadzkę. Właśnie tak, przeprowadzkę. Wyprowadziliśmy się z mieszkania moich rodziców, dzięki temu, że zaoszczędziłem trochę pieniędzy, plus miałem odrobinę szczęścia w kasynie. Kupiliśmy ładny dom setki kilometrów od miasta. Ma dużo otwartej przestrzeni, i nie ma tam żadnego innego domu w przeciągu ośmiu kilometrów, tylko ja i ona. Teraz może sobie latać tyle ile chce, i gdzie chce. Jest naprawdę szczęśliwa, chociaż tęskni za starym parkiem. Przepadł, razem ze wszystkim, co zostało w okolicy. Jakiś duży koncern wykupił cały teren, zrównał go z ziemią, i wybudował tam sporą fabrykę. To był niesamowity wybuch ekonomiczny, ludzie zaczęli ponownie budować domy! Jestem z tego zadowolony, ale... to po prostu nie było dla nas. Taka liczba ludzi przeszkadzałaby jej wychodzić na zewnątrz, i sam musiał bym siłą trzymać ją cały dzień w domu z wyjątkiem deszczowych dni. Dostałem nową pracę, w której płacą mi dużo więcej niż w poprzedniej. Dashie nawet mówiła o pójściu do pracy, ale przypomniała sobie, co jej mówiłem. Spojrzenie na jej twarzy łamało serce. Cieszyliśmy się z tortu, które razem piekliśmy, muszę dodać że poprawiliśmy tą umiejętność, kiedy się wychowywała. Zażartowałem mówiąc, że nie może przez to że jest kucykiem i się roześmiałem. Ona pozostała milcząca. Mój boże jestem okropny. Ja... roześmiałem się, bo moja córka jest inna. Przepraszałem ją godzinami, i nawet kiedy powiedziała, że rozumie, wiedziałem że dalej jest skrzywdzona. Na szczęście, znalazłem sposób by to naprawić. Przez sam rozmiar posesji, wymagała ona częstego koszenia trawy. Jutro przerobię kosiarkę żeby mogła jej używać, dzięki temu będzie mogła pracować. Nawet będę jej płacił, więc będzie mogła kupować własne rzeczy jeśli będzie chciała. Mimo że to ja jej wymyśliłem, dalej właściwie może powiedzieć, że pracuje dla kogoś. Nawiązując do serialu, była kucykiem odpowiedzialnym za pogodę. A ja nie znam kłopotów z matką naturą, chyba że to jakiś nagły wypadek, więc i tak naprawdę nie ma tu nic innego do roboty. Cały czas nie mogę uwierzyć, że mam ją już dziesięć lat. Mój boże, czas leci szybko... chciałbym , żeby zwolnił, tak żebym spędzał więcej czasu z nią. Nie wiem, kiedy, ale mam nagłe przeczucie że nasz wspólny czas dobiega końca. To wszystko jest zbyt piękne by było prawdziwe. ... Dzisiaj był najgorszy dzień w moim życiu, nawet gorszy niż wtedy gdy umarli mi rodzice. Ze względu na wydarzenia nie mogłem być przygotowany na to że, Dashie dowie się prawdy zanim ja jej to powiedziałem. Wie czym jest, wymyślonym bohaterem kreskówki telewizyjnej dla dzieci, Jest zła, nie, jest wściekła ponad wszelkie wyobrażenie. Zamknęła się w pokoju, ale znam swoją córkę. Nie została tam długo. Otworzyła sobie okno i odleciała, prawdopodobnie na drzewo by pogrążyć się w rozpaczy. Jestem potworem. Powinienem powiedzieć jej wcześniej, porostu nie byłem pewien, kiedy będzie odpowiedni moment. Teraz oboje cierpimy przez moją bezmyślność. Myślałem, że posiadanie kablówki będzie dobrym pomysłem, dać jej więcej programów do oglądania, ale z czego nie zdawałem sobie sprawy był fakt że mamy kanał HUB. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że dalej istnieje, i ku mojemu zaskoczeniu serial My Little Pony jest cały czas NADAWANY! Zakończył się na ósmym sezonie, ale dalej był odtwarzany. Pamiętam, że wracałem z pracy z zakupami, zostawiłem je w kuchni i wszedłem do salonu, Wtedy to zobaczyłem. „YAY! ZROBIŁA TO!†Fluttershy krzyczała, skacząc z radością kiedy Applejack, Twilight, i Pinkie Pie wszystkie siedziały na chmurce z oniemiałe. Moje serce się ruszyło... znam ten odcinek... pamiętam ten odcinek. Nawet po nie oglądaniu tego przez dwanaście lat... dalej pamiętam ten cholerny odcinek. W tym odcinku, Rainbow Dash wykonała Tęczowy Grom, tak samo jak moja Dashie zrobiła to kilka lat temu. W tym czasie cały czas trzymałem klucze... upuściłem je. Zadzwoniły na drewnianej podłodze, jeśli nie wiedziała, że jestem w domu, wiedziała to teraz. „Jak długo...†Dashie spytała mnie, bez emocji w jej głosie. „Ja..†„Jak długo o tym wiedziałeś?†„Ja...†Dashie odwróciła się by na mnie spojrzeć. Płakała, a jej grzywa była w jeszcze gorszym stanie niż normalnie. „JAK DŁUGO O TYM WIEDZIAŁEŚ?!†Nie mogłem tego powstrzymać... łza spłynęła po moim policzku, kiedy krzyknęła na mnie. To był pierwszy raz przez całe te lata, kiedy podniosła na mnie głos. A zasłużyłem na to całkowicie. Więc, usiadłem, wyłączyłem telewizor, i wszystko jej opowiedziałem. Opowiedziałem jej o serialu, o tym jak ją znalazłem, i odpowiedziałem na wszystkie pytania , które mi zadała. Było ich dużo. Większość z nich schodziła z kwestii kreskówki, do takich, w których po prostu mówiłem jej w co naprawdę wierzyłem. W to, że chociaż jest Rainbow Dash z serialu, to jest sama w sobie innym kucykiem niż ten z kreskówki. Próbowałem jej to wyjaśnić, to jej upór wziął górę, kiedy zaczęła mnie napiętnować. Przyjąłem na siebie wszystko. Zasłużyłem na to wszystko. Ukrywałem ten okropny sekret przed nią na zbyt długo. Ona jest teraz dorosłą klaczą, zdolną do zadbania o siebie gdyby żyła w Equestrii. Tutaj, traktowałem ją jakby cały czas była moim małym źrebakiem. To był mój błąd, ale nie mogłem temu zapobiec. Nie chciałem by się to kiedyś wydarzyło, chociaż wiedziałem że tak się stanie. Powinienem zrobić , co do mnie należało, ale tego nie zrobiłem. To była tylko kwestia czasu zanim by to odkryła, i dowiedziała się, że jest inna. Po naszej kłótni, poleciała na górę do swojej sypialni, i zamknęła z trzaskiem drzwi. Sprawdziłem , co u niej godzinę później, brak odpowiedzi dał mi do zrozumienia że wyleciała. Mogłem mieć tylko nadzieję, że wróci, a przynajmniej, jeśli nie, to będzie się trzymać z dala od jakichkolwiek innych ludzi. Jeśli już, to mam nadzieję, że coś w rodzaju portalu otworzy się by mogła wrócić do swojego świata, i nigdy więcej o mnie nie myśleć. Wszystko , co mogę jej powiedzieć w tym momencie, jest to że jest mi przykro. Jest mi tak... tak... przykro. Minęły trzy dni od kiedy Dashie przepadła. W noc, kiedy odleciała, zrobiłem coś czego nie robiłem od długiego czasu: wyszedłem na spacer. Nie byłem pewien gdzie, ani jak długo szedłem, ale to zrobiłem. Wyszedłem. Teraz, trzy dni późnej znajduję się na zewnątrz ponownie spacerując. Szedłem tak prawie trzy godziny, i mimo, że była dopiero piąta po południu, zaczęło się ściemniać. Burza nadchodziła, i lada chwila uderzy mnie jej siła. Odwróciłem się w stronę domu, mimo że się nie śpieszyłem. Moja energia od tych kilku dni nie istniała, ponieważ nie jadłem nic prócz tostów. Czułem się taki zagubiony podczas, gdy szedłem przez lasek otaczający mój dom. Nie, nasz dom. Był bardziej jej niż mój, i nic tego nie zmieni. Zaczęło padać, ale nie przyśpieszałem kroku. Ja po prostu szedłem, jak to robiłem tak dawno temu. Odległe wspomnienia całego mojego bólu i rozpaczy zanim Dashie zaczęła przedostawać się do moich myśli. Nie myślałem tak przez lata. Plusk wody o liście drzew pomagały trzymać minie w rozkojarzeniu. To spokojny dźwięk, jeden z tych, którego nigdy nie usłyszysz w mieście. Deszcz padał coraz mocniej, kiedy moja koszula była już przesiąknięta wodą. Jestem pewien, że będę chory jutro rano, ale nie obchodzi mnie to. Byłem już chory przez trzy dni; psychiczna niemoc, która rozdzierała mnie wewnętrznie. Moja córka jest gdzieś tam, skrzywdzona, potrzebująca ukojenia i ciepła w tym deszczu. Myślę, że powinienem tam przy niej być, nawet jeśli ona może nie chcieć mnie tam. Może nawet nie chcieć mnie więcej widzieć po tym jak się zachowała. Nie obwiniam jej... to musi być okropna rzecz odkryć swoją przeszłość w taki sposób. Nie mogę sobie nawet wyobrazić jak to jest. Wiem, że Dashie jest silną klaczą, i może przejść przez to. Ale wiem też jaką czasem może chować urazę. Nie jestem tego pewien, nawet jeśli wróci, czy mi kiedykolwiek wybaczy. Albo, co ważniejsze, czy ja kiedykolwiek wybaczę sobie. Teraz jest tu ulewa. Korony drzew ledwo hamują rzęsisty deszcz w czasie gdy ja jestem uderzany przez krople wody. Przestałem się rozglądać, i znalazłem kierunek powrotu do domu. Nie zgubiłem się; większość okolicy jest łatwa do przejścia kiedy się do niej przyzwyczaisz. To przez to że szukałem też Dashie, kiedy szedłem. To był powód, dla którego najpierw poszedłem do lasu. Kontynuowałem, trzymając równe tempo przez ten deszcz. Nagle dostrzegłem spore, gęsto ulistnione drzewo. Jego gałęzie wystawały ponad resztę, i spoglądając na lekko wilgotną trawę pod nim mogę stwierdzić, że te wiele gałęzi powstrzymuje nawet ten silny deszcz. Musiałem odpocząć, więc poszedłem pod drzewo i usiadłem. Trawa była trochę mokra, z tylko kilkoma kroplami zjeżdżającymi po nich. To był rodzaj drzewa, pod którym wyobrażałem sobie Dashie chowającą się przed tym deszczem. Chciałbym żeby to była prawda, ale nie zauważyłem po niej śladu kiedy podszedłem. Zamknąłem oczy, i oparłem się o drzewo ciężkie jak moje wyobrażenie o moim życiu... naszym życiu, razem jako ojciec i córka. Dorastaliśmy jak rodzina, i mieliśmy wystarczająco dużo szczęścia by mieć tylko kilka kłótni. Żadna z nich tak nie łamała serca jak ta trzy dni temu. Poczułem łzę spływającą mi po policzku, kiedy wyobraziłem sobie twarz Dashie ponownie. Gniew w jej oczach, zmieszane z rozdarciem, po prostu doprowadzały mnie do płaczu. Tak bardzo chciałem naprawić to wszystko, lub cofnąć się w czasie i powstrzymać to, co się stało. Ale nie mogłem zrobić nic. Co się stało to się stało. „Przepraszam...†Powiedziałem na głos, nie zwracając uwagi, że nikt nie słucha. Jestem w tym lesie sam, obok dzikiego życia. W tym deszczu było dobrze schowane, i w tym przypadku jego sytuacja nie różniła się mocno od mojej. „Przepraszam cię Dashie.†Płakałem mimo zamkniętych oczu, opierając się o drzewo. Deszcz dalej lał wokoło nie. Od czasu do czasu kropla spadała mi na głowę, ale nie zwracałem na to uwagi. Trzask. Otworzyłem oczy usłyszawszy nagły dźwięk, i pojrzałem w lewo. Zszokowało mnie to co zobaczyłem przed sobą, patrząca na mnie załzawionymi oczami, ona. Dashie, moja mała Dashie, pokryta patykami i sokiem drzewnym na jej grzywie i ogonie, stała kilka metrów ode mnie. Była mokra, zarówno od deszczu jak i łez. Nie słyszałem, kiedy się zbliżyła, z drugiej strony przez to że jest pegazem jest bardzo cicha i uważa gdzie stawia kopytka. Nic nie powiedziała, i zamiast tego podeszła do mnie, nie zwracając uwagi, jakie dźwięki wydaje pod kopytami. Ja się nie ruszałem; tylko siedziałem na ziemi i wpatrywałem się moimi załzawionymi oczami. Wyglądała tak okropnie, i tak pięknie za razem. Jej sierść potrzebowała porządnego mycia, ale to było moje ostatnie zmartwienie. Bez słowa, usiadła przede mną, nie patrzyła mi w oczy tylko gdzieś w las. Mogłem tylko na nią patrzeć, chcąc ją przytulić mocno i już nigdy więcej nie wypuścić. Ale się powstrzymałem, wiedząc, że na to za wcześnie. W końcu, odezwała się pierwsza. „Ja... słyszałam cię†Jej głos stał się tak cichy jakby szeptała,†I ja też przepraszam†Uśmiechnąłem się mimo łez; jej uparta postawa nadal pokazywała, że zawsze miała trudności z przeprosinami, â€Dashie, nie masz za co przepraszać. To był mój błąd, to przecież jasne.†Wyglądało na to, że mój punkt widzenia do niej nie docierał do jej wiadomości, kiedy w końcu spojrzała na mnie zrozpaczoną twarzą. „Tato. Czy.. czy nadal mnie kochasz?†W tym momencie przyszła kolej na mnie. Zbliżyłem się i podniosłem, mocno ją przytulając. „Oczywiście, Dashie. Zawsze cię kochałem. Cały czas cię kocham, bez względu na wszystko. Nawet mała kłótnia taka jak ta tego nie zmieni.†Odwzajemniła uścisk, gdy tak siedzieliśmy tam i płakaliśmy razem. Przepraszaliśmy się nawzajem, ja za to że nie powiedziałem prawdy, a ona za to, że podniosła głos i krzyczała. Po jakimś czasie, deszcz ucichł , gdy pozostawaliśmy pod drzewem. „Tato.†„Hm?†„Możemy już pójść do domu? Potrzebuję kąpieli, porządnej.†Zachichotałem, ona też się roześmiała, gdy wstawałem. Wracaliśmy z powrotem do domu; znowu się uśmiechała. Ja też. Przyszło mi coś do głowy, i myślę, że dam jej prezent urodzinowy trochę wcześniej. Bilet na zawody Formuły 1. Tak, zabieram ją na Formułę 1. Będzie mogła sobie siedzieć na jakiejś chmurce i oglądać w czasie, gdy ja będę na trybunach. Nawet nie musiałem dawać jej biletu, ale potrzebowała jakiejś pamiątki z tej wizyty. Jestem pewien, że będzie się świetnie bawić, nie oczekuję że to jej wszystko wynagrodzi, mogę mieć tylko nadzieję że ją to rozweseli. Z czasem, jestem pewien że się uspokoi i przyzwyczai do tego że jest z kreskówki. Jest mądrą klaczą, i wie, że jest prawdziwa, nie tym wymyślonym kucykiem z serialu. Mogę jej tylko pomóc jej w to wierzyć, i mam nadzieję, że ona zrobi to samo dla mnie. ... To znajduje się punkt w życiu każdego rodzica, w którym trzeba dać odejść swojemu dziecku. Czy to na lepsze czy na najgorsze, to musie się zażyć, w którymś momencie. Teraz siedzę w moim salonie, sam, posępny nad fotografiami moich odległych wspomnień mnie i Dashie. Na jej dwunaste urodziny, planowałem specjalne wyjście by zobaczyć pokaz lotniczy. Gdy przygotowywaliśmy się do wyjścia, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Nigdy, przez całe lata, gdy tu mieszkaliśmy, nikt nie pukał do drzwi. Cholera, nawet się nie przygotowywaliśmy na wypadek gdyby ktoś tu przyszedł. Po prostu powiedziałem jej, żeby poszła do swojego pokoju dopóki się tym nie zajmę. Kiedy już usłyszałem jak zamyka drzwi, spokojnie i zwarcie spytałem, kto pukał, oczekując jakiegoś obcego człowieka możliwe że zagubionego w podróży. Kobiecy głos odpowiedział z taką elegancją, jak i przykuwającym uwagę tonem, czułem że słucham z największą możliwą uwagą. Spytała czy może wejść; prośba , na którą normalnie bym odmówił bez bicia serca, ale teraz jej głos coś mi przypominał. Nie mogłem zrobić nic innego niż wyjść i otworzyć drzwi. Kiedy po raz pierwszy spojrzałem na postać stojącą na ganku, nie byłem pewny czy śnię albo mam halucynacje. Stała tam, promieniująca i majestatyczna Księżniczka Celestia. Nie byłem zdolny wyksztusić słowa; walczyły ze sobą dwie emocje; ekscytacji Brony’ego jakiej doświadczyłem tylko raz gdy po raz pierwszy znalazłem Dashie, i uczucie rozpaczy przez świadomość co to oznacza. Stała tam jeszcze chwilę patrząc na mnie; byliśmy tego samego wzrostu, jej ciało było wielkości prawie dorosłego konia. Cofnąłem się, i pozwoliłem jej wejść. Co mnie zaskoczyło, było tam pięć innych kucyków podążających za nią. Najpierw Twilight Sparkle, potem reszta drużyny: Applejack, Rarity, Fluttershy, i na końcu podskakująca Pinkie Pie. „Ooooh, więc tak wygląda dom obcych wśród- O MÓJ! MASZ TU KUCHNIĘ! Jestem głodna, a wy jesteście głodne? Mogę nam zrobić jakieś-„ Została uciszona przez kopyto Applejack,†Spokojnie cukiereczku. Jesteśmy tu tylko po Rainbow, więc nie mamy czasu na żadne jedzenie.†Appejack zaburczało w brzuchu, â€Nie ważne jak głodne jesteśmy.†Dalej nie byłem kompletnie pewny jak zareagować na to wszystko, ale nie chcąc być nieuprzejmy zaproponowałem jakieś pozostałości, â€Um, coś nam zostało z poprzedniego obiadu. Jeśli chcecie to nie krępujcie się.†Pinkie uznała to za zgodę i wbiegła z wigorem do kuchni. Zauważyłem że nawet nie muszę jej mówić gdzie co się znajduje, natychmiast wiedziała gdzie jest wszystko. Czy to przez łut szczęścia czy przez to, że jest po prostu Pinkie Pie... stawiam na to drugie. „Będę trzymała na nią oko,†powiedziała Applejack, ruszając by dołączyć do nadpobudliwego kucyka. Kiedy mnie mijała, skinęła swoim kapeluszem w moją stronę. Zauważyłem, że reszta kucyków musiała nigdy wcześniej nie widzieć takiego stworzenia jak ja. Właściwie, to samo mogłem powiedzieć o nich, ale podobna sytuacja zdarzyła mi się piętnaście lat temu gdy znalazłem Dashie. Tym razem, mam pięć innych kucyków i dorosłego boskiego konia, patrzących na mnie z taką za mą ciekawością jaką ja przyglądałem się im. To był moment cieszy, kiedy oglądałem się dwóm klaczom wchodzącym do mojej kuchni i zaczynające grzebać w mojej lodówce. „Jestem dość zaskoczona†zaczęła Celestia â€Spodziewałam się trochę większego oporu by nas wpuścić.†„Dlaczego? Wiem kim wy wszystkie jesteście.†Celestia przytaknęła, â€Ah, więc w takim razie wiesz.†„ To, że jesteście fikcyjnymi bohaterami telewizyjnej bajki dla dzieci, to tak. Ale dlaczego tu jesteście, nie mam pojęcia.†Skłamałem, mając nadzieję, że to uspokoi moje myśli. Znałem powód, ale wolałem go zignorować. „Oh, wydaje mi się, że wiesz.†Serce podeszło mi do gardła. Wiedziałem, trafiła dokładnie w punkt, Przez te wszystkie lata, spodziewałem się tego momentu, ale pod wpływem czasu powoli ta wizja zanikała stając się małym uciskiem w mojej głowie. To się dzieje zawsze w takich chwilach, no wiecie; kiedy wszystko jest nareszcie doskonałe i już nigdy więcej nie musisz się martwić. „Um, przepraszam pana,†zaczęła Twilight, â€Ale z tego co ustaliłyśmy Rainbow Dash powinna tutaj być. Czy tak?†Spojrzałem na purpurową klacz; Chciałem powiedzieć jej nie, ale wiedziałem, że to będzie bezowocne. „Jest na piętrze w swoim pokoju.†„W swoim pokoju?†Rarity spytała zaskoczona. „Tak, Dashie jest w swoim pokoju. Nie wiedziałem kto pukał i nie chciałem żeby ktoś ją zauważył.†„Dashie?O mój... aż tak się z nią zdążyłeś zaprzyjaźnić?†kontynuowała Rarity. Miałem ochotę uderzyć tego kuca tak mocno, jak jej odpowiedź dotknęła mnie, â€Zaprzyjaźnić? To nawet nie zahacza o to. I powinienem się was spytać co wy kuce do cholery zrobiłyście?†Celestia podniosła czoło, przybierając mój ton mówienia, „Widzisz, mój uczniu-„ „Wiem kim ona jest, przejdźcie do rzeczy, †Trzymałem z nią krótko. Tak jak byłem wściekły, tak chciałem wiedzieć, dlaczego wysłali Dashie jako źrebaka do jakiegoś innego świata. Twilight przygryzła wargę kiedy jej nauczycielka kontynuowała, †Oczywiście. Więc, pracowała nad zaklęciem by pomóc drużynie odpowiedzialnej za pogodę z rozwojem burzy. Więc, stworzyli trochę za durzą burzę, i kiedy Twilight użyła magii, by spróbowiać ją rozproszyć, błyskawica zderzyła się z jej magią, Rainbow Dash była niestety w zasięgu uderzenia, i porywając ją wysłała do, no cóż, tutaj. Więc, jesteśmy tutaj by odebrać ją z powrotem, tak proste jak to sobie wyobrażałam.†Zanim zdążyłem odpowiedzieć, Dashie zawołała ze swojej sypialni, â€Tato? Czy wszystko w porządku?†W tej sekundzie moje serce się zatrzymało kiedy spoglądałem od kucyka do kucyka. Na twarzach wszystkich widniał szok i zdezorientowanie. Rozpoznały głos Rainbow Dash, ale ona powiedziała „Tato.†„Um.. wybacz cukiereczku, †powiedziała Applejack, wychodząc z kuchni, „Czy ja usłyszałam że Rainbow nazwała cię â€Tatąâ€?†Zanim mogłem odpowiedzieć, Celestia zaczęła ponownie, „Mógłbyś to wyjaśnić?†Byłem zgubiony; tyle rzeczy kłębiło się w moim umyśle w jednej chwili. Miałem tylko jedno wyjście... i zamierzałem to zrobić, mimo że wiedziałem , że będę tego żałować. „Wejdźcie do salonu i się rozgośćcie, zaraz tu z nią przyjdę.†Nie czekałem na odpowiedź; odwróciłem się i wszedłem powoli na piętro. „Tato?†„Tak Dashie, Już idę, Musimy...†Spojrzałem za siebie na grupę kucyków które patrzyły jak wchodzę,â€...musimy porozmawiać.†Ito właśnie zrobiłem. Powiedziałem jej kto jest na dole, i że są tu by zabrać ją z powrotem. Oglądała kreskówkę od czasu do czasu, i znała zwariowane przygody w niej zawarte. Odpuściła sobie jakiekolwiek myśli, że Rainbow Dash w serialu to ona, i oglądała jak każdą inną kreskówkę. Kiedy rozmawiałem z nią i wyjaśniałem sprawę z tymi kucykami, nie wierzyła że są da dole, odpowiadała mi śmiechem. Nie wierzyła mi, myśląc, że stroję sobie z niej żarty. Zabrałem ją do salonu. „Dashie!†Krzyknęła Pinkie, podskakując do swojej cyjanowej przyjaciółki .Dashie szybko odepchnęła różowego kucyka. â€Hej, zostaw mnie!†Cofnęła się na widok kucyków zajmujących nasz salon. Wszystkie patrzyły na nią z niepokojem dziwiąc się , dlaczego odepchnęła swoją najbliższą przyjaciółkę. Przypominająca watę cukrową grzywa Pinkie wyprostowała się gdy ta patrzyła z niedowierzaniem. „Ty... nie pamiętasz mnie... tak?†„Nie, ani żadnego z was,†powiedziała Dashie. To mnie bardzo zabolało. Wiedziałem, że to były jej przyjaciółki, ale tyle rzeczy potoczyło się inaczej że nie znała całej prawdy. One też nie, więc musiałem to wyjaśnić. „Ja...†zacząłem, „Dashie, usiądź proszę, chcę im coś powiedzieć.†Usiadła w swoim fotelu. Przez cały czas patrzyła na te wszystkie kucyki , które zajmowały kanapy i środek dywanu przy kominku. Nadszedł już czas, zacząłem rozmowę od pytania, †Jak dawno temu tu przybyła?†Pytanie speszyło gości, lecz Twilight chrząknęła i powiedziała, â€Jakieś piętnaście dni temu, czemu pytasz?†Oniemiałem. Piętnaście dni temu? Cholera, ona była ze mną przez piętnaście lat! To oznacza, że dzień w ich świecie równa się roku tutaj. „Więc,†Kontynuowałem, „ Tu minęło dużo więcej czasu.†„Ile?†Spytała Twilight. „...Piętnaście lat.†Wszystkie kucyki, z wyjątkiem Celestii, miały właśnie opuszczone szczęki. „To nie wyjaśnia dlaczego nas nie zna,†powiedziała Applejack. „Więc, w tym rzecz. Kiedy ją znalazłem, była... źrebięciem.†„Słucham?†„według moich przypuszczeń, myślę że nie miała więcej jak cztery albo pięć lat.†Teraz nawet Celestia wyglądała na zaskoczoną. „Chcesz nam powiedzieć, że opiekowałeś się Rainbow Dash przez piętnaście lat, od kiedy była małym źrebakiem?†spytała. Przytaknąłem tylko, i spojrzałem na Dashie, która przybrała bez emocjonalny wyraz twarzy. „My... ona jest...†Zacząłem, ale nie mogłem już powstrzymać się od płaczu,†Wiem że to nie prawda... boże, chciałbym żeby tak było, ale-„ „Rozumiem, ‘tato’ teraz ma sens,†Celestia przerwała mi, trzymając poważny wyraz na jej twarzy. Myślała, próbując poukładać w myślach, co mogło się wtedy wydarzyć. Ja przypisywałem to magii, będąc niestabilna mogła cofnąć jej wiek. Przez kilka chwil było cicho, poza dźwiękiem oddech siedmiu kuców i mojego. W końcu, Dashie przerwała ciszę. „Więc, co się teraz stanie?†Spojrzałem na księżniczkę, próbując wyczytać z jej twarzy. Nie ważne jak dobry byłem w czytaniu twarzy Dashie, Księżniczka Celestia miała najlepszą pokerową twarz jaką kiedykolwiek widziałem. Nie miałem pojęcia o czym myślała, ani co czuła w tym momencie. „Więc, to dość proste. Twilight?†Celestia spojrzała na swoją ulubienicę, która ożywiła się słysząc swoje imię, â€Czy dalej pamiętasz to zaklęcie pamięci? Z incydentu z Discordem?†Twilight przytaknęła, wstając z kanapy i zeskakując na podłogę. Wiedziałem, co się miało teraz stać, co Celestia miała na myśli. Chciałaby Twilight wymazała jej pamięć i zaczęła od nowa. Albo, możliwe, miałem taką nadzieję, że tylko przywróci wspomnienia ich przyjaźni i czasu w Ponyville. Nie byłem pewien, co robić, czułem że tak ma być, i że tak będzie lepiej. Mówiłem sobie, że na ten moment przez piętnaście lat czekałem. Ale było coś, co musiałem powiedzieć zanim to się dokona. Te kucyki chcą zabrać moją Dashie, i muszę jeszcze coś powiedzieć zanim to się stanie. „Nie, poczekaj proszę, †powiedziałem. Twilight zatrzymała się, i spojrzała na słoneczną boginię, â€Błagam, daj mi tylko chwilę z nią. To wszystko o co proszę skoro...skoro to ostatni raz, kiedy się widzimy.†Poddałem się i nie powstrzymywałem już łez, w tym momencie otwarcie płakałem. Kucykom to mogło powiedzieć, że cierpiałem, Dashie też nie wyglądała jakby miała się dobrze. Więc, stwierdzając, że lepiej nie przedłużać nieuniknionego, podszedłem do fotelu na którym siedziała Dashie, przyklęknąłem by zobaczyć się z nią oko w oko gdy mówiłem. „Dashie, moja mała Dashie. Kocham cię z całego mojego serca. Dokonałaś cudu, że wyciągnęłaś mnie z człowieka którym kiedyś byłem. Ty...â€Musiałem spauzować by się uspokoić,â€... ty wniosłaś tyle radości do mojego życia, że nie nigdy nie będę w stanie ci za to podziękować.†W tym momencie Dashie też zaczęła płakać. To tylko pogorszyło mój stan. „Te piętnaście lat, które spędziliśmy razem, rozmawiając, bawiąc się, latając; one wszystkie były dla mnie specjalne. Chcę tylko byś wiedziała, że zawsze będę cię kochał. Nie ważne że nie jesteśmy biologicznie spokrewnieni, ani to że jesteśmy z innych światów. Nie obchodzi mnie co kiedyś o mnie mogłaś pomyśleć, albo czy będziesz mnie jeszcze pamiętać, ale teraz, jesteś moją Dashie, i chcę,†Klepnąłem ją w ramię, by pokazać fizycznie że do niej mówię, ‿ebyś wiedziała. Ze jeśli będziesz miała jakiś problem, i będziesz mnie potrzebowała, nie wahaj się znaleźć sposób by do mnie dotrzeć, okej?†Próbowałem się zaśmiać, uznając ostatnią część za żart. Pomogło, na krótko, dopóki na powrót się nie rozpłakaliśmy. Słyszałem też jakieś wzdychanie za sobą; mogłem sobie tylko wyobrazić, że to Pinkie płacząca tak jak na końcu drugiego odcinka, po tym jak Luna i Celestia się zjednoczyły. „Cz-czy mu-usz-szę iś-ść tat-tusiu?†Minęło kila lat od kiedy nazwała mnie â€tatusiem.†Zwykle mówiła po prostu „tatoâ€. To było miłe uczucie, świadomość że dalej myśli o mnie tak by nazywać mnie tatusiem, lepsze niż to gdy pierwszy raz to powiedziała, tak wiele lat temu. „To twój prawdziwy dom, Dashie. To nie twoje miejsce. Powinnaś wrócić tam skąd pochodzisz.†„To jest moje miejsce, przy tobie!†To był nieopisany ból, ale musiałem ją przekonać , że to dla niej lepsze, „Nie, nie prawda. Tutaj jesteś ograniczana, możesz tylko latać wokół domu. Nie masz przyjaciół, a nie znasz innych kucyków. Opiekowałem się tobą dopóki nie nadejdzie ten czas, ale nigdy nie sądziłem że to będzie takie bolesne.†Zapadła cisza przez kilka minut, gdy tak trzymaliśmy się coraz mocniej. Nie walczyła z tym, ani nie chciała się opierać przed tym, co się działo, to dało mi do zrozumienia że wie co musie się dokonać. „Kocham cię tatusiu...†„Ja też cię kocham, moja mała Dashie†Rozdzieliliśmy się, gdy opuściła się na podłogę. W tym momencie wszystkie kucyki zalewały się łzami, nawet bogini we własnej osobie. Wyglądała na zadowoloną wiedząc, co tu się działo, taka różnica czasu, ale i ewidentna różnica wieku była szokiem. Prędzej pewnie się spodziewała trzydziesto pięcioletnią Rainbow Dash, a zamiast tego znalazła moją dwunastoletnią Dashie. Twilight podeszła do Rainbow Dash, wzdychając raz zanim jej róg zabłysł. Wiedziałem, co się szykuje, to było bolesne... ale wiedziałem, że właściwe. To się miało stać, dla niej, dla jej przyjaciół, i w pewnym sensie dla mnie. Teraz wiedziałem, że wraca do prawdziwego domu, będzie znów w gronie przyjaciół i będzie mogła latać gdziekolwiek zechce i kiedy zechce, bez żadnych ograniczeń. Dołączy do swoich towarzyszy jeszcze raz. „Poczekaj.†Przeniosłem wzrok z podłogi na Dashie, gdy ta cofnęła się od Twilight, â€Zanim odejdę, chcę coś zrobić.†Zanim którykolwiek kucyk lub ja, zdążył zaprotestować, poleciała do swojego pokoju. Była tam tylko chwilę, i wróciła z pudełkiem po butach w przednich kopytkach. Nie byłem pewny czy będzie mogła zabrać cokolwiek ze sobą, poniekąd spodziewałem się protestu księżniczki. Ale pozostała milcząca, pozwalając Dashie szybko coś napisać na kawałku papieru i położyć go na stoliku do kawy. Spojrzała na mnie, dalej płacząc, ale z uśmiechem na twarzy. Wiedziałem, że zdawała sobie sprawę z tego jak to się musi skończyć, wiedziałem to doskonale. Pudełko, według moich przypuszczeń, zawierało jej najbardziej ukochane rzeczy, które schowała na wypadek gdyby musiała odejść. Bolała mnie taka myśl, ale miałem nadzieję że ma też nasze zdjęcie. Właściwie, miałem też nadzieję, że nie, przez to że mogło by przypominać o mnie w odległym świecie, i to bolało równie jak cała reszta. „Wybacz Rainbow Dash.†Zaczęła Twilight. „Na... naprawdę chciała bym by był inny sposób by to zrobić. Chciała bym tego nie robić. Ale...†„Nie...†spytała Dashie â€On nie może iść ze mną?†Jej jąkanie dało mi do zrozumienia, że po prostu mówi co myśli, a nie zadaje pytanie. Twilight potrząsnęła głową, nie mogąc utrzymać kontaktu wzrokowego ze swoją przyjaciółką płacząc przed nią. „Rainbow Dash-„ powiedziała Księżniczka Celestia, â€On nie może dołączyć do ciebie w naszym świecie tak jak ty nie możesz zostać tutaj. To się nigdy nie miało wydarzyć, i ten świat wokół nas nie może być twoim domem. To jednak...†Celestia spojrzała na mnie, uśmiechając się, potem rozejrzała się po salonie. Na wszystkie nasze zdjęcia, na wszystkie drobiazgi i rzeczy rozsiane po pokoju,â€...to jednak, coś pięknego się tu wydarzyło. Coś , czego nie potrafię do końca wyjaśnić.†„Kiedy zdałam sobie sprawę gdzie trafiłaś, spodziewałam się najgorszego. Sądziłam, że będziesz zepsuta i zakażona przez okrucieństwo tego świata. Ale teraz, widzę coś zupełnie odwrotnego. To, że ten człowiek przygarnął cię, pokazało mi że byłaś w dobrych kopytach- lub, rękach w tym przypadku.†Dashie westchnęła raz, zaczynając się uspokajać, gdy Celestia mówiła Celestia z powrotem parzyła na mnie, ciągle uśmiechając się, â€Nie mogę mówić za ciebie, ale przez to, co widzę przed sobą, miara miłości was obojga którą się obdarowaliście, mówi mi że przygarnąłeś ją jak własną. Nawet mimo oczywistych różnic, i tak wziąłeś ją do siebie bez uprzedzeń względem jej gatunku, jej pochodzenia. Przygarnąłeś ją jako własną córkę, które uczyniło ten sądny dzień jeszcze gorszym.†Pochłaniałem jej słowa, tak samo jak reszta kucyków w pokoju. „Więc, muszę to powiedzieć panu, proszę nie trzymaj tu mojej uczennicy w nieskończoność. To nigdy nie była jej, ani jakiegokolwiek kucyka intencja by wywołało to taki ból również tobie. Jeśli musisz kogoś obwiniać, obwiniaj mnie. To ja pomogłam przysłać je tutaj, by zabrać Rainbow Dash do domu... z dala od tego miejsca.†Nie mogłem patrzeć na żadne z nich. Mój ciężki oddech mieszał się z łkaniem. Mój umysł po prostu robił swoje, wracając myślami do tych wszystkich rzeczy, które ja i Dashie razem zrobiliśmy. Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem, „...Jak mógłbym kogokolwiek obwiniać? Za to że przysłał Rainbow Dash tutaj?†Westchnąłem, i oczyściłem gardło by kontynuować. Prawie się udusiłem , kiedy szukałem słów by wyrazić siebie. „To było najlepsze piętnaście lat w moim życiu. Więc, jeśli cokolwiek, to czuję coś zupełnie odwrotnego; chciałbym ci podziękować Twilight, i wam wszystkim. Dziękuję, za to, co zrobiłaś, nawet jeśli przez przypadek. Dziękuję wam, za wszystko co z tego wynikło. I w końcu dziękuję wam, za wszystkie moje lata, moje życie, i moją miłość... z Dashie.†Próbowałem się uśmiechnąć do Twilight mimo płaczu, ale ona patrzyła na swoje łzy, i mogła tylko odwrócić wzrok, zanim się kompletnie rozpłakała. Wtedy Celestia wstała z dywaniku, na którym leżała, i podeszła do mnie gdy tak stałem. „Nie musisz dziękować, dobry człowieku. Raczej, to ja chcę ci podziękować, za zaopiekowanie się jednym z moich małych kucyków. Nigdy by się jej nie udało bez kogoś takiego jak ty.†Celestia zamknęła oczy, i skierowała na mnie swój róg. Nie ruszyłem się; nie byłem pewien, co się dzieje dopóki nie dotknęła rogiem mojej głowy. Poczułem nagłe ciepło przepływające przez moje ciało. Odsunęła róg, dale się uśmiechając, gdy się cofała. „Dziękuję ci.†Wtedy, inny kucyk odezwał się. „Dziękuję panu.†Dodała Twilight, w końcu zdolna do mówienia przez łzy. „Dziękuję,†Powiedziała Applejack. „Dziękuję, mój drogi, za opiekę nad Rainbow Dash,†przemówiła Rarity „Um, Dz-dziękuję ci,†Flutterhy cichutko powiedziała. „DZIĘKI!†Krzyknęła Pinkie, wyskoczyła w moją stronę i przytuliła mnie. Nie mogłem na to nic poradzić, ale zaśmiałem się lekko z jej postawy. Na dodatek, plotki w internecie okazały się być prawdą; jej grzywa rzeczywiście pachnie jak wata cukrowa. Pozostałem milczący, gdy przytaknąłem, następnie spojrzałem z powrotem na Dashie, która również miała uśmiech na twarzy. Wszystkie kucyki powróciły do Dashie, gdy róg Twilight zabłysł jeszcze raz. „Jesteś już gotowa, Rainbow†Twilight spytała ponownie, wracając do Dashie i rozpoczynając swoją magię. Tylko przytaknęła, zamykając oczy w oczekiwaniu na nieuniknione. Wydawało się że czas zwolnił gdy Twilight zbliżyła róg do czoła Dashie. Mój umysł zaczął wypełniać się przypadkowymi wspomnieniami nas obojga. Wyraźnie pamiętałem plusk w wannie z dawnych czasów, zanim myła się sama. Cały czas pamiętam smak naszych wielu nieudanych prób gotowania i pieczenia. Cały czas czuję zapach powietrza z czasów w parku, gdzie mogła rozwinąć skrzydła. Było jeszcze tyle wspomnień, które po prostu próbowałem wyrzucić z mojego mózgu bym mógł dalej skupić się na Dashie. Pojedyncza łza spłynęła jej po lewym policzku, mogłem zobaczyć jej oczy poruszające się pod powiekami. W jej umyśle działo się to samo, co w moim, opierał się przed najmniejszymi wspomnieniami w jednym momencie, dlatego że to ostatni raz kiedy się widzimy. W końcu, róg Twilight dotknął czoła Dashie, Zaświeciło jasnym światłem, i kiedy mogłem znów coś zobaczyć, nikogo już nie było. Wszystkie kucyki zniknęły. Przez moje łzy, nastąpiła ulga. Czułem się źle, i dobrze w jednej chwili. Była teraz normalną Rainbow Dash znajdującą się w Ponyvile. Ja stałem w salonie przez jeszcze kilka minut, gapiąc się beznamiętnie na pustą podłogę, na której stała Dashie jeszcze chwilę temu. Wtedy, rozejrzałem się po pokoju i przyglądając się otoczeniu; zauważyłem że kilka rzeczy się zmieniło. Ramek, w których były zdjęcia ze mną i Dashie nie było już na ścianach. Wiele jej rzeczy osobistych które były porozrzucane po salonie również przepadły. Byłem zdezorientowany, więc pobiegłem do jej sypialni by się rozejrzeć. Gdy otworzyłem drzwi, to co zobaczyłem zamiast jej plakatów Nascar i pokazów lotniczych, jej łóżka i innych mebli... było zwykłe biuro. Tani stół z komputerem i brzydko wyglądającą roślinką w doniczce. Minęło chwilę czasu zanim przemyślałem sobie, czego właśnie doświadczyłem, zanim dotarło do mnie co musiało się stać. To ma sens, chociaż i tak kuje mnie w sercu. By mieć pewność, że nic się pomiędzy światami nie wydarzyło, Celestia musiała stąd usunąć wszystkie ślady istnienia Dashie. Jej pobytu ze mną. Piętnaście lat, przepadło w zapomnieniu tak jak jej istnienie zostało wymazane z tej planety. Czułem, że te wszystkie lata poszły na nic, zmarnowane jakbym nie miał możliwości zapamiętania jej. A jednak... moje wspomnienia o niej trwały nadal. Mogłem sobie przypomnieć wszystko tak wyraźnie jak wtedy, gdy się wydarzyły. Wtedy w myślach zajaśniało: Ona coś zrobiła swoją magią, gdy dotknęła mnie swoim rogiem. Czy... czy ona ochroniła moje wspomnienia ta bym dalej o niej pamiętał? Zrobiła to samo Dashie? Zszedłem na dół. Na stoliku do kawy, leżała książka. Rozpoznałem ją; to był mój album fotograficzny. Usiadłem na kanapie, otwierając ją na pierwszej stronie. Tam, była moja matka i ojciec ze mną krótko po moich narodzinach. Dalej przewracałem strony, oglądając swoją przeszłość. Była tam przerwa po śmierci moich rodziców, ale by podtrzymać marzenie mojej mamy zająłem się tym. Robiąc fałszywe zdjęcia szczęśliwych czasów i radości życia by wkładać je do jej pamiętnika. Wtedy, otworzyłem stronę, na której była kartka papieru. Wyciągnąłem go, i natychmiast rozpoznałem rękopis. A właściwie, ustopis. Domyśliłem się ze to było to, co napisała zanim odeszła. „Tato, Przez piętnaście lat opiekowałeś się mną. Przez piętnaście lat kochałeś mnie, bawiłeś się mną, i miej pewność, że cieszyłam się życiem w świecie który nie mógł być moim domem. Nie potrafię się rozpisywać, i mimo to że powiedziałam to osobiście, czuję, że będziesz potrzebował pisemnej wersji byś wiedział że to wszystko stało się naprawdę. Kocham cię tatusiu. Pomogłeś mi stać się klaczą jaką jestem teraz. Nie wiem, co się stanie teraz, czy cokolwiek będę pamiętać czy nie, ale chcę żebyś wiedział że zrobiłeś kawał dobrej roboty zajmując się mną, nawet jeśli byłam czasem trochę uparta i nieczuła wobec ciebie. Za zgodą Celestii, mam nadzieję że pozwoli ci zatrzymać nasze zdjęcia; nasze wspomnienia, byś nigdy nie zapomniał. Jeszcze raz, kocham cię, i dziękuję. Twoja córeczka na wieki, Twoja mała Dashie na zawsze, Rainbow Dash.†Włożyłem list z powrotem na stronę, wyrównując ją palcami aż poczułem wysychającą łzę pozostawiającą ślad na papierze. Przeczytałem list jeszcze i jeszcze i po raz kolejny, dopóki nie znałem go na pamięć. Wtedy, odwróciłem stronę, i zostałem powitany uśmiechem małej Dashie. Więc teraz siedzę tutaj, oglądając mój album z naszych czasów spędzonych razem. Jej pierwsza kąpiel, jej pierwsze słowa, jej pierwszy rysunek, nawet jej pierwsze mycie zębów, wszystko było w tym pamiętniku. Wszystko inne w tym domu zniknęło, ale to co włożyłem d tej książki dalej tam było. Nie zamierzam też tego zmieniać, ale dalej będę kontynuował dodawanie nowych. By pokazać , że te lata z nią pomogły nie tylko odmienić ją, ale pomogły zarówno odmienić mnie. Jestem innym człowiekiem niż byłem piętnaście lat temu. Odmieniony, otrzymałem przez istny cud zbiegu szczęśliwych okoliczności , które wyszły z czegoś czego nie mogłem się nawet domyślać. Jeśli nigdy nie wróciłem by zobaczyć, co było w pudełku... zrobiłem coś innego niż robiłem... wszystko między nami pewnie się zmieniło. Wydaje mi się że jestem szczęśliwy że to wszystko się wydarzyło. Mogę spokojnie powiedzieć , że osiągnąłem to czego chcieli moi rodzice; mojego szczęścia. Mimo mojego smutku, cały czas cieszę się z czasu, który z nią spędziłem. Teraz siedzę sam w tym pustym domu, patrząc na tęczowy obraz mojej mamy z uśmiechem przyklejonym do twarzy, za każdym razem, gdy go widzę, myślę o Dashie. Powinienem płakać, powinienem czuć się strasznie i nie chcieć niczego innego prócz powrotu mojej córeczki. A jednak, czuję spokój i wiem, że wszystko jest w porządku. Nie uciekła, ani nie zostawiła mnie; odeszła, tam gdzie jej miejsce, gdzie jest bezpieczna. Patrzę na mój album, odwracając stronę z nie dawno wykonanymi zdjęciami. Strony są puste. Cały czas mam życie przed sobą, i chcę wykorzystać je najlepiej. Dla siebie. Dla mojej małej Dashie. Koniec. ...
-
Dzięki :)
-
żartujesz? nie będą tylko dla ciebie robić kanału. Chyba :)
-
siema. Poproszę tego skina przerobionego na mężczyznę. www.minecraftskins.info/cupa Bez kaptura , spodnie jakieś , :) i czapka podobna do tej jjayjokera. Tylko bluza czarna. i jeszcze kozią bródkę do tego. Proszę , dziękuję.
-
Witam. Chciałbym tego skina www.minecraftskins.info/cupa przerobionego na faceta. Broda , spodnie jakieś , i włosy. kaptur może być :) Ale proszę bardzo , żeby pod kapturem było włosy , ponieważ jak będę jednak chciał bez kaptura to usunę kaptur, i nie chcę łysiny xd Albo Milorda :p Pozdrawiam , dziękuje bardzo :) MrFoodos
-
Podsumowanie pierwszej edycji Forum Awards i ogłoszenie wyników.
Nuk0r odpowiedział temat → na MrFoodos → Hydepark
Może ja kiedyś zostanę Tym jednym z nich xd He He -
Chyba się da. ^^ He he Pozdrawiam. MrFoodos
-
Bo lubię trollować! Oreooreooreooreo :_:
- 8 odpowiedzi
-
- pomoc
- Resident evil 4
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tato , Tato , OREOO! Kurdee! :c Ja chcę się denerwować Pozatym , jak ktoś by cie o to poprosił , żebyś sam zrobił takiego moda w godzine , to co by było? ^^ (Mnie nie prosił) :p
- 8 odpowiedzi
-
- pomoc
- Resident evil 4
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Siemacie, poszukuję kolegi... Hmm brzmi całkiem nerdowsko
FessFerenc odpowiedział temat → na MrFoodos → Przywitaj się
he he , nie martw się , nie znajdziesz. Skoro do tej pory nikt nie chce , to nie będzie chciał , Byeee :p Idę ponakręcać z ssziomem. -
kwadratowazjawa , Coś cie chyba po******? Myślisz , że ktoś specjalnie dla ciebie zrobi Moda? Ogarnij się... Nikt czegoś takiego nie zrobi , przynajmniej teraz. Ogarnij , ok? Jak ktoś stworzy , to zobaczysz gdzież. ALE TU OD NAS CZEGOŚ TAKIEGO NIE WYMAGAJ! Mamy życie , i nie chcemy go marnować na tworzenie jakiegoś idiotycznego moda... Mamy życie , kapiszi? Przynajmniej to moje zdanie , że macie życie. Pozdrawiam. A jeżeli chcesz skina leona , to masz. http://www.minecraftskins.com/skin/1112588/leon-jacket/ @Up sorry swajner , jak pisałem to ty już napisałeś :p
- 8 odpowiedzi
-
- pomoc
- Resident evil 4
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chatu ? znam taki fajny mod , emoticon mod. Dodaje ci emotki do mc. :) Zobacz se. Wpisz Emoticon Mod (Wersja) Pozdrawiam.
-
Dzięki! teraz wiem już jak hodować (automatycznie) kury ! dzięks :_: Pisz dalej takie tutoriale , to zostaniesz może kiedyś admem albo coś :p
-
Nie lubię tych modów. Za bardzo obciążają minecrafta. Jak wgrałem flansy to mi kompa wyłączyło i do naprawyyy! xd A mam dobry :c
-
Siema zbychu! (Miloszu) co u cb? Bo ja poniacze tu :c