Skocz do zawartości
Minecraft.pl Server Banner
Nejtan223

Historia Postaci

Rekomendowane odpowiedzi

Nejtan223    1
Witam w tym temacie,każdy przedstawi historię swojej postaci:[color=#008000]skąd[/color] pochodzi,kim był zanim przybył na te ziemie itp.(pierwotny spawn to czas przed urodzeniem)

Historia może być długa lub krótka-pisana od urodzenia lub od wybranego momentu,może być pisana w 1 osobie lub 3.Dobrze, jeśli pasuje do skina Edytowane przez Raataj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Torres70    76
Jakiś czas temu, w osadzie zwanej Aliquamią urodził się niewielkich rozmiarów chłopiec. Był synem zwykłego chłopa, szaman nie wróżył mu za dobrej przyszłości. Był tak słaby że stary ojciec bał się, że nie będzie komu przejąć jego majątku! Dwa lata później ojciec zmarł, był on szanowanym człowiekiem, więc dwulatkiem postanowiła zaopiekować się wdowa mieszkająca w sąsiedztwie. Ku wszystkich zdziwieniu mały Torres, bo tak mu było na imię wyrósł na silnego i dobrze zbudowanego mężczyznę. Rozumu to on nie miał, więc od razu posłano go do kopalni. Po kilku latach pracy do wioski przybyła delegacja od króla Altdorfu z informacją, że wioska w przeciągu dwóch tygodni należeć będzie do królestwa. Mieszkańcy Aliquamii mieli do wyboru zostać na wsi, lub zamieszkać między murami Altdorfu. Tydzień po dotarciu do wioski delegacji samotna wdowa zmarła zostawiając swój nieduży majątek dorosłemu już Torresowi. Ten posiadając nieznaczną ilość złota postanowił wyruszyć do miasta i zamieszkać tam. Prowadzona była rekrutacja na górników, nasz bohater bez problemu został przyjęty jako pracownik pobliskiej kopalni. Mieszkał tuż przy potężnych murach Altdorfu. W jego sąsiedztwie mieszkał inżynier Mialkus, który był jego starym przyjacielem z Aliquamii, jeszcze z czasów dzieciństwa, a na przeciw drugi, Tarkin którego profesją było rolnictwo. Torres powoli się rozwijał, zarabiając marne grosze w kopalni. Tak spokojnie sobie żyjąc usłyszał o jakiejś mszy, w miejscu zwanym świątynią. Postanowił udać się na ową mszę, wraz ze swoim przyjacielem Tarkinem. Wzięli tam ze sobą jajka. Nasz Torres w Aliquamii nie nauczył się dobrych manier i nie wiedział że rzucenie jajkiem w biskupa jest czymś złym. Został szybko pojmany i wtrącony do więzienia.. podobnie jak Tarkin. I tak kończy się historia dzielnego górnika Torresa, uwięziony czeka tylko na wypuszczenie go z tej okropnej celi...

Nie jest to szczyt poprawnej pisowni, składni itd itd. Bardzo przepraszam za powtórzenia, to jest moje największe utrapienie w pisaniu jakiś opowiadań. Pewnie nie jest to nawet ciekawe. Ale mam nadzieję, że komuś się podobało. Jeśli tak, może napiszę kolejne części historii naszego Torresa ;)

Pozdrawiam i czekam na wasze historyjki!

Mini słownik:

Aliquamia - Aliquam.pl Użyłem tej nazwy gdyż jest to najbliższy mi serwer sieci ;)

Zdjęcia Aliquamii (druga nazwa Aether Torresa, ale Torresa czyli króla który założył Aliquamię, nie tego o którym mowa w historii): http://imgur.com/a/mXTos#0 Edytowane przez Torres70

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nejtan223    1
Na odległym kontynencie leżącym za morzami i górami istniało wielkie królestwo.Bogate w surowce,dobrze prosperujące,nie mających żadnych problemów z innymi miastami,co więcej to miasto nie wiedziało,że są inne miasta oprócz ich najbliższego przyjaciela.Nazwa tego miasta brzmiała "Kacprowicze" ponieważ tradycją obu miast było nazywać miasta imieniami swoich królów.zato pierwsze miasto było nazwane "Dominiklandiom" tak jak król Dominik.Pewnego dnia w Dominiklandi urodziło się dziecko.Rodzice postanowili dać mu na imię Mikołaj.młody mikołaj był bardzo ciekaw świata,jako jedyny z obu wiosek myślał,że istnieją inne wioski,nie tylko 2.Oczywiście oba królestwa wyśmiewały go i stwarzali nieistniejące historie o gigantycznej przepaści z wszystkich stron-końcu świata.Mikołaj wiedział,że to nie prawda niestety inni byli zbyt ufni swoim panom i w to uwierzyli.Niestety to zgubiło te państwa,myśleli że istnieją tylko one więc nie budowali murów obronnych.Ktoś z południa odkrył te wioski i nowina o lasach i górach obfitych w surowce rozeszła się po okolicach.Wtedy najsilniejszy naród postanowił je przejąć.Nikt nie ośmielił postawić się temu narodowi,gdyż byli tam najlepiej wyszkoleni wojownicy w promieniu 1000km.

Atak nastąpił szybko i niespodziewanie,ludzie byli zszokowani i nie wiedzieli z kąd wzieli się ci ludzie,bo przecież królowie zapewniali ich,że nie ma innych wiosek.Kiedy ninja mordowali ludność młody Mikołaj wyszedł z chaty,od dawna wiedział że ta chwila nastąpi i się do niej przygotowywał.Był on uzbrojony w wiele mikstur które wyważył,kiedy Ninja się zbliżał ciskał nią mu w twarz.Mikołaj oczyścił całe miasto z innych wrogów a za to mianowano go królem a poprzedniego skazano na śmierć,bo kiedy na ulicach trwała rzeź on schował się w komnacie i nic nie robił.Mikołajowi za tą odwagę nadano nowe imię "Nejtan" co w ich języku znaczyło nieznane.

Mikołaj panował dobrze i starał się nawiązać handel z pozostałymi wioskami,które się ich bały ponieważ teraz to Mikolandja (bo tak się teraz nazywało to miasto) była najsilniejsza w promieniu 1000km.Dominik miał syna o którym nikt nie wiedział,syn zmienił imię i wyruszył do Kacprowicz,gdzie został królem (podobno zamordował poprzednika i spisał fałszywy testament,ale nie było dowodów).Niestety Dominik junior a teraz Hubert (zmienił imię) był obłąkany od śmierci ojca.Postanowił się zemścić,oczywiście sam by nie dał rady dlatego sprzymierzył się z upadłymi Ninja,którzy też pragneli zemsty.Oblężenie trwało 2 tygodnie ponieważ Nejtan wybudował mur obronny,niestety kacprowicze (teraz Hubertowicze) dysponowały armatami.przez dziury w murze weszli Ninja oraz żołnierze hubertowicz lecz Mikołaj raz jeszcze zwyciężył,lecz to go zgubiło.Hubertowi dokładnie o to chodziło,żeby on zwyciężył w dość szybkim czasie rozesłał plotki o tym,że Njetan zgwałcił i zabił dziewczynę która była córką prawowitego twurcy mikstur dzięki którym mikołaj obronił zamek,oczywiście nikt nie wiedział kto rozesłał te plotki,ale doszły one do wszystkich miast w okolicy.Handel upadł ludzie odwracali się od Mikołaja a wkrudce jego własny lud uwierzył w te brednie a on sam został wygnany.

Nejtan szedł przez wiele krain w tym co mu pozostało-złotej zbroi z diamentem jako symbol władzy.Dotarł do krainy artystów,wznosiły się tam posągi i budowle,Mikołaj zaprzyjaźnił się z królem ale to miasto upadło,przez nieobecność króla i Mikołaj poszedł dalej.Następnie mikołaj dotarł do krainy zwanej seggelinem,nawet dobrze mu tam szło,ale musiał łowić ryby a tego szczerze nienawidził.Jednakże to miasto także upadło i mikołaj dotarł do krainy zwanej fribildem. tam budowle były jeszcze większe i jeszcze piękniejsze a on sam zamieszkał na atlantydzie. Miasto to było wspaniałe lecz Mikołaj poczuł,że to nie to.Nejtan doszedł do krainy zwanej polycraftem w tym mieście co chwila odbywały się jakieś konkursy lecz po paru dniach znudziły one Mikołaja.Usłyszał on,że królestwo seggelina znowu powstało więc tam przybył,jednakże nie był w stanie zarobić 10seggów na utrzymanie więc opuścił tą krainę.Myślał gdzie by tu zamieszkać,od zawsze chciał zostać strategiem,nie lubił osobiście walczyć ale umiał ukształtować teren i wybrać taką broń,że zawsze wygrywał wkońcu dotarł do krainy zwanej rolecrafem.Kraina ta mu się spodobała i szybko zdobył dom i prace jako górnik.Nejtan stał się ważnym człowiekiem na rolecrafcie (o czym marzył) ponieważ dzięki niemu powstałą msza oraz został przewodniczącym górników na naradzie w sprawie strajku inżynierów.Zaraz bo końcu negocjacji Carnogród-przyjaciel królestwa zaatakował Mikołajowi udało się zabić jednego z najeźdźców oraz osłabić innego po zabiciu wszystkich wrócił do domu i zasnoł Edytowane przez Nejtan223

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Torres70    76
Zachęcam Was do pisania swoich historii ! Ja nad swoją pracowałem około 30 minut, ale jest to naprawdę przyjemne, szczególnie gdy już czytacie wasze dzieło :) Wystarczy trochę chęci i kreatywności !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Breaker432    5
[i][color=#a9a9a9][size=5][b][font=comic sans ms,cursive]W kronikach Carogrodzkich napisane jest, że prócz najznamienitszych mieszkańców fribildu nikt nie przeżył...[/font][/b][/size][/color][/i]
[color=#a9a9a9][font=comic sans ms,cursive][i][size=5][b]Ale to tylko oficjalna wersja...[/b][/size][/i][/font][/color]

[i][font=comic sans ms,cursive] W odległym Fribildzie mieszkał młody Breaker. Był on zwykłym, szarym obywatelem, niczym nie wyróżniającym się z tłumu. Jego rodzina żyła w dostatku, lecz daleko jej było do szlachty. Kiedy Breaker był młody, ojciec uczył go szermierki. Ta umiejętność bardzo mu się przydała w późniejszym czasie Gdy Breaker dziś wspomina swój mały dworek i kochającą rodzinę wylewa gorzkie łzy na jego ojczystą Fribildią... [/font][/i]
[i][font=comic sans ms,cursive]Gdy koczownicy zaatakowali miasto Breaker wracał z lasu, i chyba tylko to uratowało. Z oddalonego wzgórza zobaczył tylko powszechną anarchię, oraz ostatni odlatujący sterowiec. Break pomyślał o swej rodzinie, ale w głębi serca wiedział, ze już za późno... Z bólem serca oddalił się od swego rodzinnego miasta w nieznane...[/font][/i]
[i][font=comic sans ms,cursive] Breaker długo chodził i szukał miejsca da siebie. Mieszkał w lasach, a zwierzęta były jego jedynymi przyjaciółmi, wiec gdy musiał jeść, zabijał je z prawdziwym bólem serca Umiejętności nabyte w dzieciństwie, bardzo mu się w tym żmudnym okresie przydały. Wyobraźcie sobie jak dzień za dniem żyjecie w puszczy, z dala od cywilizacji a człowieka widzieliście ostatni raz wiele lat temu - tak właśnie mijały dni Break'owi. Więc zapewne nie zdziwilibyście się, że gdy Breaker zobaczył w puszczy rannego człowieka, bez głębszych zastanowień mu pomógł. Rana była głęboka, zadana prawdopodobnie przez strzałę, ale Breakerowi udało się jakoś poskładać nieznajomego. Tak właśnie Breaker poznał swojego najlepszego przyjaciela. Wilhelm, bo tak nazywał się ów człowiek potrafił świetnie strzelać z luku, oraz patroszyć dzika zwierzynę. Co ciekawe nigdy nie odpowiedział Breakerowi kim był w przeszłości. Nie powiedział mu też kto go postrzelił - każdą próbę rozpoczęcia tego tematu zbywał jakąś wymówką... Po kilku miesiącach pobytu w lesie z nowym przyjacielem, Break postanowił wyruszyć na poszukiwanie jakiejś wioski, w której mogliby się osiedlić na stale. Wilhelm był wtedy bardzo mrukliwy, ale po wielu namowach się zgodził... Po kilku dniach wędrówki znaleźli coś więcej niż wioskę... Znaleźli Altdorf, czyli stolice królestwa. Zanim weszli do miasta, Wilhelm głośno przełknął ślinę. Ale niestety, ziściły się najgorsze obawy Wilhelma... Strażnicy od razu rozpoznali morderce jednej z rodzin zamieszkujących te tereny... Wilhelm zaczął uciekać szaleńczym pędem z powrotem do bram miast. Niestety jeden e strażników już napiął cięciwę swego łuku i wystrzelił... Wilhelm Zabójca - zbrodniarz Altdorfu padł bez życia w bramach miasta ze strzałą między łopatkami... [/font][/i]

[i][font=comic sans ms,cursive]Breaker się załamał. Podbiegł do ciała swego najlepszego przyjaciela, i płakał - długo i szczerze. Wilhelm nigdy nie wytłumaczył Breakerowi co robił w lesie tamtego dnia, gdy się spotkali... Ale na o było ju za późno. Break wziął ciało swego towarzysza, i nie zważając na protesty strażników wniósł ciało Wilhelma, najpierw prze Bramę, idąc przez dziedziniec zamkowy, prosto na cmentarz koło kaplicy. Sam wykopał mu grób... Jak i sam pochował swego najlepszego przyjaciela. Poprosił jednego z kapłanów by poświęcił grób. Na tablicy wyrył tylko "Tu spoczywa Wilhelm Oddany Przyjaciel"...[/font][/i]
[i][font=comic sans ms,cursive] Break zadomowił się w Altdorfie. Wybrał profesję Kopacza, ponieważ nigdy nie znał się ani na rolnictwie, ani na elektronice. Wiedzie mu się dobrze, lecz w chwilach słabości, nadal wspomina swój mały dworek w Fribildzie, straconą rodzinę, oraz swego najlepszego przyjaciela...[/font][/i]

PS: Użyłem nazwy Fribildu dlatego, że z serwerem Freebuild.pl jestem najbardziej zżyty, a skoro "kroniki Carogrodzkie" nazwały już go "Fribildem", nie chciałem wymyślać innej nazwy, skoro już jakaś jest :D

PS 2: Prosiłbym o dodanie grobu Wilhelma na cmentarz w Altdorfie :D Edytowane przez Breaker432

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
MikolajD    0
MikolajD jest honorowym człowiekiem, często je ciastka okiem i zbiera kasztany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
zeliusz    0
[i]W odległym mieście mieszkał zeliusz . Był on bandytą i często napadającym na bezbronnych ludzi. Kiedy miał już 18 lat trafił do więzienia za swoje zbrodnie, gdzie spędził 40 lat. W wiezieniu uczył się tworzyć coraz to nowsze narzędzia, dzieki temu był mistrzem w craftowaniu i przemycie surowców. KIedy dożył 40 lat miał dość tego pobytu w ciasnym , śmierdzącym pudle. Postanowił zaprzyjażnić się Bartem 25-letnim więźniem, co prawda siedział on za piromanie, ale jego nieoceniona znajomość prochu była kluczem do wolności. Zeliusz majac już 57 lat, ze swoim przyjacielem Bartem postanowił podczas nocy uciec. Podczas przechadzki Zeliusz odwrócił uwagę więźniów, a wtedy Bart podłożył dynamit pod kraty.Gdy wybiła północ nastąpił ogromny huk! Był on tak głośny, że wielu więźniów straciło słuch od jego mocy, Zeliusz wraz z Bartem wyczołgali sie pod gruzami.Wtedy jeden z strażników wyciągnął łuk i wystrzelił strzałę w głowę Zeliusza, dzieki szczęściu strzała trafiła tylko w oko zeliusza . Bart widząc to szybko wziął Zeliusza na plecy i pomógł mu uciec.Dotarli do wsi, tam Bart wyjaśnił Zeliuszowi , że to nie było tylko szczęście, ale ktoś nad nim czuwał. Zeliusz długo nad tym rozmyślał postanowił wyruszyć do Altdorfu wiedząc, że musi spłacić dług i oddać się duchowej drodze .[/i]
[i]Podczas gdy Bart z Zeliuszem kierowali sie do Altdorfu Zeliusz zauwarzył ,że ktos ich ściga. Jednej nocy napadli ich bandyci widząc,że Zeliusz i Bart są biedni jeden z bandytów zabił Barta i uciekając. Zeliusz ciągnac swojego przyjaciela po ziemi dotarli przed bramę Altdorfu tam postanowił zostawić swojego przyjaciela wiedzac , że jak tylko osiedli się w Altdorfie i zarobi trochę, opłaci pogrzeb swojego przyjaciela.W mieście poznał arcykapłana Roberta gdzie postanowił sie uczyć i zostać kapłanem.Jego historia ciągle trwa ciąg dalszy nastąpi....[/i]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
VarezQ    2
[right][i]Widzisz czerwone ślepia...Pragniesz uciec...Ale w końcu strzała przebije twoje płuca...[/i]

VarezQ- Bo tak go nazywają - jest tajemnicą skrytą pod czarno [color=#006400]zielonym[/color] kapturem z którego widać tylko [color=#ff0000]krwawy[/color] blask. Nikt nie zna jego całej historii, a to co wiadomo nie jest potwierdzone. Z tego co mówią ten mroczny łowca był kiedyś zwykłym beztroskim chłopcem z kochającą rodziną mieszkającą na odludziu z daleka od miasta i ludzi. On sam nie wiedział dlaczego tak mieszkają, [b]aż do tego mrocznego dnia[/b]. Podczas zbierania grzybów znalazł jaskinie z której dochodziły głosy i błyskały światła. Postanowił to sprawdzić, ale pożałował tego... [color=#ff0000]Coś[/color] w niego wstąpiło i sprawiło że nie będzie widział świata w tych samych kolorach...,lecz to co zdarzyło się potem odebrało mu wszystko co miał... Ta [color=#ff0000]moc[/color] wezwała [b]istotę [/b]która niosła śmierć i pożogę tylko stając na ziemi. Była ubrana w poszarpaną starą szarą szatę i tak jak on miała [color=#ff0000]czerwone[/color] oczy. Matka ukryła go w dziwnym małym pomieszczeniu...Chwile potem usłyszał krzyki i wybuchy...Chwile potem on przyszedł lecz nie mógł otworzyć tego miejsca wiec uciekł grożąc ze i tak go dopadnie. Mały chłopiec siedział głodny tam przez kilka dni aż przybyła świetlana postać i uratowała go przenosząc do miasta. Był nim robet arcybiskup tego miasta i to właśnie on dostrzegł w nim talent do strzelania z łuku i wychował go. W zemście na zabójcy postanowił karać zasłużonych i bronić słabszych.

[b][i]-Gdy zobaczysz krwawy kolor miedzy drzewami to wiedz że VarezQ przybył wymierzyć ci sprawiedliwość [/i][/b][/right]
[right][b][i]Kapłan Chudy_Hunter[/i][/b][/right] Edytowane przez VarezQ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
SebastisPL    0
-.- Ninja is coming... nie pasuje mi to do średniowiecznej europy (architektura)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
DiceMan321    21
[center][font=comic sans ms,cursive][size=5]Historia DiceMan321[/size][/font][/center]

[center][font=comic sans ms,cursive][size=5][font=arial,helvetica,sans-serif][size=4][size=6][size=5]1.Wstep[/size][/size][/size][/font][/size][/font][/center]
[center][font=comic sans ms,cursive][size=5][font=arial,helvetica,sans-serif][size=4][size=6][size=5][size=4]Opowiem wam historie o..nie księciu,nie lordzie,nie bogaczu tylko o biedaku zwyklym biedaku z małej twierdzy w górach[/size][/size][/size][/size][/font][/size][/font][font=arial,helvetica,sans-serif].[/font][/center]
[center][font=arial,helvetica,sans-serif][size=4]Jego rodzina to wojownicy,rycerze.bohaterowie a on.. właśnie on był zwykłym młodym ciekawskim chłopcem i miał za grosz sily.[/size][/font][/center]
[center][font=arial,helvetica,sans-serif]Wymyślał mechanizmy o ktorych sie nie sniło no ale zacznijmy od poczatku jego zycia po narodziny to coś cudownego.[/font][/center]
[center]Urodził sie w oboże kiedy matka robiła kompost.Cóz nie miał zbyt dobrze po gdy sie wyszedl na świat spadl o rog beczki.[/center]
[center]Stąd imie DiceMan[/center]
[center][font=comic sans ms,cursive][font=arial,helvetica,sans-serif][size=5]2.Dziecistwo[/size][/font][/font][/center]
[center][font=arial,helvetica,sans-serif]Dziecistwo miał pełne przygód moge wam opowiedzieć 1 z jego przygody.Miał za ledwe 7 lat a poszedł szkolic sie na rycerza.[/font][/center]
[center]Pierwszym zadaniem jego było walka z manekinem sterowanym za pomoca dzwigni była to nie lada sztuka.[/center]
[center]Pięć razy został powalony na ziemie i wtedy wymyślił plan poszedl do lasu po drewno z dębu i do kopalni[/center]
[center]po kamien oraz siarke.Nastepnego ranka miał 2 probe przed wyjsciem zalozyl pod bluzke drewno[/center]
[center]i posmarowłl siarką drewniany miecz gdy wyszedl na arene kukła walneła go mieczem i nic tarcza i nic.[/center]
[center]Potem udezł miecz o tarcze i a on sie zabalił kazdy krzyczał ze jest bogiem i cudotworca a kukła płoneła.[/center]
[center]I tak DiceMan został przyjenty to szkoły rycerskiej.[/center]
[center][size=5][font=arial,helvetica,sans-serif]3.Powołanie[/font][/size][/center]
[center][size=5][size=4]Po 10 latach w szkole DiceMan został Męszczyzną a kiedy zostaje się juz dorosłym nadchodzi ceremonia.[/size][/size][/center]
[center][size=5][size=4]Wtedy pokazuje sie bogą, że zasługujesz na miano Męczszyzny.Ceremonia zaczyna sie od polowania.[/size][/size][/center]
[center][size=5][size=4]Jak juz wiecie DiceMan nie lubi zabijać wieć znow uzył rozumu.Kiedy wrzyscy Dojzewajancy meszczyni[/size][/size][/center]
[center][size=5][size=4]ruszali na polowanie DiceMan poszedł do warsztatu zabrał młot i i poszedł do lasu.Tam zrobił płapke.[/size][/size][/center]
[center][size=5][size=4]Na kamieniu lezało mienso z królika przywiazane no nići od wetki i przyciapina igła gdy zwierze pozere mienso[/size][/size][/center]
[center][size=5][size=4]wtedy szarpie sie o nić[/size][/size] i igła wbija sie w ciało gdy ofiara zakrawia wtedysie zuca się cieć.[/center]
[center]Dziura wyglada jakby szczeliło by sie tam łukiem.A ofiara byl niedziedz.[/center]
[center]Każdy zachwycony był zdobycza gdy skladano ja w ofierze DiceMan zrozumiał[/center]
[center]ze ich bogowie nie isnieja po by wiedzieli, że on oszukiwał.Nastepnego ranka DiceMan sie spakował[/center]
[center]i uciekł do Pobliskiego Portu loticzego i poleciał statkiem do Altdorf i tak DiceMan został Inzynierem[/center] Edytowane przez DiceMan321

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Breaker432    5
@up Kiedy piszesz to ta czerwona kreska pod twoimi wyrazami, naprawdę nie pojawia się po to żeby cię wkurzyć... Edytowane przez Breaker432

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Torres70    76
Powiem tak. Każdego historia ma coś w sobie i jest na swój sposób fajna. Tylko najbardziej bolą mnie błędy ortograficzne, brak interpunkcji i POWTÓRZENIA ludzie ! Czytajcie wasze opowiadanie zanim klikniecie "Napisz". Pozdrawiam i czekam na więcej historyjek! Edytowane przez Torres70

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Elros   
Gość Elros
Historia o narodzinach w oboRZe...

MISTRZOSTWO ŚWIATA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Breaker432    5
Gdybym ja miał przetoczyć wam tu mistrzostwo świata, to bym wkleił całą jego historię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Camil92PL   
Gość Camil92PL
nie spamować!
Zapraszam do pisania opisów postawi na naszych wiki - [url="http://rolecraft.wikia.com/wiki/RoleCraft_Wiki"]http://rolecraft.wikia.com/wiki/RoleCraft_Wiki[/url]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
[b][u]Rok 349 od założenia miasta Ragnaven. Górna część miasta.[/u][/b]

Alkandrwen wyprostował kości po długim siedzeniu w fotelu i wpatrywaniu się w wodospad lawy, znajdujący się nieopodal jego mieszkania. Właściwie to niemal zawsze go bolały po ciężkiej pracy przy wykuwaniu nowej broni krasnoludzkiej, która była precyzyjna i piękna.
Krasnoludy rzadko zajmowały się czymś różniącym się od ich obecnego fachu i pracy. Jednakże Alkandrwen jest pośród tych nielicznych posiadających inne zainteresowania i w tym przypadku jest to geologia. Jego pracownia w bogatym domu w górnej części miasta jest godna podziwu, której zazdrościłoby mu wiele krasnoludów z jego towarzystwa.
Metalowe i miedziane urządzenia, wagi, mierniki i próbki z wieloma rodzajami skały, które mieszczą się tu pod ziemią. W kraterze również zbiera skały, które bada swoim przenikliwym wzrokiem, zdolnym do analizy nawet najmniejszych próbek. Jego pasja zaczęła się dopiero niedawno, a już wstąpił do Grona Geologów, które znajdowało się w dolnej części miasta. Wiele z tych misternie zdobionych przyrządów stojących w jego pracowni, było wykonanych przez jego samego. Alkandrwen westchnął, w sposób, przez który wyznał jednocześnie swój ból pleców. Wstał, wziął kilka miedziaków i wyszedł z mieszkania. Główna ulica była niemal zawsze pusta w górnej części miasta. Czasami mijał jakichś urzędników, spieszących się na narady bądź wracających z cieszącej się sławą karczmy na pograniczu dwóch części miast o niechlubnej nazwie „Świński kufel”. Gdy wszedł, jak zawsze powitały go gromkie pijackie okrzyki i hałas bójki odbywającej się na tyłach karczmy. Czyli jak zwykle.
Zamówił piwo i usiadł na tarasie z widokiem na miasto. Poczuł lekki wstrząs na ciele.
- To pewnie spowodowane piwem – pomyślał przelotnie i spojrzał się na dolną część Ragnaven. – Jak ja bym chciał wydostać się na powierzchnię i tam zacząć nowe życie… Takie siedzenie pod ziemią nie jest dla mnie.
Dał napiwek karczmarzowi, a gdy się odwrócił zatrzymał go wzrok jednego z krasnoludów, który siedział w kącie. Szybko odwrócił głowę, starając się nie patrzeć w tamtą stronę. Nie chciał wdzierać się w konflikt z nieznajomym. Ten jednak wstał i ruszył za nim.
Alkandrwen wiedział, co się dzieje, niestety na podróż do karczmy nie ma zwyczaju nosić przy sobie topora. Kroki za nim zaczynały cichnąć, aż w końcu przestał je słyszeć. Odwrócił się szybko, ale nie ujrzał nikogo, nawet znaku, że ktoś przed chwilą umknął ulicą.
Zaniepokojony szedł dalej ulicą i doszedł do swojego mieszkania. W środku ujrzał ład, jaki zostawił po sobie wychodząc do karczmy. Podszedł do biurka i zobaczył, że probówka nieznacznie się przechyliła na podstawce. Rozejrzał się, wokół, ale nie znalazł oznak włamania. Nagle poczuł coś zimnego przy krtani. Od razu wiedział, że jest to ostrze sztyletu.
Znieruchomiał i powiedział:
- Kaar mu tahmos? (Czego chcesz).
- Hersen mul warih es el Sarval, ern stel junstren es tals hal Garven (Dzięki tobie ma wpłynąć ta ustawa, której skutki dotkną zdrowia wszystkich górników.)
- Jaka ustawa? Do czego ma prowadzić!? – spytał, zaniepokojony Alkandrwen
Obcy zaczął coś bełkotać, a ręka zaczęła mu się trząść.
- To nie jest prawdziwe… nie może być – szepnął do siebie, po czym wybiegł z mieszkania.
Alkandrwen wciąż stał nieruchomo, bowiem jeszcze nigdy nie miał zagrożonego życia. Teraz zaczął się naprawdę bać.
Zaalarmował górne miasto i rząd o tym zdarzeniu.
Kilka dni później znaleziono sprawcę martwego ze skórą nienaturalnie obdartą z ciała.
Krasnoludy z dolnego miasta jeszcze nic nie wiedziały albo też zaraziły się tą chorobą.
Alkandrwen wraz ze swoimi towarzyszami z Grona Geologów postanowił wyruszyć na powierzchnię. Spakował niezbędne mu rzeczy i kilka podstawowych przyrządów do badań i obserwacji. Spojrzał ostentacyjnie na miasto i poszedł za Jergiem, Tareduhnem i Merkanem.
Miasto umierało, widzieli jak krasnoludy z obu części miast, zaczęły się rozchodzić i wyprowadzać. Kilku głupców postanowiło zostać tu do końca i trwać przy swoim fachu. Zarażeni dostawali szału, a ich skóra zaczynała się łuszczyła. To właśnie jeden z nich napadł na Alkandrwena w jego mieszkaniu. W głębi duszy krasnolud czuł, że idzie dobrą drogą, że na powierzchni czeka go przyjemne życie z jego własnym zainteresowaniem, a nie przymusową pracą jako kowal. Takie coś zdecydowanie odpowiadałoby jemu. Problem tkwił w tym, że on nie znał sytuacji na powierzchni. Całe życie spędził pod ziemią, blisko krateru.
Czy tam jest bezpiecznie? Ile krasnoludów może tam być?
A może będą tam monstrualne stwory, które pożrą ich zanim zdążą zrobić jakiś obóz?
Rozmyślenia te rozwiał mu Tareduhn, który był zdecydowanie najmądrzejszym krasnoludem z grona.
- Za chwilę będziemy przy wyjściu. Słyszę szelest liści na wietrze. Zapewne nie spotkaliście się z nim jeszcze. – powiedział, uśmiechając się przy tym.
W końcu dotarli na zewnątrz i powitało ich zachodzące słońce.
- Uważajcie, tam w dole widzę kilka par czerwonych ślepi! – krzyknął Jerg.
Wszyscy wyciągnęli swoje topory, ale tylko Alkandrwen znał się dobrze na walce spośród swoich towarzyszy.
Ściął pierwszego pająka zwinnym i silnym ruchem. Tareduhn bronił się z Merkanem przed drugim. Wykończyli go zanim do nich dotarł kowal. Rozejrzeli się wokół, ale nie zauważyli Jerga.
Tareduhn dał im znak ręką, żeby lepiej nie nawoływać. Zeszli powoli z góry, ale niestety nie znaleźli Jerga po drodze. To bardzo dziwne – zastanwiał się Alkandrwen. – Po ostrzeżeniu nas przed niebezpieczeństwem nagle zniknął.
Dotarli do podnóża wulkanu i zauważyli żwirową drogę, a blisko niej wioskę ludzi.
Dotąd żaden z nich oprócz Tareduhna nie spotkał ludzi, nie wiedzieli o ich zwyczajach i nastawieniu.
W oknie zauważyli głowę Jerga. Merkan krzyknął do niego, ale tamtne pozostawał niewzruszony. Wokół głowy Jerga lewitował jakiś fioletowy pył dający lekką poświatę.
Głowa nagle spadła z okna na wilgotną trawę, a za nią pojawiła się czarna postać z długimi kończynami koniczynami i fioletowymi, strasznymi oczami.
Alkandrwen zauważył, że postać zniknęła, aby zaraz się pojawić obok Tareduhna. Zamachnął się na nim małym toporem, ale zanim ostrze dotarło do celu, głowa krasnoluda potoczyła się po trawie, a ciało upadło. Alkandrwen wraz z Merkanem nie próbowali nawet walczyć. Pędzili jak nigdy wcześniej przez polanę, na drogę żwirową i dalej. Merkan zrzucił swój plecak, ale kowal nie chciał porzucać swoich przyrządów, dzienników i skromnych zapasów jedzenia.
Dobiegli do kolejnych domów i wieży, ale biegli dalej. Przed nimi majaczyły się góry miasta, a Merkan przeczytał na tablicy po drodze „Miasto Altdorf”.
Gdy przekroczyli mury miasta, przestali biec. Zadyszeni zostali powitani przez strażników strażników oraz zapytani, po co tu przybyli. Nie opowiedzieli całej prawdy. Alkandrwen powiedział jedynie, że ich towarzyszy zabili, a oni sami podróżowali i badali skały.
Strażnicy opowiedzieli to radzie miasta, a krasnoludów przyjęto do Altdorf.
Merkan pewnego dnia powiedział towarzyszowi, że jego powołaniem było wyruszenie na wyspy zachodnie i tam chciałby pójść na uczelnię.
Alkandrwen pożegnał przyjaciela i już nigdy nie zobaczył go ani nie usłyszał jednego słowa.
Niegdyś kowal, dziś kopacz zaczął żyć w Altdorf i sprzedawać w sklepie górniczym narzędzia i surowce. Po kilku latach nawiązał znajomości z ludźmi, których bardzo lubił i razem wyruszyli do Ragnaven aby tam odtworzyć miasto, które upadło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...