Skocz do zawartości
Minecraft.pl Server Banner
kubasi123

kubasi123 [Przyjęty]

Rekomendowane odpowiedzi

kubasi123    0

Nick w grze: kubasi123

Wiek: 13

Klasa: Wojownik

Historyjka: Urodziłem się w lasach na zachodzie Venderin. Istniała tam tylko mała wioska. Utrzymywaliśmy się z handlu. Kupisz taniej, sprzedaż drożej to mieszek komuś obetniesz. Ja jednak miałem większe zamiłowanie do walki. Kiedy skończyłem 16 lat uciekłem razem z moim przyjacielem. Ruszyliśmy na północ. Pewnej nocy ja wyszedłem na polowanie, a on pilnował obozu. Kiedy wróciłem zobaczyłem go z poderżniętym gardłem. Po obozie chodzili jacyś ludzie. Mieli na sobie ubrania z grubego futra, wyglądali jakby żyli w wysokich górach. Jeden z nich miał konia. Domyśliłem się, że był ich przywódcą. Przynajmniej wyglądał na przywódcę. Krzyknął coś do nich i powoli odjechał. Kiedy oddalił się z 20 m od obozu strzeliłem do niego z łuku. Strzała przeszyła mu gardło. Spadł z konia i drgał na ziemi jeszcze przez chwilę. Wskoczyłem na jego konia i odjechałem.Po tygodniu dotarłem do morza. Widać było, że jacyś ludzie robią przygotowania do drogi. Podsłuchałem pewną rozmowę:- ... są 2 dni drogi stąd- Powinniśmy zdążyć. Jeśli jednak będziemy mieli dzień zwłoki lub zwiadowcy się pomylili będziemy zgubieni. - Musimy znaleźć więcej ludzi do pracy. Przejedź się po okolicznych wioskach i pytaj się czy ludzie nie chcieliby wyruszyć z nami.Mężczyzna, który miał wyruszyć skinął głową i poszedł szybkim krokiem do stajni. Wyprowadził dużego białego konia. Nagle ruszył w moją stronę. Przerażony wskoczyłem w krzaki. Chyba mnie nie zauważył, ponieważ nawet się nie zatrzymał. Postanowiłem ruszyć z nimi. W nocy wlazłem do jakieś skrzyni. Niestety gorszej chyba nie mogłem wybrać. Cała wypełniona była warzywami i owocami. Nie były zbyt świeże. Usnąłem. Następnego dnia ktoś podniósł skrzynię. Czułem, że gdzieś ją niesie. Najpierw niósł ją w górę, potem w dół. Przez szczelinę pomiędzy deskami widziałem, że wnosi mnie na statek i po schodach do ładowni. Skrzynie w której przebywałem postawił w rogu. Odszedł, usłyszałem odgłos zamykanych drzwi i nastała ciemność. Wydostałem się z mojej kryjówki. Usłyszałem dźwięk rogu. Był on ledwie słyszalny. Ktoś jednak zaczął krzyczeć:- Szybko! Szybko! Bierzcie najcenniejsze rzeczy i szybko na statek! Musimy odpływać! Barbarzyńcy nadciągają! Nie wiedziałem o kim mówi. Nie słyszałem nigdy słowa "barbarzyńcy". Domyśliłem się, że to coś strasznego skoro można było usłyszeć panikę w jego głosie. Po chwili zabujało i zrozumiałem, że odpływamy. Po kilkunastu dniach dopłynęliśmy do jakiegoś miejsca. Nie mam pojęcia gdzie byliśmy. Ktoś otworzył klapę prowadzącą do ładowni. Szybko wskoczyłem w najciemniejsze miejsce pomiędzy skrzyniami. Zobaczyłem dwóch ludzi. Obaj byli ubrani w skórzane zbroje i mieli miecze przy pasie. Rozmawiali. Mówili szeptem więc mało co usłyszałem. Jedyne co zrozumiałem, to że dopłynęliśmy do celu. Podeszli do jednej ze skrzyń. Byli obróceni tyłem do wyjścia. Najszybciej jak mogłem wybiegłem na pokład i wskoczyłem do morza. Woda była zimna. Płynąłem do brzegu. Szybko złapałem grunt pod stopami. Pobiegłem przed siebie. Obok ucha przeleciała mi strzała. Usłyszałem świst strzał. Jedna trafiła mnie w rękę. Starałem się jak najszybciej dotrzeć do brzegu. Motywacji dodawały mi świstające strzały. Kiedy dotarłem do brzegu byłem przemęczony utratą krwi. Usłyszałem krzyk człowieka którego podsłuchałem przed wejściem na statek. Groził jakimś ludziom, że każe ich zbiczować. Straciłem przytomność. Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu, chyba na statku bo bujało. Zobaczyłem siedzącego obok człowieka. Człowieka który uratował mi życie. Przedstawił się jako Gorn i spytał się mnie dlaczego tak nagle wybiegłem z ładowni. Opowiedziałem mu całą historię. Przeprosił mnie za zachowanie strażników. Spojrzałem na moją rękę. Ktoś mi ją opatrzył. Kazał mi odpoczywać przez tydzień, a potem będę mógł zrobić co zechcę. Czy zostać z nim i jego załogą czy iść gdzie mnie nogi poniosą. Postanowiłem zostać z nimi przez jakiś czas. Potem wyruszyć i pozwiedzać trochę krainy do której dotarliśmy. Budowali wioskę na wybrzeżu. Jak wyzdrowiałem - pomagałem im. Byłem z nimi pół roku. Po tym czasie postanowiłem jednak wyruszyć. Porozmawiałem z Gornem. Dał mi ubranie, miecz, łuk i kołczan strzał. Obiecałem mu, że kiedyś tu wrócę. Wyruszyłem. W czasie podróży widziałem wiele miast. Sypiałem w karczmach. Minął rok. Przez ten czas żyłem z handlu i z napadania podróżnych. Zaszyłem się w jakimś lesie, zbudowałem mały drewniany domek. Pewnego dnia wcześnie rano obudził mnie jakiś hałas. Dobiegał od strony ścieżki. Wszedłem na drzewo. Zobaczyłem powóz z napisem Actus. W tym momencie przypomniałem sobie co powiedział jakiś człowiek w obozie Gorna:

- Zastanawia mnie jedno - kiedy Gorn zabierze nas do Actus. Tyle o tym opowiadał...

Postanowiłem wyruszyć za nimi. Słyszałem o urokach tego miasta. Pobiegłem do domku, wziąłem kilka najcenniejszych rzeczy i śledziłem powóz. Po miesiącu dotarliśmy do miasta portowego Actus. Zaparło mi dech w piersiach. Nigdy w życiu nie widziałem takiego wielkiego miasta. I takiego wielkiego budynku jakim jest katedra Wschodzącego Słońca. Postanowiłem tu zostać. Sprzedałem 2 diamenty. Za zarobione pieniądze wynająłem pokój u jakiegoś człowieka. Kiedy położyłem się spać, przyśniło mi się coś dziwnego... widziałem wielkie lochy pełne skarbów... czerwone oczy patrzące z najciemniejszych zakamarków... i obudził mnie jakiś hałas. ZŁODZIEJ! Wychodził przez okno, moja skrzynia była otwarta. Nie zdążyłem zareagować. Uciekł. Jak skoczył w boczną uliczką jakby rozpłynął się w powietrzu. Ukradł mi całe złoto i diamenty. Na szczęście pokój miałem opłacony na miesiąc. Postanowiłem za wszelką cenę schwytać złodzieja. Aktualnie był to mój cel pierwszorzędny. Nie miałem jednak pojęcia gdzie go szukać, postanowiłem rano popytać się ludzi. Na razie jednak poszedłem spać...

Skin:

Zaloguj lub zarejestruj się aby zobaczyć ten link.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Shranter    0
"a on pilnowałem obozu"

"a wkoło kilku ludzi"

"Podeszli do jakieś skrzyni"

Przydało by się poprawić

Oraz zakończenie:

Wyruszyłem. Minął rok. Przez ten czas żyłem z handlu i z napadania podróżnych.

No tak, ale gdzie w końcu dotarłeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Elwo    11

Powiem tylko, że nie widzę tutaj, jak dotarłeś do portu Actus.. Jak dla mnie, trochę za mało nawiązania do historii krainy, chociaż to już Walek zadecyduje ^_^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...